Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13


Z perspektywy Aillen.


Głowa zaczęła mnie bardzo boleć. Ból był już nie do zniesienia. Otworzyłam powoli oczy i przetarłam je dłońmi, zza drzwi słyszałam jakieś głosy. Chciałam usiąść na łóżku, ale nie mogłam bo zatrzymała mnie czyjąś ręka.

- Leż. - usłyszałem obok siebie męski głos. Odwróciłam głowę w jego stronę i zobaczyłam Briana.

- Co ty tutaj robisz? - zapytałam szeptem. - Dlaczego leżysz obok mnie na łóżku?

- Wcześniej ci to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Przytuliłaś się do mnie.- powiedział z uśmiechem.

- Byłam nieprzytomna. - odpowiedziałm. - Ile czasu minęło?

- Jakieś trzy godziny.- odpowiedział.- Boli cie coś? - zapytał.

-Głowa. - bolała bardziej niż bym chciała. Położyłam ją znowu na poduszce i zamknęłam oczy. - Gdzie jest Ben? - zapytałam przerażona.

- Nic mu nie jest. Siedzi bezpieczny u siebie w pokoju i się o ciebie martwi.- odpowiedział.

- To dobrze, że nic mu nie jest. -odpowiedziałam i położyłam się wygodniej na łóżku. - A ty co tu robisz?

- Leżę. - odpowiedział, a ja przewróciłam oczami. - Pilnuję żeby nic ci się nie stało.

- Tak jasne i akurat musiałeś się położyć obok mnie tak jakby nie było fotela lub podłogi - mruknełam i zamknęłam oczy.

Drzwi do pokoju otworzyły się z rozmachem i do środka wpadł Ben krzycząc głośno. Skuliłam się i wygięłam usta w grymasie. Hałas sprawił, że głowa mocno mi zapulsowała, jęknąłem cicho i wtuliłam się w poduszkę.

- Ben cicho. Boli ja głową. - skarcił go brunet.

Chłopiec przestał krzyczeć i wszedł do mnie na łóżko. Położył się obok i przytulił, lekko oddałam gest.

Mój brzuch wydał z siebie okropny dźwięk głodu. Jęknęłam cicho zawstydzona tym faktem, a w odpowiedzi usłyszałam śmiech Bena i Briana.

- Ha ha ha ha. - powiedziałam sarkastycznie. - Bardzo śmieszne.

- Ben, poproś wujka Casmira, żeby zrobił coś do jedzenia. - powiedział Brian.

- O nie. - zaprzeczyłam od razu. - Albo kuchnia pójdzie z dymem albo Casmirowi coś się stanie lub w najgorszym przypadku dostanę coś niejadalnego. Casmir nie umie gotować, on nawet wody nie umie zagotować.

- Wiesz, dzięki. - usłyszałam od strony drzwi głos wspomnianego mężczyzny. Wyszczerzyłam się w uśmiechu, a on się zaśmiał. - Może ja nie umiem gotować, ale twój Sam na pewno tak.- powodział z uśmiechem.

- Sam jest? - zapiszczałam. Czego od razu pożałowałam bo poczułam ból głowy. Mężczyzna skinął głową.

Sam jest trzy lata ode mnie starzy. Poznałam go, gdy poznałam Casmira. Chłopak umie świetnie gotować i jet tak jakby kucharzem Casma. Podczas mojego pobytu w rezydencji Rosjanina bardzo zaprzyjaźniłam się z tym chłopakiem i mogę szczerze powiedzieć, że jest moim bardzo bliskim przyjacielem. Mogłam z nim porozmawiać zupełnie o wszystkim, jest czuły i miły, bardzo mnie wspierał. Tak, macie rację Sam jest gejem i to typowym gejem.

Drzwi do pokoju otworzyły się po raz kolejny i do środka w podskokach wpadł wspomniany chłopak, w jego wyglądzie zmieniła się tylko jedna rzecz i od razy to zauważyłam. Blond włosy przefarbował na niebiesko. Zaśmiałam się widząc go i skrzywiłam z powodu bólu.

- Witaj przyjaciółeczko. - zapiszczałam z uśmiechem. Zciągnął z łóżka Ben, zrzucił zdezorientowanego Briana, położył się obok mnie i mocno mnie przytulił.

- Udusisz mnie pedale. - warknęłam rozbawiony jego zachowaniem.

- Też się ciesze, że cię widzę. - mruknął, a ja się zaśmiałam.

Mimo ogromnej ilości problemów i nieciekawej przeszłości, zresztą jak i teraźniejszości, otacza mnie niewielka grupa wspaniałych osób.

Ben. - Mój siostrzeniec, jest dla mnie jak syn. Gdyby nie on to prawdopodobnie już by mnie na tym świecie nie było z powodu nudy i problemów z Damonem.

Casmir. - bez jego pomocy bym sobie nie poradziła. Mimo ciężkiego charakteru jest bardzo wartościową osobą. Gdy pozwoli poznać się bliżej można odkryć, że jest człowiekiem uczuciowym mimo, że nie pokazuje tego po sobie.

Samuel. - jest najwspanialszym przyjacielem jakiego można sobie wymarzyć do tego cholernie dobrze gotuje i nie tylko. Jest patentem na nudę, z nim nigdy nie ma o tym mowy, potrafi wymyślać najgłupsze zabawy na świecie.

Brian. - No właśnie. Co do niego... nie mogę dużo o nim powiedzieć, bo za dobrze go nie znam. Ale zdążyłam zauważyć, że nie jest taki jakiego udaje. Wiem, że tak naprawdę jest dobrym człowiekiem.

Niebieskowłosy odsunął się ode mnie i dokładnie zlustrował wzrokiem moje ciało.

- Wyglądasz okropnie. Chyba cię niedokarmiali. - zaśmiałam się na jego słowa. - To nie jest śmieszne. - oburzył się, chciał podwinął moją koszulkę do góry, ale w porę go powstrzymałam. Chłopak najwidoczniej musiał zapomnieć co na nim jest. - Wybacz. - mruknął i zdjął ręce z mojej koszulki. -Ostatnio, gdy Cię widziałem wyglądałaś dużo lepiej. Ten twój chłopak chyba w ogóle cię nie dokarmia - mówił tym swoim gejowskim głosem i żywo gestykulował rękoma.

- Czekaj czekaj. - powiedziałam. -Jaki mój chłopak?

Niebieskowłosy spojrzał na mnie jak na idiotę.

- No ten, który teraz siedzi sobie na podłodze. Chyba muszę go nauczyć gotować bo strasznie zmizerniałaś be ze mnie. - moje policzki zrobiły się czerwone na jego słowa.

- Brian nie jest moim chłopakiem. - powiedziałam patrząc na przyjaciela.

- Nie pierdol głupot. - machnął ręką.

- Samuel - skarciłam go.- Tu jest Ben, nie zapominaj o tym.

- Wybacz. - powiedział z uśmiechem i odwrócił głowę w stronę chłopca. -Nie słuchaj co mówi wujek Sam idź się pobawić do pokoju. Jak będziesz grzeczny to wujek zrobi ci muffinki.

Chłopiec zerwał się z podłogi zaczął piszczeć. Skrzywiłam się i zatkałam uszy palcami, głowa znów dała się we znaki. Że też musiałam uderzyć głową o ścianę. Co za pierdolony debil z tego Damona. Ben spojrzał na mnie przepraszająco i wyszedł z pokoju.

- Mam kilka spraw do załatwienia. - powiedził Casmir. - Przyjadę po was wieczorem. Macie być wszyscy spakowani i gotowi do drogi.

- Casmir... - zaczęłam, ale nie pozwolił mi dokończyć.

- Zamknij się. - warknął. - Nawet się ze mną nie kłóć. Jedziecie ze mną, czy tego chcesz czy nie. Od jutra będziecie mieszkać w rezydencji. To najbezpieczniejsze miejsce.

- Pierdol się. - warknęłam i wystawiłam mu środkowy palec, ale wiedziałam, że nie ma sensu kłócić się z nim.

- Ja zaraz przyniosę ci coś dobrego na zęba. - zerwał się z łóżka Sam i wybiegł w podskokach z pokoju, a zaraz za nim wyszedł Casmir i zamknął za sobą drzwi.

- Pierdoleni, pojebani faceci. - warknęłam.

- Ja tu jestem. - powiedził Brian i usiadł na łóżku. Podniosłam dłoń do góry i pokazałam mu środkowy palec.

******

Poprawiła: Mariettesanel

50🌟 + 25 💬= następny rozdział.













Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro