Rozdział 16
Usłyszałam za sobą jego korki, ale nie miałam odwagi się odwrócić. To co powiedziłam było dla mnie zbyt osobiste.
-Aillen.- szepnął stając przede mną. Położył palec na moim podbródku i uniósł moją twarz do góry, tak żebym spojrzała mu w oczy.-Jak się czujesz?
-Jak dziwka.- powtórzyłam jeszcze ciszej niż wcześniej to powiedziałam.
-Ale dlaczego?- zapytał patrząc mi w oczy. Wzruszyłam lekko ramionami.-Odpowiedz- zarządał.
Zagryzłam delikatnie wargę i otarłam łzy, które i tak dalej spływały o moich policzkach.
-Bo tak się czuje- odpowiedziałam.
-Ale powiedz dlaczego- westchnął.
Wzruszyłam ramionami. Nie potrafiłam tego wytłumacz. Żeby to zrobić musiała bym mu powiedzieć, a ja nie chce. Nikomu o tym nie mówiłam. Nawet Casmir nie zna całej historii. Odwróciłam wzrok, ale on znów przekręcił moją twarz tak żebym na niego spojrzała.
-Aillen- powiedził łagodnie.- Powiedz mi dlaczego tak się czujesz. Nie chce żebyś tak się czuła.
-Ale gdy ja nie wiem- powiedziałam płaczliwie.- To... to samo... ja nie mam pojęcia- zaczęłam się jąkać.- Ja... to nie moja wina... nie mam na to wpływu... to przez niego... to on mi tak mówił... to on mi tak mówił... ja nie chciałam go słuchać... ale teraz... jego... słowa krążą po mojej głowie... i czuje się jak... jak dziwka- dodałam jąkając się.
-Spokojnie- szepnął i mnie przytulił.- Nie jesteś dziwką. Nie myśl tak. Jesteś wspaniałą dziewczyną, która zajmuje się bratem...
-Siostrzeńcem- przerwałam, poprawiając go.
-Która zajmuje się siostrzeńcem- powtórzył.- Nie możesz o sobie myśleć w ten sposób. Jesteś mądrą, silną i wrażliwą osobą.- odgarnął mi z twarzy włosy i założył je za ucho. Położył dłonie ma moich policzkach i patrząc mi w oczy powtórzył ostatnie zdanie. Wtuliłam się w niego jak mała dziewczynka i zaciągnęłam się jego zapachem, który był piękny, a on oplutł mnie rękoma.
-Przepraszam- szepnęłam po chwili gdy się uspokoiłam.
-Za co?- zapytał opierając brodę o moją głowę.
-Za to, że przedtem na ciebie nawrzeszczałam- wytłumaczyłam i się odsunęłam, tak żeby widzieć jego twarz.
-Nie szkodzi- powiedził z lekkim uśmiechem i kciukiem portał mój policzek. Wtuliłam twarz w jego dłoń i wzięłam głębszy oddech.
-Zostaniesz?- zadałam mu kolejne pytanie. Spojrzał na mnie nie rozumiejąc.- Zostaniesz do rana, ze mną w pokoju?- sprecyzowałam.
-Jeśli chcesz i nie będziesz na mnie krzyczeć- odpowiedział wzruszając ramionami.
-Chcę i nie będę krzyczeć- odpowiedziałam z uśmiechem.
-To dobrze- zaśmiał się.
Brunet podniósł mnie i położył na łóżku, a następnie sam się obok mnie położył.
-Brian- powiedziałam z przerażeniem.- Casmir miał po nas dzisiaj przyjechać, znaczy się teraz to już miał być wczoraj, no ale mimo...- nie zdążyłam dokończyć ponieważ chłopak wpił się w moje usta.
-Spokojnie- powiedziła kończąc pocałunek. Przyłożył dłoń do mojego policzka i lekko mnie po nim pogłaskał. Zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co mu dokładnie chodzi.- Obudziłem się bo Casmir dzwonił i powiedział, że lot będzie przeniesiony o jeden dzień.
-Dlaczego on zawsze karze uciekać?- warknęłam sama do siebie, ale po chwili zorientowałem się, że powiedziałam to na głos.
-Dba o Twoje i Bena bezpieczeństwo.
-Wiem- westchnęłam.- Ale mam już tego dość.
Brian, przekręcił się na bok. Przerzucił rękę przez mój brzuch i położył głowę w zagłębieniu mojej szyi.
-Nie zadręczaj się- szepnął, a jego oddech przyjemnie owiał moją szyję.- Teraz już śpij. Jutro trzeba rano wstać bo Casmir przyjeżdża.
Kiwnęłam głową i się w niego wtuliłam.
-I już się tak tym wszystkim nie przejmuj. Nie zadręczaj się. Nie jesteś dziwką.
-Wiem Brian. Ja to wiem. Ale jego słowa, będę miała zawsze w pamięci.
Z perspektywy Briana.
-Wiem, Brian. Ja to wiem. Ale jego słowa, będę miała zawsze w pamięci- powiedziała cicho Aillen.
Przyciągnąłem ją bliżej siebie, a ona się we mnie wtuliła.
Ta mała drobna osóbka tyle przeszła. Znamy się zaledwie trzy dni, wcześniej tylko z widzenia, a ja mam wrażenie jakbym znał ją od zawsze.
Jeżeli można się w kimś zakochać w ciągu trzech dni to chyba się to ze mną dzieje- pomyślałem, ale zaraz odepchnąłem od siebie tę myśl. Przecież to jest niemożliwe. Nie można zakochać się w kimś, prawie nic o nim nie wiedząc.
Martwi mnie tylko jej zachowanie. O kim ona mówiła? Kto co jej mówił? Kto wyrył w jej pamięci tak okropną bliznę.
Żałuję, że się z nią przesłem. Nie dlatego, że było źle czy coś... wręcz przeciwnie czułem się jak nigdy do tej pory. Żałuję tylko dlatego, że przeze mnie Aillen jest smutna, płakała i sobie przypomniała. Żałuję, bo przeze mnie źle osobie myśli. Nie powinienem był z nią tego robić. Ale z drugiej strony, przyznała, że jej się podobało.
*****
Rozdział poprawiła: Wi_Ola.
Jak się wam podoba?
Co o nim sądzicie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro