Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17

- Alek – wołam chłopaka, gotując makaron na spaghetti.

- Co tam? – Po chwili brunet wchodzi do kuchni z telefonem w ręku, klikając w ekran.

- Zapytaj Fabiana czy miałby ochotę wpaść dzisiaj do nas na wieczór. Będzie spaghetti
i kruche ciasto z truskawkami – proponuję zachowując pokerową minę. Wiem, że byłam sceptycznie nastawiona do przyjaciela chłopaka, ale obiecałam to zmienić. W barze już przełamaliśmy pierwsze lody i naprawdę mam wrażenie, że zaczynam łapać kontakt
z młodym. Przyszedł więc czas na kolejny krok. Alek milczy, przyglądając mi się bacznie. Nadal nie chcę po sobie poznać, że się stresuję, więc tylko przegryzam dolną wargę od wewnątrz i coraz kątem oka zerkam na Alka.

- Powtórz, bo się zamyśliłem.

Jasne. Już ja znam te Twoje gierki. Do głowy wpada mi szatański pomysł.

- Umówiłam się z Młodym na piwo. No wiesz miałam z nim poprawić stosunki. Odbierzesz mnie w nocy? - Nawijam makaron na widelec i dmucham, aby spróbować czy jest już gotowy.

- Nie prawda – szybko zaprzecza i orientuję się, że wpadł. Patrzę na niego rozbawiona i  podnoszę jedną brew. Mam Cię złotko! Próbuję makaron, który zdecydowanie jeszcze potrzebuję chwili. – Jak zawsze to ja wpadłem we własną zasadzkę. – Kręci głową i opiera się o kuchenny blat.

- Zapytasz? – dociekam, mając nadzieję, że zrobi to za mnie.

- Jasne. Zaraz zadzwonię. Albo wiesz co?

- Nie wiem, skąd mam wiedzieć? – Do moich uszu dobiega sygnał nawiązywanego połączenia. Patrzę na Alka, który trzyma telefon przed ustami i patrzy na mnie z cwaniackim uśmieszkiem.

- Halo?

- Siema, Nadia chciałaby chwilę z Tobą porozmawiać. Masz chwilę? – pyta Alek, a ja gromię go wzrokiem. 

- Jasne – mówi niepewnie Fabian. Alek wyciąga w moją stronę telefon, a ja podchodzę dwa kroki bliżej. Biorę telefon do ręki i opieram się o blat obok Alka.

- Hejka, tak pomyślałam, może byś miał czas i ochotę wpaść dzisiaj do nas na wieczór? Serwujemy z Alkiem makaron z sosem pomidorowym i coś słodkiego.

- Cześć. Spaghetti i ciacho? Okej. Na którą mam być?

- Osiemnasta?

- Będę. Dzięki za zaproszenie! Hejka! – zgadza się, a ja się uśmiecham.

- Cześć – żegnam się i rozłączam, po czym podaję telefon brunetowi, który patrzy na mnie z ciepłem w oczach. Nachyla się i składa leniwy pocałunek na moich wargach.

- Dziękuję – szepcze prosto w moje usta, a ja czuję się jak w transie. Do moich uszu jednak dobiega syczenie zagaszanego ognia i oboje odwracamy twarze w stronę kuchenki. Cholera, makaron! Rzucam się w stronę garnka i łapię za gałkę, aby wyłączyć palnik. Woda opada w garnku, a ja próbuję gorący makaron, parząc przy tym język.

- Poparzy...

- Wiem. Ale makaron jest okej. – Odlewam złote nitki i odstawiam na blat. Alek podaję mi szklankę chłodnej wody, za co mu dziękuję. Biorę łyk płynu i przytrzymuję go w ustach.

- Zrobię sos – deklaruję się Alek i zaczyna przygotowywać sobie składniki. Przytakuję głową
i siadam na krześle przy stole w kuchni. Biorę kolejne łyki wody, co zdecydowanie zmniejsza pieczenie języka. Co chwilę wychylam się i zaglądam do piekarnika jak się miewa ciasto. Kruszonka zaczyna nabierać złotego koloru, co mnie cieszy. Spoglądam na zegarek i zdaję sobie sprawę, że została nam niecała godzina do przyjścia Fabiana. Ciasto powinno być gotowe za dziesięć minut. Z sosem Alkowi zejdzie się około piętnastu. Powinnam przygotować stół. Podchodzę do szafki z zastawą. Wyjmuję białe talerze i talerzyki na ciasto, trzy szklanki z podwójnym dnem o geometrycznym wzorze. Odsuwam jedna z szuflad i wyciągam trzy komplety sztućców. Sięgam po czystą, miękką ściereczkę i wszystko wycieram dokładnie, następnie ustawiam na stole.

- Pójdę się przebrać. Wyłącz piekarnik jak zacznie dzwonić alarm, uchyl drzwiczki, a ciasto zostaw w środku – instruuję chłopaka i wychodzę z kuchni. Wędrując po schodach do sypialni, zastanawiam się co założyć. Nie mam ochoty się stroić i tworzyć poważnego nastroju. Skoro to ma być koleżeńskie spotkanie to mogę postawić na coś luźnego i wygodnego. Podchodzę do szafy w sypialni i otwieram drzwi z lustrem. Z półki wyciągam niebieskie boyfriendy i beżową luźną koszulkę z dekoltem w szpic, zgarniam komplet białej bielizny i białe skarpetki. Zamykam szafę i przyglądam się swojemu odbiciu. Idę do łazienki, biorę szybki prysznic i prasuję przygotowaną stylizację. Ubieram się i rozpuszczam włosy z wysokiego koczka. Przeczesuję je szczotką i przyglądam się swojej twarzy. Będę w towarzystwie chłopaków, którzy i tak nie odróżnią czy będę w delikatnym makijażu czy bez. Przeszukuję szufladę w szafce pod umywalką chcąc znaleźć zalotkę i olejek do ust.

- Mam! – szepcze sama do siebie i wyciągam dwa produkty. Podkręcam rzęsy, a na usta nakładam bezbarwny olejek. Cmokam do swojego odbicia w lustrze, rozbawiając się tym dziecinnym zachowaniem. Wrzucam zalotkę i olejek do szuflady, po czym wychodzę i schodzę na dół. W domu czuć zapach pomidorowego sosu. Zaglądam do kuchni zza ściany
i widzę jak Alek ustawia jedzenie na stole. W tle gra piosenka Old love Yuji. Obserwuję go wychylając się zza ściany. Porusza się miękko w rytm muzyki, nucąc pod nosem piosenkę. Wygląda na spokojnego i zrelaksowanego. Przesuwa naczynia, aby zrobić miejsce na małą lawendową świeczkę. Gdyby nie to, że przychodzi Fabian byłabym święcie przekonana, że to będzie romantyczna kolacja tylko dla nas dwojga.

- Hej beżowa myszko nie ładnie tak podglądać innych ludzi – mówi nie odrywając wzroku od stołu, a ja się zawstydzam wiedząc, że mnie przyłapał. Na moje policzki wypływa rumieniec, który zauważam w swoim odbiciu w przeszkleniu szafek.

- Po prostu mam słabość do podglądania przystojnych facetów w kuchni – tłumaczę, co wywołuję u Alka cichy chichot, podchodzę do boku bruneta i kładę dłoń na jego barku. – Co za idealne rozmieszczenie potraw. I te równe odstępy. Pięknie – zaczynam flirtować, przejeżdżając palcami po całej ręce chłopaka, by na koniec sięgnąć po winogron stojący obok jego dłoni.

- Moja dziewczyna musi być szczęściarą, prawda?

- Cholerną. Chyba jej zazdroszczę – marudzę i wrzucam kolejne owoce do buzi, przybierając rozmarzoną minkę. Alek znów się śmieje i obejmuję ramieniem przyciągając do siebie.

- Przypomnę jej to, kiedy zapomni. – Podrywam głowę do góry i patrzę na niego surowo.

- Nie zapominam! – oponuję i widzę wesołe iskierki w oczach chłopaka.

- Mhm. Lecę się przebrać. – Całuję mnie w skroń i ucieka na piętro.

Po kilku minutach dochodzi osiemnasta, a ja cierpliwie czekam w kuchni na chłopaków. W międzyczasie stwierdzam, że pomysł ze spaghetti był do bani. Wszystko już wystygło, więc czeka nas odgrzewanie. Następnym razem powinnam nie działać aż tak spontanicznie. Przyglądam się stołowi i zauważam, że Alek nie przygotował żadnego alkoholu. Fabian do abstynentów nie należy, przy naszym pierwszym spotkaniu zamówił shoty. Może zapomniał?

- Alek – wołam głośno, mając nadzieję, że mnie usłyszy.

- Tak. – Jego głos jest blisko, a po chwili wchodzi do kuchni ubrany w czarne bojówki i pomarańczowy T-shirt.

- Pijemy coś dzisiaj? – pytam, obserwując jak automatycznie zaciska szczękę i milczy. – Coś się stało? – drążę zmartwiona.

- Nie mam ochoty dzisiaj na procenty, może kiedy indziej – mówi słabym głosem i odwraca się do mnie plecami rozglądając się po kuchni.

- Okej.

- Tak po prostu? – pyta zdziwiony i zerka na mnie przez ramie, jakby szykował się na atak.

- Tak. Wszystko w porządku? Dziwnie się zachowujesz. – Niepokoję się jego zmiennymi zachowaniami. Czekam na odpowiedź, kiedy rozbrzmiewa dzwonek.

- Pójdę otworzyć. – Ucieka. Co daje mi jasny znak, że coś jest na rzeczy. Do moich uszu dobiegają odgłosy rozmów chłopaków. Czas się przygotować. Dasz radę Nadia, wystarczy, że będziesz sobą. Pokrzepiam się w myślach i wstaję, aby przywitać się z Fabianem. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro