Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2


-Aillen.- usłyszałam, że ktoś mnie woła więc się odwróciłam, w moją stronę szedł Bria, a obok niego jakiś chłopak.

Gdy zobaczyłam,że są coraz bliżej mnie odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę wyjścia ze szkoły.

-Nie tak szybko moją droga.- usłyszałam za sobą jego głos i poczułam, że kładzie ręce na moich biodrach i przyciągnął mnie bliżej siebie.

-Puść mnie i trzymaj łapy przy sobie.- powiedziłam szybko i wyrwałam się z jego uścisku.- Nigdy więcej mnie nie dotykaj.- powiedziła i odwróciłam się twarzą w jego stronę.

-Czemu?- zapytał z tym swoim charakterystycznym uśmiechem.

-Po prostu nie wolno ci i tyle.- powiedziłam cicho ale wiedziałam, że to usłyszał.

-Okej.- powiedział i podniósł ręce w geście obronnym, a po tem je opuścił.- Idziemy do mnie czy do ciebie?

-Po co?- zapytałam zdziwiona.

-No wiesz musimy zrobić projekt.- powiedział chłopak.- I bliżej się poznać.- dodał sugestywnie poruszając brwiami.

-Zapomnij.- powiedziłam wiedząc co ma na myśli.- Możemy iść do mnie ale wcześniej musimy odebrać mojego brata z przedszkola.

-Masz brata?- zapytał zdziwiony.

-Tak- westchnęłam.- Idziesz czy nie?- zapytałam gdy nadal stał i się gapił.

-Idę. To znaczy jedziemy. Moim samochodem.- dodał gdy zobaczył moja zdziwioną minę. Pokiwałam głową i ruszyłam z nim ramię w ramię w stronę samochodu.

W samochodzie zapanowała cisza, którą wypełniało radio, które właśnie włączył chłopak.

-Jak możesz słuchać takiego badziewia?- zapytałam w końcu po dłuższej chwili.

-Nie podoba ci się?- zapytał.

-To jest okropne.- skwitowałam i przyłączyłam na inną stacje.- Skręć tu.- powiedziłam i wskazałam na skręt po mojej stronie.

Po chwili zatrzymaliśmy się pod przedszkolem. Chłopak wyłączył silnik i wyszliśmy z samochodu. Weszliśmy do budynku i od razu skierowałam się schodami na górę, a on za mną. Stanęłam przed jednymi z pięciu drzwi i zapukałam. Otworzyłam je i weszłam do środka.

-Dzień dobry, przyszłam po...- nie zdążyłam dokończyć bo ktoś mi przerwał.

-Aill- krzyknął mój brat i podbiegł do mnie, przytulił się do moich nóg, przez co prawie się przewróciłam ale w ostatnim momencie udało mi się złapać równowagę.

-Aillen, mogę z tobą porozmawiać?- zapytała jego opiekunka podchodząc do mnie.

-Oczywiście.- odpowiedziałam.- Ben idź pobawić się jeszcze chwile z innymi dziećmi.- chłopiec uśmiechnął się i poszedł do kolegów.- Słucham- zwróciłam się do nauczycielki.

-Martwi mnie zachowanie twojego brata.- zaczęła.- Ostatnio trochę dziwnie się zachowuje.

-To znaczy?- zapytałm.

-Nie chce brać udziału w zabawach i pracować w grupach. Bawić też ostatnio nie chce się w grupach. Większość czasu spędza przy stoliku i rysuje, omija wszystko co jest związane z zabawami grupowymi. Po prostu trzyma się na uboczu.- westchnęłam cicho na jej słowa.

-To na pewno tylko chwilowe. Wie pani do tej pory zawsze był w domu, to jego pierwsze miesiące w przedszkolu. Po za tym on woli ciszę.

-Zauwarzyłam ale ostatnio stał się mniej aktywny.

-To dziwne. W domu zawsze jest bardzo aktywny. Biega, bawi się, jeździ na rowerze. Zachowuje się normalnie. Porozmawiam z nim.

-A może jemu brakuje rodziców. Jesteś już duża ale nie zastąpisz mu rodziców.

-Wiem o tym.- powiedziłam i zacisnełam dłonie w pięści. Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam oczy.- Ben.- zawołałam brata.- Chodź idziemy do domu.

Chłopiec przyszedł do mnie i złapał mnie za rękę.

-Dowidzenia.- powiedział i wyszliśmy z sali.- Kim jesteś?- zapytał bruneta, który szedł koło nas.

-Tygodniowym przyjacielem twojej siostry.- odpowiedział mu z uśmiechem.

-Beni, idź do szatni i zmień buty i nie zapomnij kurtki. Poczekam na ciebie przy drzwiach.- powiedziłam i pogłaskałam go po głowie. Kiwnął głową, puścił moją rękę i zbiegł schodami w dół.

-Twój brat jest bardzo do ciebie podobny.- zauwarzył brunet gdy maluch zniknął nam z oczu.

-Wiem.- odpowiedziałam z uśmiechem.

-Dlaczego odbierasz go ty, a nie rodzice?- zadał kolejne pytanie, a mój oddech przyspieszył.

-Bo tak ma być.- odpowiedziałam.

-Nie odpowiedziałaś.

-Nie twoja sprawa.- warknęłam.

-Mamy poznać się bliżej musze coś o tobie wiedzieć.- powiedział. Odwróciłam się przodem do niego i spojrzałam mu w oczy.

-Posłuchaj mnie Brian. To że nauczycielka kazał nam się bliżej poznać nie znaczy, że musimy to robić. A jak już to robimy to nie musimy o sobie wszystkiego wiedzieć. O mnie będziesz wiedział tylko tyle na ile ja ci pozwolę i ile będę chciał ci powiedzieć. Czyli nie dowiesz się prawie nic. Nie znam cię i nie mogę ci ufać. Zresztą nikomu nie wolno ufać, a w szczególności wam, chłopakom. Kłamiecie, oszukujecie, robicie nadzieje, a po tem odchodzicie i zostawiacie nas z kłamstwami, w które my naiwne uwierzyłyśmy.

-Dlaczego oceniasz mnie nic o mnie nie wiedząc.- warknął.

-Brian co tydzień chodzisz po szkole z inną paniennką.

-Same się do mnie pchają.- wzruszył ramionami.

-A ty je wykorzystujesz.

-Do niczego ich nie zmuszam same pchają mi się do łóżka.- powiedził zły.

-Ale im na to pozwalasz.- Zauwarzyłam.- Zresztą nie rozmawiajmy o tym to twoja prywatna sprawa. Możesz spać z kim chcesz.

-Z tobą też?- zapytał z tym swoim uśmiechem.

-Nie Brian, ze mną nie.- pokręciłam głową.

-Dlaczego wszystkich od siebie odpychasz?

-Aill idziemy?- od odpowiedzi na to pytanie uratował mnie brat. Pokiwałam głową i wzięłam jego rękę w swoją.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro