Rozdział 17
- Alek – wołam chłopaka, gotując makaron na spaghetti.
- Co tam? – Po chwili brunet wchodzi do kuchni z telefonem w ręku, klikając w ekran.
- Zapytaj Fabiana czy miałby ochotę wpaść dzisiaj do nas na wieczór. Będzie spaghetti
i kruche ciasto z truskawkami – proponuję zachowując pokerową minę. Wiem, że byłam sceptycznie nastawiona do przyjaciela chłopaka, ale obiecałam to zmienić. W barze już przełamaliśmy pierwsze lody i naprawdę mam wrażenie, że zaczynam łapać kontakt
z młodym. Przyszedł więc czas na kolejny krok. Alek milczy, przyglądając mi się bacznie. Nadal nie chcę po sobie poznać, że się stresuję, więc tylko przegryzam dolną wargę od wewnątrz i coraz kątem oka zerkam na Alka.
- Powtórz, bo się zamyśliłem.
Jasne. Już ja znam te Twoje gierki. Do głowy wpada mi szatański pomysł.
- Umówiłam się z Młodym na piwo. No wiesz miałam z nim poprawić stosunki. Odbierzesz mnie w nocy? - Nawijam makaron na widelec i dmucham, aby spróbować czy jest już gotowy.
- Nie prawda – szybko zaprzecza i orientuję się, że wpadł. Patrzę na niego rozbawiona i podnoszę jedną brew. Mam Cię złotko! Próbuję makaron, który zdecydowanie jeszcze potrzebuję chwili. – Jak zawsze to ja wpadłem we własną zasadzkę. – Kręci głową i opiera się o kuchenny blat.
- Zapytasz? – dociekam, mając nadzieję, że zrobi to za mnie.
- Jasne. Zaraz zadzwonię. Albo wiesz co?
- Nie wiem, skąd mam wiedzieć? – Do moich uszu dobiega sygnał nawiązywanego połączenia. Patrzę na Alka, który trzyma telefon przed ustami i patrzy na mnie z cwaniackim uśmieszkiem.
- Halo?
- Siema, Nadia chciałaby chwilę z Tobą porozmawiać. Masz chwilę? – pyta Alek, a ja gromię go wzrokiem.
- Jasne – mówi niepewnie Fabian. Alek wyciąga w moją stronę telefon, a ja podchodzę dwa kroki bliżej. Biorę telefon do ręki i opieram się o blat obok Alka.
- Hejka, tak pomyślałam, może byś miał czas i ochotę wpaść dzisiaj do nas na wieczór? Serwujemy z Alkiem makaron z sosem pomidorowym i coś słodkiego.
- Cześć. Spaghetti i ciacho? Okej. Na którą mam być?
- Osiemnasta?
- Będę. Dzięki za zaproszenie! Hejka! – zgadza się, a ja się uśmiecham.
- Cześć – żegnam się i rozłączam, po czym podaję telefon brunetowi, który patrzy na mnie z ciepłem w oczach. Nachyla się i składa leniwy pocałunek na moich wargach.
- Dziękuję – szepcze prosto w moje usta, a ja czuję się jak w transie. Do moich uszu jednak dobiega syczenie zagaszanego ognia i oboje odwracamy twarze w stronę kuchenki. Cholera, makaron! Rzucam się w stronę garnka i łapię za gałkę, aby wyłączyć palnik. Woda opada w garnku, a ja próbuję gorący makaron, parząc przy tym język.
- Poparzy...
- Wiem. Ale makaron jest okej. – Odlewam złote nitki i odstawiam na blat. Alek podaję mi szklankę chłodnej wody, za co mu dziękuję. Biorę łyk płynu i przytrzymuję go w ustach.
- Zrobię sos – deklaruję się Alek i zaczyna przygotowywać sobie składniki. Przytakuję głową
i siadam na krześle przy stole w kuchni. Biorę kolejne łyki wody, co zdecydowanie zmniejsza pieczenie języka. Co chwilę wychylam się i zaglądam do piekarnika jak się miewa ciasto. Kruszonka zaczyna nabierać złotego koloru, co mnie cieszy. Spoglądam na zegarek i zdaję sobie sprawę, że została nam niecała godzina do przyjścia Fabiana. Ciasto powinno być gotowe za dziesięć minut. Z sosem Alkowi zejdzie się około piętnastu. Powinnam przygotować stół. Podchodzę do szafki z zastawą. Wyjmuję białe talerze i talerzyki na ciasto, trzy szklanki z podwójnym dnem o geometrycznym wzorze. Odsuwam jedna z szuflad i wyciągam trzy komplety sztućców. Sięgam po czystą, miękką ściereczkę i wszystko wycieram dokładnie, następnie ustawiam na stole.
- Pójdę się przebrać. Wyłącz piekarnik jak zacznie dzwonić alarm, uchyl drzwiczki, a ciasto zostaw w środku – instruuję chłopaka i wychodzę z kuchni. Wędrując po schodach do sypialni, zastanawiam się co założyć. Nie mam ochoty się stroić i tworzyć poważnego nastroju. Skoro to ma być koleżeńskie spotkanie to mogę postawić na coś luźnego i wygodnego. Podchodzę do szafy w sypialni i otwieram drzwi z lustrem. Z półki wyciągam niebieskie boyfriendy i beżową luźną koszulkę z dekoltem w szpic, zgarniam komplet białej bielizny i białe skarpetki. Zamykam szafę i przyglądam się swojemu odbiciu. Idę do łazienki, biorę szybki prysznic i prasuję przygotowaną stylizację. Ubieram się i rozpuszczam włosy z wysokiego koczka. Przeczesuję je szczotką i przyglądam się swojej twarzy. Będę w towarzystwie chłopaków, którzy i tak nie odróżnią czy będę w delikatnym makijażu czy bez. Przeszukuję szufladę w szafce pod umywalką chcąc znaleźć zalotkę i olejek do ust.
- Mam! – szepcze sama do siebie i wyciągam dwa produkty. Podkręcam rzęsy, a na usta nakładam bezbarwny olejek. Cmokam do swojego odbicia w lustrze, rozbawiając się tym dziecinnym zachowaniem. Wrzucam zalotkę i olejek do szuflady, po czym wychodzę i schodzę na dół. W domu czuć zapach pomidorowego sosu. Zaglądam do kuchni zza ściany
i widzę jak Alek ustawia jedzenie na stole. W tle gra piosenka Old love Yuji. Obserwuję go wychylając się zza ściany. Porusza się miękko w rytm muzyki, nucąc pod nosem piosenkę. Wygląda na spokojnego i zrelaksowanego. Przesuwa naczynia, aby zrobić miejsce na małą lawendową świeczkę. Gdyby nie to, że przychodzi Fabian byłabym święcie przekonana, że to będzie romantyczna kolacja tylko dla nas dwojga.
- Hej beżowa myszko nie ładnie tak podglądać innych ludzi – mówi nie odrywając wzroku od stołu, a ja się zawstydzam wiedząc, że mnie przyłapał. Na moje policzki wypływa rumieniec, który zauważam w swoim odbiciu w przeszkleniu szafek.
- Po prostu mam słabość do podglądania przystojnych facetów w kuchni – tłumaczę, co wywołuję u Alka cichy chichot, podchodzę do boku bruneta i kładę dłoń na jego barku. – Co za idealne rozmieszczenie potraw. I te równe odstępy. Pięknie – zaczynam flirtować, przejeżdżając palcami po całej ręce chłopaka, by na koniec sięgnąć po winogron stojący obok jego dłoni.
- Moja dziewczyna musi być szczęściarą, prawda?
- Cholerną. Chyba jej zazdroszczę – marudzę i wrzucam kolejne owoce do buzi, przybierając rozmarzoną minkę. Alek znów się śmieje i obejmuję ramieniem przyciągając do siebie.
- Przypomnę jej to, kiedy zapomni. – Podrywam głowę do góry i patrzę na niego surowo.
- Nie zapominam! – oponuję i widzę wesołe iskierki w oczach chłopaka.
- Mhm. Lecę się przebrać. – Całuję mnie w skroń i ucieka na piętro.
Po kilku minutach dochodzi osiemnasta, a ja cierpliwie czekam w kuchni na chłopaków. W międzyczasie stwierdzam, że pomysł ze spaghetti był do bani. Wszystko już wystygło, więc czeka nas odgrzewanie. Następnym razem powinnam nie działać aż tak spontanicznie. Przyglądam się stołowi i zauważam, że Alek nie przygotował żadnego alkoholu. Fabian do abstynentów nie należy, przy naszym pierwszym spotkaniu zamówił shoty. Może zapomniał?
- Alek – wołam głośno, mając nadzieję, że mnie usłyszy.
- Tak. – Jego głos jest blisko, a po chwili wchodzi do kuchni ubrany w czarne bojówki i pomarańczowy T-shirt.
- Pijemy coś dzisiaj? – pytam, obserwując jak automatycznie zaciska szczękę i milczy. – Coś się stało? – drążę zmartwiona.
- Nie mam ochoty dzisiaj na procenty, może kiedy indziej – mówi słabym głosem i odwraca się do mnie plecami rozglądając się po kuchni.
- Okej.
- Tak po prostu? – pyta zdziwiony i zerka na mnie przez ramie, jakby szykował się na atak.
- Tak. Wszystko w porządku? Dziwnie się zachowujesz. – Niepokoję się jego zmiennymi zachowaniami. Czekam na odpowiedź, kiedy rozbrzmiewa dzwonek.
- Pójdę otworzyć. – Ucieka. Co daje mi jasny znak, że coś jest na rzeczy. Do moich uszu dobiegają odgłosy rozmów chłopaków. Czas się przygotować. Dasz radę Nadia, wystarczy, że będziesz sobą. Pokrzepiam się w myślach i wstaję, aby przywitać się z Fabianem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro