Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

Podniósłam dłoń do góry i pokazałam mu środkowy palec.

-Pierdol się.- warknęłam jeszcze.

Chłopak zawisł nade mną z uśmiechem na ustach i błyskiem w oczach.

-Chętnie.- powiedział i pochylił się nad moim ciałem. Zaczął składać pocałunki na moje szyii. Chciałam go odepchnąć ale coś mnie powstrzymywało i nie pozwalało na to.

-Brian.- jęknąłem, gdy przygryzł skórę na mojej szyi pod uchem. Byłam pewna, że zrobił mi tam malinkę.

-Tak skarbie?- czy on mnie właśnie nazwał skarbem?!

-Przestań.- poprosiłam.- W pokoju obok jest Ben, a w każdej chwili może tutaj przyjść Sam.

-No i co z tego?- zapytał.

-To z tego, że wisisz nade mną i mnie całujesz.

-Daj spokój mała.- powiedził z uśmiechem.

-Mała to jest twoja pała.- warknęłam.

-A chcesz się przekonać?- uniósł brew do góry.

-Dawaj. Nie odważysz się.- chciałam go sprowokować.

-Zakład?

-O co?- zapytałam patrząc mu w oczy.

-O loda.- otworzyłam szeroko oczy.- Jeśli przegrasz zrobisz mi loda, jeśli ja przegram, ja do prowadzę cie do orgazmu.

-Brian...- zaczęłam ale skończyłam. Gdybym się wycofała, przegrała bym.- Przekręć klucz w drzwiach.- westchnęłam.

Z triumfalnym uśmiechem na twarzy wstał z łóżka,podszedł do drzwi i przekręcił klucz.

Poprawiłam się na łóżku, tak, że siedziałam i opierałam się o zagłówek. Z takiej pozycji miałam na niego idealny widok.

-Koszulkę tez mam ściągać?- zapytał z uśmiechem.

-Cały się rozbierz.- mruknełam. To był żart ale chłopak chyba wziął to na serio, bo zaczął ściągać koszulkę, a po chwili dostałam nią w twarz. Warknąłem głośno zgięłam ją i schowałam pod poduszkę, będzie świetną piżamą.

Po chwili na podłodze wylądowały jego spodnie i został w samych bokserkach. Poczułam jak tam na dole robie się mokra. Dlaczego on tak na mnie działa, już nawet na ból głowy nie zwracałam uwagi.

-Gotowa?- zapytał patrząc mi w oczy.

-Raz się żyje.- mruknął i wstałam z łóżka wiedząc, że już przegrałam zakład.

Bokserki chłopaka wyładowały na podłodze. Spojrzałam niepewnie na jego przyjaciela. Był duży. Poczułam jak moje policzki pieką. Z resztą godności podeszłam do niego i uklękłam przed nim, tak że jego krocze znalazło się na wysokości moje twarzy.

-Jeśli nie chcesz to...- zaczął ale nie pozwoliłam mu dokończyć.

-Zakład to zakład.- powiedziałam patrząc mu w oczy. Przeniosłam wzrok na jego penisa i wzięłam głęboki oddech. Raz się żyje.

Wzięłam w dłoń jego przyjaciela i lekko go ścisnęłam. Oplotłam go druga dłonią, opuszkami palców przejechałam po jego główce. Lekko musnęłam go ustami. Z ust chłopak wydobyło się ciche jęknięcie. Podniosłam wzrok na jego twarz,miał zamknięte oczy. Poczułam jego dłonie na moich włosach i spowrotem przeniosłam wzrok na jego kolegę. Wzięłam go do ust i zassałam, lekko przygryzłam i ścisnęłam w dłoni z jego ust wydostał się kolejny jęk. Uśmiechnąłem się zadowolana. Podobało mi się to, że to ja doprowadza go do takiego stanu, że to przeze mnie jęczy.

-Szybciej skarbie.- powodział, gdy wzięłam go w większej długości do ust. Przycisnął moją twarz do swojego krocza przez co jego początek obił się o moje gardło i spowodował odruchy wymiotne, ale szybko się ich pozbyłam. Przyspieszyłam swoich ruchów. Wyciągłam go z ust i wkładam spowrotem, Ścisnałam w dłoni i gładziłam opuszkami palców. Z jego usta ciągle wydobywać się jęki lub pomruki uznania.

-Zaraz...- nie pozwoliłam mu dokończyć. Ścisnąłem mocnej jego penisa, a on jęknął głośno i spuścił się do moich ust. Dzielnie przeklnęła całą ciecz i podeszłam się z kolan. Z równymi oczekiwaniami stanęłam przed nim.

-Dotrzymałam słowa.- powiedziałam cicho.

Mężczyzna otworzył oczy. Położył dłonie na moich biodrach I przyciągnął mnie mocno i gwałtownie do swojego ciała. Jego usta odnalazł moje i zaatakował mnie zachłannym pocałunkiem, który z trudem oddałam.

-Skacz.- polecił co też zrobiłam. Podskoczyłam i owinęłam go nogami w pasie. Przeniósł dłonie na moją pupę, tak żebym nie spadała. Zrobił kilka kroków w przód i wylądowałam na łóżku. Odpadłam na nie z cichym jękiem.

Brian zawisł nade mną. Pochylił się nad moim ciałem i na nowo przyszłam się do moje szyii tak jak wcześniej. Jęknęłam czują przyjemność i odchyliłam głowę w bok żeby dać mu większy dostęp.

-Brian, nie powinniśmy- powiedziałam cicho.

-Ciii.- uciszył mnie i pocałował w usta. Całkowicie podałam się pocałunkowi i mimo że wcześnie chciałam to przerwać teraz chciałam to dokończyć. Chciałam z nim to zrobić.

-Ściągnij moje leginsy.- wydyszałam.

Chłopak bez pytań zrobił co powiedziałam. Położył dłoń na moim udzie, a po chwili wsunął ją pod moją koszulkę.

-Nie ściągaj moje koszulki.- powiedziałam gdy zaczął ją podwijać. Skinął tylko głową i przestał to robić ale złączył nasze usta w pocałunku. Nawet nie wiem kiedy, moje majtki wylądowały na podłodze i chłopak nakierowywał penisa na moje wejście.

-Gotowa?- zapytał. Nie byłam w stanie nic mówić, skinęłam głową. Nie patrzyłam mu w oczy. Wiedziałam, że gdy to zrobię on będzie wiedział, że to mój pierwszy raz.

Jęknęłam głośno, gdy wszedł wszedłem mnie całą swoją długością. Na początku poczułam ból, ale po chwili przerodził się on w przyjemność. Chłopak nie był delikatny, wszedł we mnie od razu, bez zbędnych ceregieli. Nie miałam mu tego za złe. Nie wiedział, że to mój pierwszy raz. Nie mogłam go o nic winić. Poza tym od dawna tego chciałam nie mogłam się powstrzymać, a on sam też mnie nie powstrzymywał. Wiedziałam, że jutro będę żałować. Ale jutro, nie dzisiaj.

-W porządku?- zapytał i się poruszył. Nie dam rady dłużej go okłamywać, spojrzałam mu w oczy. W jego oczach zobaczyłam, że on już wie.

Nie skomentował tego, a ja nie chciałam żeby to robił. Pochylił się nade mną i złączył nasze usta w pocałunku. Zaczął się poruszać. Czułam przyjemność. Okropnie dużą przyjemność.



*****

Wybaczcie, że rozdział tak późno ale nie bardzo miałam kiedy dodać.












Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro