Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17

Obudziłam się dość wcześnie z powodu zimna. Tak było mi zimno. Otworzyłam oczy i spróbowałam się przekręcić ale nie dałam rady ponieważ coś mi przeszkadzało, nie coś, a raczej ktoś. Wspomnienia z tego co działo się w nocy i wieczorem wróciły do mnie od razu. Jednak próbowałam o tym wszystkim nie myśleć.

Lekko się przekręciłam, tak żeby być bardziej pod kołdrą. Gdy tylko się poruszyłam Brian się obudził.

-Co jest?- zapytał zaspanym głosem z poranną chrypką.

-Zimno mi- odpowiedziałam cicho. Po chwili poczułam jak chłopak mocniej mnie przytula i przykrywa kołdrą.

-Lepiej?- zapytał szeptem. Lekko się poprawiłam, tak żeby moja głowa znajdowała się pod jego brodą i skinęłam głową w odpowiedzi.

-Aillen- usłyszałam głośny krzyk Casmira.- Zbieraj się. Za godzinę mamy samolot, a za pół godziny wyjeżdżamy.

Jęknęłam głośno w poduszkę. Nie miałam ochoty wstawać. Było mi tak dobrze i ciepło.

-Aillen- powtórzył moje imię Rosjanin, tym razem jego głos był głośniejszy i dochodził z bliższa. Po chwili nacisnął klamkę, a ja przerażona cicho pisnęłam, że zaraz wejdzie. Jednak na szczęście drzwi były zamknięte na klucz.- W tej chwili otwórz te drzwi i wychodź z tego pokoju. Nie obchodzi mnie, że nie chcesz jechać. Nie masz wyboru. Zapewne za kilka godzi pojawi się tutaj Damon, lepiej żeby nas tutaj nie było.

Westchnęłam cicho i usiadłam na łóżku, tym samym odsuwając się od bruneta. A muszę przyznać, że było mi całkiem wygodnie.

-Zaraz zejdę- powiedziałam głośno, tak żeby mnie usłyszała.

-Zostawię ich Casmir w spokoju- odezwał się zza drzwi mój przyjaciel gej.- Wczoraj nasza mała Aillen tak jeczałam z rozkoszy, że dzisiaj zapewne ledwo będzie mogła chodzić. Daj się dziewczynie wyspać.

Usłyszałam ich śmiech zza drzwi, a moje policzki zalała czerwień. Jęknęłam zażenowana. Musiałam się najwyraźniej dość głośno się zachowywać skoro mnie usłyszeli.

-Nie przejmuj się tak- zaśmiał się Brian.- To normalne, że ludzie ze sobą sypiają.

-Łatwo ci mówić- mruknełam i wyszłam spod kołdry. Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki oddech i stanęłam na podłodze, a następnie podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej ubrania na dzisiaj. Nie zwracając uwagi na chłopaka, na ciągnęłam na tyłek dżinsy i dziurami i ściągnęłam jedną koszulkę, którą na sobie miałam. Wczoraj w nocy po tym jak się obudziłam ubrałam na siebie koszulkę Briana, a swoją już na sobie miałam, a potem zasnęłam w obydwóch.

-Odwróć się albo zamknij oczy- powiedziałam do chłopaka, odwracając się w jego stronę, aby sprawdzić czy zrobił o co prosiłam.

-Po co?- wzruszył ramionami.

-Brian, proszę- powiedziałam powoli.

Chłopak westchnął i zamknął oczy, odwróciłam się z nów w stronę szafy i ściągnęła drugą koszulkę, gdy byłam w połowie naciąganie na sibie czarnego materiału z logo Batmana, poczułam jak ręce chłopaka oplatają mnie w tali. Pisnełam przerażona i szybko zakończyłam ubieranie.

-Mówiłam zamknij oczy- warknęłam cicho, ale nie zabrzmiało to groźnie czy pewnie. Jego dłonie pod moją koszulką na brzuchu skutecznie mnie rozpraszały.

Dlaczego jego dotyk tak na mnie działa?

-Mówiłaś zamknij oczy, a nie, nie Wstawaj z łóżka- powiedział ze śmiechem, a jego oddech owiał moją szyję.

Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz.

Co się ze mną dzieje?!

-Weź ręce- poprosiłam cicho. Chłopak zrobił co chciałam i cofnął się o krok.- Pomożesz mi się spakować?- zapytałam odwracając się w jego stronę.

-Okej- odpowiedział i przetarł włosy dłonią.

Przełknęła ślinę, gdy spostrzegłam, że stoi przede mną tylko w bokserkach.

-Ale najpierw się ubierz- poleciałam cicho.

-Czyżbym cie rozpraszał?- zapytał z łobuzerskim uśmiechem.

-Zachowujesz się jak dziecko- westchnęłam.- Ale jeśli już musisz wiedzieć, to raczej bardziej krępujesz niż rozpraszasz- dodałam kierując się w stronę komody, w której są torby.

Wyciągnęłam dwie i jedną rzuciłam chłopakowi.

-Zaczekaj tutaj zaraz wracam. Idę zanieść jedną torbę Casmirowi, żeby spakował Bena i zaraz wracam, a ty w tym czasie się ubierz.

Przemierzyłam pokój, przekręciłam klucz w drzwiach, a następnie wyszłam z pokoju.

-Spakój Bena- powiedziałam podając torbę Casmirowi. Przez cały ten czas nie patrzyłam mu w oczy. Zresztą przyjacielowi też nie patrzyłam w oczy. Byłam zbyt zażenowana tym, że wiedzą co się wczoraj działo.

-Nasza mała dziewczynka nie jest już dziewicą- zapiszczał głośno gej.

-Zamknij się- skarciłam go, a moje policzki zapiekły z zawstydzenia.

-Co to jest dziewica?- zapytał Ben podnosząc głowę do góry i patrząc na nas pytająco.

-Zamknij się- warknęłam, na przyjaciela, gdy zaczął otwierać usta.- Będziesz starszy to się dowiesz - zwróciłam się do Bena.- A teraz jedz szybko i powiedz wujkowi Casmirowi co jest ci potrzebne. Tylko żebyś nie wziął samych zabawek. Ubrania są ważniejsze.

-Dobrze- skinął posłusznie głową i powrócił do jedzenia śniadania.

Uśmiechnęłam się i wyszłam z kuchni, kierując się na górę do pokoju.




****

Mamy kolejny, przepraszam, że rozdziały tak żadko, postaram się to nadrobić od drugiego miesiąc wakacji. Będę się starała skupić wtedy na tym opowiadaniu. Mam nadzieję, że się mi uda i może zrobię wam w nagrodę jakiś maraton, bo wiem, że niektórzy z niecierpliwością wyczekują rozdziałów.

Tak więc do następnego kochani.

PS. Mam dla was wiadomość. Poprzedni rodził może się niektórym źle wyświetlać, ponieważ pod koniec ma być z perspektywy Briana. Jeśli komuś wyświetliło się bez jego perspektywy to niech pisze dodam rozdział jeszcze raz.













Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro