#6 Lody, pierogi, "I Need U" xd
Wróciłam do domu około godziny 18:00, jakoś tak szybko zleciał nam czas. Tae okazał się wesołym jak i równie wkurzającym towarzyszem... hmmm mogłabym go porównać do psa. Znaczy nie, że chcę go obrazić czy coś. Po prostu zachowuje się jak typowy szczeniak. Jest pozytywnie nastawiony do wszystkich, lubi się przytulać, nigdy nie wiesz co zrobi, jest nieprzewidywalny, a do tego wszystkiego trzeba go pilnować. Chociaż z drugiej strony wydaje się (uwaga teraz to dziwnie zabrzmi) poważnym mężczyzną. Chłopakiem, na którego za wcześnie spadł duży obowiązek, wyraźnie widać, że przytłacza go ciężar życia. Tak, jemu potrzeba czasu żeby się otworzyć bo przy obcych ewidentnie stara się wydurniać. Ale to jest tylko moja obserwacja, co ja tam mogę wiedzieć bo równie dobrze Tae może być po prostu idiotą jakich na tym świecie jest zbyt wielu. Dobra gadam jakbym pisała recenzje, a znam gościa dwa dni.
Aczkolwiek po powrocie ciotka zgarnęła mnie do stołu na kolację. Pół godziny później przyjechał wujek i tak jakoś zagadałam się z rodzinką aż do 22:00 co w sumie nie jest dziwne bo nie widzieliśmy się kilka lat i sporo ciekawych rzeczy sobie poopowiadaliśmy.
Gdy już leżałam w łóżku, Jee Min znów włączyła muzykę tych swoich Azjatów, a ja chwilkę słuchając stwierdziłam, że zajmę się czymś lepszym i włączyłam sobie anime. Tak więc no... troszkę ten czas mi zleciał i poszłam spać.
Kolejnym dniem był poniedziałek więc rano gdy się obudziłam Jee Min i wujka nie było w domu. Rozumiecie praca, szkoła. Natomiast ciotka zajmowała się swoją firmą w gabinecie.
Około godziny 13:00 zadzwonił Tae i wyciągnął mnie na lody. Pomińmy już to, że na dworze mamy -2'C.
Gdy tak siedzieliśmy sobie w lodziarni (Tae oczywiście w kapturze i masce, która akurat była zsunięta) zaczęłam śpiewać pod nosem piosenkę, którą 10 razy pod rząd puszczała wczoraj Jee Min.
"I need you girl
wae honja saranghago honjaseoman ibyeolhae"
Resztę refrenu zanuciłam.
Tae patrzył na mnie grobowym wzrokiem.
-No co? Przecież tak strasznie nie fałszuję - powiedziałam oburzona.
-Nie ale... Skąd to znasz?- zapytał.
-Jee Min naokrągło włącza piosenki tych pedałów.
-Ale... Czekaj pedałów!?
-No wiesz mnie tam jakoś nie podniecają kolorowi chłopcy chociaż fryzurki mają fajne i będę musiała... A dobra nie ważne - przypominałam sobie o zakazie.
-Co będziesz musiała?
-W sumie dużo rzeczy będę musiała... A jak już jestem przy temacie przyszłości to chciałam ci coś powiedzieć, a mianowicie to, że jutro wyjeżdżam. Znaczy no ten tego, chciałam podziękować za wszystko i w ogóle. Wiesz takie kilka dni znajomości zapamiętam - mówiłam.
Tae nic nie powiedział tylko nachylił się nad stolikiem i mnie pocałował. Zamurowało mnie, aczkolwiek nie czułam się z tym źle. Był to gorący pocałunek pełen... Stop. To nie tak było.
Tae nic nie powiedział. Wstał i poszedł zapłacić, a gdy wrócił powiedział tylko:
-Chodź - i uśmiechnął się ciepło.
Gdy wyszliśmy z kawiarni nasunął maskę i złapał mnie za rękę.
Szliśmy tak przez chwilę niczym para.
-Tae, co robisz?- zapytałam niepewna sytuacji.
-Chciałem jeszcze chwilę z tobą pobyć. Rzadko poznaję takich ludzi jak ty.
-Takich, znaczy jakich?
-Wyjątkowych - uśmiechnął się.
I jak zachowywać się przy takim stworzeniu?
Spacerowaliśmy tak sobie przez jakiś czas już nie trzymając się za ręce lecz prowadząc zaciętą rozmowę o pierogach. Tak, tłumaczyłam mu co to są "pierogi".
-Musisz mi kiedyś takie ugotować.
-Lepiej nie.
-Dlaczego nie?
-Moje zdolności kulinarne sięgają minus 1500 procent. Więc zgon na miejscu.
-Gorsze rzeczy się jadło. Na przykład wywar z czosnku.
-Wywar z czosnku, serio?
-Taka praca.
-To ciężką masz tą pracę - mimo, że byłam ciekawa to nie dopytywałam się gdzie pracuje.
-Nie wiesz nawet jak - przytakiwał sam sobie.
Uśmiechnęłam się.
Tae znów zaczął coś śpiewać.
-No ja ci mówię, powinieneś zostać piosenkarzem - stwierdziłam już któryś tam raz z kolei.
Chłopak wyszczerzył tylko ząbki i kontynuował śpiewanie.
-Nie szczerz się bo ci tak zostanie.- szturchnęłam go w ramię.
Zaśmiał się krótko.
Dziecko z downem normalnie.
Mój towarzysz odprowadził mnie pod samą bramę i przytulając mnie na pożegnanie odszedł wesoło machając.
Byłam pewna, że był to ostatni raz kiedy go widzę.
Jak sobie teraz tak myślę to w sumie dziwną mam przygodę w tej Korei, jakichś dziwnych typów poznaję. Ech, ja to zawsze się w coś wpakuję.
Weszłam do domu, ściągnęłam buty i pobiegłam do pokoju.
Miałam zamiar się zacząć pakować gdy zobaczyłam powiadomienie z Facebooka w telefonie.
-O, Ola napisała - ucieszyłam się na widok wiadomości od przyjaciółki.
"Amel, jest problem."
Jaki znowu ma problem?
Ja: Jaki?
Ola: Marcin ciągle chleje.
Ja: I co z tego? Dla mnie ten idiota nie istnieje.
Ola: Ale on pije przez ciebie.
Ja: Wiesz co, nie obchodzi mnie to. Odpuść.
Zostawiłam telefon. Nie miałam ochoty nawet myśleć o moim byłym, a co dopiero o nim pisać.
Dziad zostawił mnie to teraz niech ma za swoje. Co mnie obchodzi co robi, jak chce to niech gnije w szpitalu.
Dobrze wiedziałam, że chłopak nie może pić za dużo alkoholu ale miałam to gdzieś.
Niech się wszyscy jebią, ja idę się pakować.
-Jee Min, proszę zapodaj jakąś muzykę - powiedziałam.
-Okej.
I oczywiście znów leciało "I Need U".
Zabrałam się za pakowanie. W sumie nie miałam co pakować bo przecież się zbytnio nie rozpakowywałam. Zebrałam tylko swoje kosmetyki i ciuchy z łazienki.
Jutro będzie ciekawy dzień. Tak Ame. Pora wkroczyć w dorosłe życie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro