Rozdział 1 Loteria
Po małym skromnym mieszkaniu skakała mała dziewczynka w papierowym diademie na głowie. W tle grał telewizor, na który dziewczynka (jak się zdawało) nie zwracała uwagi. Ale były to tylko pozory. Tak naprawdę program w telewizji był dla niej strasznie ważny.
- Witajcie ponownie! - powiedział prowadzący program telewizyjny. - Andrea i ja z przyjemnością witamy państwa na 144 Paradzie Księżniczek.
- Zgadza się, Will - odpowiedziała mu Andrea. - A dokąd paradują te księżniczki?
- Dobre pytanie, Andreo! Do Akademii Księżniczek, naturalnie! Gdzie cudne dziewczyny spełniają swoje marzenia.
Przy tych słowach dziewczynka zatrzymała się, uniosła głowę i teatralnym gestem wyciągnęła przed siebie rękę.
- Emily! - rozległ się głos z sąsiedniego pokoju. Dziewczynka zaskoczona odwróciła głowę. Szybko położyła się na podłodze przy stosie książek i zeszytów. - Mam nadzieję, że nie oglądasz tej parady, tylko odrabiasz zadanie domowe.
- Tak, mamo! - zawołała i spojrzała ponownie na ekran.
- Tak! - odezwał się znowu prowadzący. - Marzą o tym wszystkie dziewczyny, ale tylko nielicznym się udaje. Te urodzone w królestwach z różnych stron świata... - w tym momencie do mieszkania weszła młoda dziewczyna -... mają szansę na zdobycie upragnionego tytułu księżniczki... - dziewczyna postawiła na szafce torbę, którą trzymała i odetchnęła -... a dziewczęta ze zwyczajnych rodzin... - odwróciła się i spojrzała na leżącą na podłodze dziewczynkę, która podekscytowany wpatrywała się w ekran telewizora -... mogą zostać zaufanymi doradczyniami księżniczek - damami dworu.
- Bu! - krzyknęła dziewczyna, strasząc dziewczynkę. Zaczęła ja łaskotać.
- Aaa haha haha! - dziewczynka odwróciła się na plecy. - Blair! Wróciłaś!
- Zatańcz ze mną, księżniczko Emily - poprosiła Blair.
Chwyciły się za ręce i zaczęły tańczyć po pokoju. Wirowały, śmiejąc się, a prowadząca program powiedziała:
- Och, Will! Mamy dziś w Gardanii wyjątkowo piękny dzień! - na ekranie ukazały się młode dziewczyny, które machaly w stylu "wkręcam żaróweczkę". - Jeszcze nigdy na paradę nie przyszło tak wiele osób. Blair i Emily podeszły do okien i zaczęły machać przejeżdżającemu tramwajowi.
- To prawda, Andreo! - odezwał się Will. - Mamy naprawdę cudowny dzień i wszyscy znakomicie się...
W tym momencie telewizor zaszumial i pojawiły się czarno-białe “mrówki“. Blair wstała i podeszła do niego.
- Oglądając to popsujesz sobie wzrok - powiedziała.
- Pozwól, że podam ci tiarę, księżniczko Blair - powiedziała nagle Emily, podnosząc z kanapy różową, papierową koronę.
- Jestem wszystkim, tylko nie księżniczką - westchnęła Blair, mocując się z telewizorem. Uderzyła w górę otwartą dłonią, a wtedy obraz pojawił się z powrotem.
- Kostiumy są powalające! - zawołał kolejny raz Will.
- Każda dziewczyna jest księżniczką - powiedziała poważnie Emily, wkładając Blair papierową tiarę. - Tylko niektóre mają fajniejsze korony!
Blair uśmiechnęła się i podniosła torbę z zakupami.
- Jak się czuje mama? - zapytała.
- Lepiej - odpowiedziała Emily, nagle tracąc swój wigor. - Lekarz mówi, że jej stan jest stabilny.
- Stabilny? - zdziwiła się Blair. - Powinna już być całkiem zdrowa - zaczęła rozpakować torbę. - Ale będzie dobrze. Muszę tylko więcej pracować. Wtedy kupimy sobie nowy dom, w lepszym miejscu.
Schowała do lodówki mleko.
- Z lepszymi lekarzami dla mamy? - zapytała Emily.
- Mhy. W miejscu, gdzie i ty będziesz szczęśliwsza. W okolicy podobnej do tej z twoich rysunków - dodała, patrząc na obrazki przyczepione do lodówki.
Przedstawiały one piękne domy i radosnych ludzi.
Wtedy z sąsiedniego pomieszczenia wyszła kobieta w liliowym szlafroku, popierająca się drewniana laską.
- Blair! - ucieszyła się na widok dziewczyny.
- Cześć, mamo! Przyniosłam ci babkę jagodową.
- Ach, dziękuję.
-Przynajmniej to mogę dla ciebie zrobić - uśmiechnęła się do matki.
- Zaczyna się! Zaczyna! - wykrzyknęła nagle Emily.
Z telewizora dobiegł odgłos trąbek.
- Zaczyna się! Zaczyna się loteria Akademii Księżniczek! Musimy ją obejrzeć! - ekscytowała się Emily.
Mama i Blair podeszłym do niej uśmiechając się.
Ujęcia na ekranie pokazywały wiwatujacych ludzi. Wszyscy zwrócenie byli w stronę Akademii, przed którą znajdowała się mównica. Obok niej stały trzy kobiety: jedna z nich ubrana była w granatową garsonkę, druga w wymyślną, złotą suknię, a trzecia, właściwie jeszcze młoda dziewczyna, w mundurek Akademii. Po lewej znajdowała się granatowa skrzynia, której strzegł jeden strażnik w szarym garniturze.
- A teraz przemówienie wygłosi pani Aleksandra Privet! - zapowiedział prowadzący.
Kobieta w granatowe garsonce podeszła do mówiący.
- W Akademii Księżniczek - zaczęła - dziewczęta z królewskich rodów rozwijają swój potencjał. Ponadto co roku, jedna zwyczajna obywatelska Gardanii wygrywa całoroczne stypendium w Akademii i otrzymuje szansę zostania damą dworu i rozpoczęcia całkiem nowego życia. Może to będziesz ty! - wskazała ręką przed siebie.
W tym momencie rozległy się głośne oklaski i wiaty.
- Ja chcę! Ja chcę! Ja strasznie chcę! - zawołała Emily. - Mówiłam już, że chcę !?
- Kiedy dorośniesz, wstapisz do Akademii. Obiecuję Ci! - zapewniła ją Blair.
- W tym roku - zaczęła znowu pani Privet - szczęśliwą zwyciężczynię wylosuje panna Delancy Devin.
Rozległy się oklaski, ale na twarzy dziewczyny w mundurku pojawił się wyraz oburzenia. Zwróciła się w stronę kobiety w złotej sukni. Ta położyła jej rękę na ramieniu, porozumiewawczo skinęła głową i ruszyła w stronę mównicy.
- Zapewne chciała pani powiedzieć KSIĘŻNICZKA Delancy Devin - oznajmiła z wyższością. - Już wkrótce moja córka będzie rządzić Gardanią.
- Ale pod warunkiem, że celująco zaliczy następny semestr - przypomniała Aleksandra Privet. - Delancy! - skinęła ręką w stronę dziewczyny.
Granatowa skrzynia zaczęła się obracać. Pani Devin kiwnęła córce głową. Kiedy skrzynia się zatrzymała, Delancy otworzyła wieko. Na ten gest oczy Emily się rozjasniły, a usta ułożyły w radosny uśmiech. Ludzie obserwujący losowanie pochylili się do przodu w pełnym napięcia oczekiwaniu.
Delancy spojrzała w głąb skrzyni. Znajdowały się w niej tysiące identycznych karteczek, złożonych na pół. Przemieszała je dłonią z wyrazem ignorancji na twarzy. W końcu wyjęła jedną z nich. Otworzyła ją i przeczytała znajdujące się w środku imię i nazwisko :
- Blair Wilows!
I tak nasza Blair została wylosowana. No kto by się spodziewał?
Dziękuję wszystkim, którzy chcą to czytać. Mam nadzieję, że nie rozczarował żadnych fanów Barbie.
Pozdrawiam
VictoriaNikeAtena;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro