Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1 Loteria

Po małym skromnym mieszkaniu skakała mała dziewczynka w papierowym diademie na głowie. W tle grał telewizor, na który dziewczynka (jak się zdawało) nie zwracała uwagi. Ale były to tylko pozory. Tak naprawdę program w telewizji był dla niej strasznie ważny.
- Witajcie ponownie! - powiedział prowadzący program telewizyjny. - Andrea i ja z przyjemnością witamy państwa na 144 Paradzie Księżniczek.
- Zgadza się, Will - odpowiedziała mu Andrea. - A dokąd paradują te księżniczki?
- Dobre pytanie, Andreo! Do Akademii Księżniczek, naturalnie! Gdzie cudne dziewczyny spełniają swoje marzenia.
Przy tych słowach dziewczynka zatrzymała się, uniosła głowę i teatralnym gestem wyciągnęła przed siebie rękę.
- Emily! - rozległ się głos z sąsiedniego pokoju. Dziewczynka zaskoczona odwróciła głowę. Szybko położyła się na podłodze przy stosie książek i zeszytów. - Mam nadzieję, że nie oglądasz tej parady, tylko odrabiasz zadanie domowe.
- Tak, mamo! - zawołała i spojrzała ponownie na ekran.
- Tak! - odezwał się znowu prowadzący. - Marzą o tym wszystkie dziewczyny, ale tylko nielicznym się udaje. Te urodzone w królestwach z różnych stron świata... - w tym momencie do mieszkania weszła młoda dziewczyna -... mają szansę na zdobycie upragnionego tytułu księżniczki... - dziewczyna postawiła na szafce torbę, którą trzymała i odetchnęła -... a dziewczęta ze  zwyczajnych rodzin... - odwróciła się i spojrzała na leżącą na podłodze dziewczynkę, która podekscytowany wpatrywała  się w ekran telewizora -... mogą zostać zaufanymi doradczyniami księżniczek - damami dworu.
- Bu! - krzyknęła dziewczyna, strasząc dziewczynkę. Zaczęła ja łaskotać.
- Aaa haha haha! - dziewczynka odwróciła się na plecy. - Blair! Wróciłaś!
- Zatańcz ze mną, księżniczko Emily - poprosiła Blair.
Chwyciły się za ręce i zaczęły tańczyć po pokoju. Wirowały, śmiejąc się, a prowadząca program powiedziała:
- Och, Will! Mamy dziś w Gardanii wyjątkowo piękny dzień! - na ekranie ukazały się młode dziewczyny, które machaly w stylu "wkręcam żaróweczkę". - Jeszcze nigdy na paradę nie przyszło tak wiele osób. Blair i Emily podeszły do okien i zaczęły machać przejeżdżającemu tramwajowi.
- To prawda, Andreo! - odezwał się Will. - Mamy naprawdę cudowny dzień i wszyscy znakomicie się...
W tym momencie telewizor zaszumial i pojawiły się czarno-białe “mrówki“. Blair wstała i podeszła do niego.
- Oglądając to popsujesz sobie wzrok - powiedziała.
- Pozwól, że podam ci tiarę, księżniczko Blair - powiedziała nagle Emily, podnosząc z kanapy różową, papierową koronę.
- Jestem wszystkim, tylko nie księżniczką - westchnęła Blair, mocując się z telewizorem. Uderzyła w górę otwartą dłonią, a wtedy obraz pojawił się z powrotem.
- Kostiumy są powalające! - zawołał kolejny raz Will.
- Każda dziewczyna jest księżniczką - powiedziała poważnie Emily, wkładając Blair papierową tiarę. - Tylko niektóre mają fajniejsze korony!
Blair uśmiechnęła się i podniosła torbę z zakupami.
- Jak się czuje mama? - zapytała.
- Lepiej - odpowiedziała Emily, nagle tracąc swój wigor. - Lekarz mówi, że jej stan jest stabilny.
- Stabilny? - zdziwiła się Blair. - Powinna już być całkiem zdrowa - zaczęła rozpakować torbę. - Ale będzie dobrze. Muszę tylko więcej pracować. Wtedy kupimy sobie nowy dom, w lepszym miejscu.
Schowała do lodówki mleko.
- Z lepszymi lekarzami dla mamy? - zapytała Emily.
- Mhy. W miejscu, gdzie i ty będziesz szczęśliwsza. W okolicy podobnej do tej z twoich rysunków - dodała, patrząc na obrazki przyczepione do lodówki.
Przedstawiały one piękne domy i radosnych ludzi.
Wtedy z sąsiedniego pomieszczenia wyszła kobieta w liliowym szlafroku, popierająca się drewniana laską.
- Blair! - ucieszyła się na widok dziewczyny.
- Cześć, mamo! Przyniosłam ci babkę jagodową.
- Ach, dziękuję.
-Przynajmniej to mogę dla ciebie zrobić - uśmiechnęła się do matki.
- Zaczyna się! Zaczyna! - wykrzyknęła nagle Emily.
Z telewizora dobiegł odgłos trąbek.
- Zaczyna się! Zaczyna się loteria Akademii Księżniczek! Musimy ją obejrzeć! - ekscytowała się Emily.
Mama i Blair podeszłym do niej uśmiechając się.
Ujęcia na ekranie pokazywały wiwatujacych ludzi. Wszyscy zwrócenie byli w stronę Akademii, przed którą znajdowała się mównica. Obok niej stały trzy kobiety: jedna z nich ubrana była w granatową garsonkę, druga w wymyślną, złotą suknię, a trzecia, właściwie jeszcze młoda dziewczyna, w mundurek Akademii. Po lewej znajdowała się granatowa skrzynia, której strzegł jeden strażnik w szarym garniturze.
- A teraz przemówienie wygłosi pani Aleksandra Privet! - zapowiedział prowadzący.
Kobieta w granatowe garsonce podeszła do mówiący.
- W Akademii Księżniczek - zaczęła - dziewczęta z królewskich rodów rozwijają swój potencjał. Ponadto co roku, jedna zwyczajna obywatelska Gardanii wygrywa całoroczne stypendium w Akademii i otrzymuje szansę zostania damą dworu i rozpoczęcia całkiem nowego życia. Może to będziesz ty! - wskazała ręką przed siebie.
W tym momencie rozległy się głośne oklaski i wiaty.
- Ja chcę! Ja chcę! Ja strasznie chcę! - zawołała Emily. - Mówiłam już, że chcę !?
- Kiedy dorośniesz, wstapisz do Akademii. Obiecuję Ci! - zapewniła ją Blair.
- W tym roku - zaczęła znowu pani Privet - szczęśliwą zwyciężczynię wylosuje panna Delancy Devin.
Rozległy się oklaski, ale na twarzy dziewczyny w mundurku pojawił się wyraz oburzenia. Zwróciła się w stronę kobiety w złotej sukni. Ta położyła jej rękę na ramieniu, porozumiewawczo skinęła głową i ruszyła w stronę mównicy.
- Zapewne chciała pani powiedzieć KSIĘŻNICZKA Delancy Devin - oznajmiła z wyższością. - Już wkrótce moja córka będzie rządzić Gardanią.
- Ale pod warunkiem, że celująco zaliczy następny semestr - przypomniała Aleksandra Privet. - Delancy! - skinęła ręką w stronę dziewczyny.
Granatowa skrzynia zaczęła się obracać. Pani Devin kiwnęła córce głową. Kiedy skrzynia się zatrzymała, Delancy otworzyła wieko. Na ten gest oczy Emily się rozjasniły, a usta ułożyły w radosny uśmiech. Ludzie obserwujący losowanie pochylili się do przodu w pełnym napięcia oczekiwaniu.
Delancy spojrzała w głąb skrzyni. Znajdowały się w niej tysiące identycznych karteczek, złożonych na pół. Przemieszała je dłonią z wyrazem ignorancji na twarzy. W końcu wyjęła jedną z nich. Otworzyła ją i przeczytała znajdujące się w środku imię i nazwisko :
- Blair Wilows!

I tak nasza Blair została wylosowana. No kto by się spodziewał?

Dziękuję wszystkim, którzy chcą to czytać. Mam nadzieję, że nie rozczarował żadnych fanów Barbie.

Pozdrawiam
VictoriaNikeAtena;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro