Rozdział 14
Podniósłam dłoń do góry i pokazałam mu środkowy palec.
-Pierdol się.- warknęłam jeszcze.
Chłopak zawisł nade mną z uśmiechem na ustach i błyskiem w oczach.
-Chętnie.- powiedział i pochylił się nad moim ciałem. Zaczął składać pocałunki na moje szyii. Chciałam go odepchnąć ale coś mnie powstrzymywało i nie pozwalało na to.
-Brian.- jęknąłem, gdy przygryzł skórę na mojej szyi pod uchem. Byłam pewna, że zrobił mi tam malinkę.
-Tak skarbie?- czy on mnie właśnie nazwał skarbem?!
-Przestań.- poprosiłam.- W pokoju obok jest Ben, a w każdej chwili może tutaj przyjść Sam.
-No i co z tego?- zapytał.
-To z tego, że wisisz nade mną i mnie całujesz.
-Daj spokój mała.- powiedził z uśmiechem.
-Mała to jest twoja pała.- warknęłam.
-A chcesz się przekonać?- uniósł brew do góry.
-Dawaj. Nie odważysz się.- chciałam go sprowokować.
-Zakład?
-O co?- zapytałam patrząc mu w oczy.
-O loda.- otworzyłam szeroko oczy.- Jeśli przegrasz zrobisz mi loda, jeśli ja przegram, ja do prowadzę cie do orgazmu.
-Brian...- zaczęłam ale skończyłam. Gdybym się wycofała, przegrała bym.- Przekręć klucz w drzwiach.- westchnęłam.
Z triumfalnym uśmiechem na twarzy wstał z łóżka,podszedł do drzwi i przekręcił klucz.
Poprawiłam się na łóżku, tak, że siedziałam i opierałam się o zagłówek. Z takiej pozycji miałam na niego idealny widok.
-Koszulkę tez mam ściągać?- zapytał z uśmiechem.
-Cały się rozbierz.- mruknełam. To był żart ale chłopak chyba wziął to na serio, bo zaczął ściągać koszulkę, a po chwili dostałam nią w twarz. Warknąłem głośno zgięłam ją i schowałam pod poduszkę, będzie świetną piżamą.
Po chwili na podłodze wylądowały jego spodnie i został w samych bokserkach. Poczułam jak tam na dole robie się mokra. Dlaczego on tak na mnie działa, już nawet na ból głowy nie zwracałam uwagi.
-Gotowa?- zapytał patrząc mi w oczy.
-Raz się żyje.- mruknął i wstałam z łóżka wiedząc, że już przegrałam zakład.
Bokserki chłopaka wyładowały na podłodze. Spojrzałam niepewnie na jego przyjaciela. Był duży. Poczułam jak moje policzki pieką. Z resztą godności podeszłam do niego i uklękłam przed nim, tak że jego krocze znalazło się na wysokości moje twarzy.
-Jeśli nie chcesz to...- zaczął ale nie pozwoliłam mu dokończyć.
-Zakład to zakład.- powiedziałam patrząc mu w oczy. Przeniosłam wzrok na jego penisa i wzięłam głęboki oddech. Raz się żyje.
Wzięłam w dłoń jego przyjaciela i lekko go ścisnęłam. Oplotłam go druga dłonią, opuszkami palców przejechałam po jego główce. Lekko musnęłam go ustami. Z ust chłopak wydobyło się ciche jęknięcie. Podniosłam wzrok na jego twarz,miał zamknięte oczy. Poczułam jego dłonie na moich włosach i spowrotem przeniosłam wzrok na jego kolegę. Wzięłam go do ust i zassałam, lekko przygryzłam i ścisnęłam w dłoni z jego ust wydostał się kolejny jęk. Uśmiechnąłem się zadowolana. Podobało mi się to, że to ja doprowadza go do takiego stanu, że to przeze mnie jęczy.
-Szybciej skarbie.- powodział, gdy wzięłam go w większej długości do ust. Przycisnął moją twarz do swojego krocza przez co jego początek obił się o moje gardło i spowodował odruchy wymiotne, ale szybko się ich pozbyłam. Przyspieszyłam swoich ruchów. Wyciągłam go z ust i wkładam spowrotem, Ścisnałam w dłoni i gładziłam opuszkami palców. Z jego usta ciągle wydobywać się jęki lub pomruki uznania.
-Zaraz...- nie pozwoliłam mu dokończyć. Ścisnąłem mocnej jego penisa, a on jęknął głośno i spuścił się do moich ust. Dzielnie przeklnęła całą ciecz i podeszłam się z kolan. Z równymi oczekiwaniami stanęłam przed nim.
-Dotrzymałam słowa.- powiedziałam cicho.
Mężczyzna otworzył oczy. Położył dłonie na moich biodrach I przyciągnął mnie mocno i gwałtownie do swojego ciała. Jego usta odnalazł moje i zaatakował mnie zachłannym pocałunkiem, który z trudem oddałam.
-Skacz.- polecił co też zrobiłam. Podskoczyłam i owinęłam go nogami w pasie. Przeniósł dłonie na moją pupę, tak żebym nie spadała. Zrobił kilka kroków w przód i wylądowałam na łóżku. Odpadłam na nie z cichym jękiem.
Brian zawisł nade mną. Pochylił się nad moim ciałem i na nowo przyszłam się do moje szyii tak jak wcześniej. Jęknęłam czują przyjemność i odchyliłam głowę w bok żeby dać mu większy dostęp.
-Brian, nie powinniśmy- powiedziałam cicho.
-Ciii.- uciszył mnie i pocałował w usta. Całkowicie podałam się pocałunkowi i mimo że wcześnie chciałam to przerwać teraz chciałam to dokończyć. Chciałam z nim to zrobić.
-Ściągnij moje leginsy.- wydyszałam.
Chłopak bez pytań zrobił co powiedziałam. Położył dłoń na moim udzie, a po chwili wsunął ją pod moją koszulkę.
-Nie ściągaj moje koszulki.- powiedziałam gdy zaczął ją podwijać. Skinął tylko głową i przestał to robić ale złączył nasze usta w pocałunku. Nawet nie wiem kiedy, moje majtki wylądowały na podłodze i chłopak nakierowywał penisa na moje wejście.
-Gotowa?- zapytał. Nie byłam w stanie nic mówić, skinęłam głową. Nie patrzyłam mu w oczy. Wiedziałam, że gdy to zrobię on będzie wiedział, że to mój pierwszy raz.
Jęknęłam głośno, gdy wszedł wszedłem mnie całą swoją długością. Na początku poczułam ból, ale po chwili przerodził się on w przyjemność. Chłopak nie był delikatny, wszedł we mnie od razu, bez zbędnych ceregieli. Nie miałam mu tego za złe. Nie wiedział, że to mój pierwszy raz. Nie mogłam go o nic winić. Poza tym od dawna tego chciałam nie mogłam się powstrzymać, a on sam też mnie nie powstrzymywał. Wiedziałam, że jutro będę żałować. Ale jutro, nie dzisiaj.
-W porządku?- zapytał i się poruszył. Nie dam rady dłużej go okłamywać, spojrzałam mu w oczy. W jego oczach zobaczyłam, że on już wie.
Nie skomentował tego, a ja nie chciałam żeby to robił. Pochylił się nade mną i złączył nasze usta w pocałunku. Zaczął się poruszać. Czułam przyjemność. Okropnie dużą przyjemność.
*****
Wybaczcie, że rozdział tak późno ale nie bardzo miałam kiedy dodać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro