•9•
Obudziłam się w środku nocy. Ciężko mi spać po za domem. Cicho westchnęłam i spojrzałam w bok. Cameron spał jak zabity. Miał lekko rozchylone usta, z których słychać było ciche pochrapywanie. Jego grzywka zasłoniła całe czoło przez co wyglądał bardzo uroczo.
Ubrałam moją najcieplejszą bluzę i najciszej jak mogłam wyszłam z namiotu. Postanowiłam podejść bliżej brzegu jeziora. W tafli wody można było zauważyć gwiazdy. Usiadłam na mokrej trawie i zaczęłam rozmyślać.
Jak moje dotychczas nudne rzucie diametralnie się zmieniło od kiedy wszedł w nie szarooki. Można powiedzieć, że zwrócił na mnie jakąkolwiek uwagę. W szkole byłam uznawana za kujona i nudziarę, dlatego nie miałam przyjaciół. Gdy w drugiej klasie liceum zainteresował się mną Blake- szkolny bad boy, można powiedzieć, że się cieszyłam. Ale byłam taka głupia i naiwna, że nie zauważyłam jak mnie wykorzystuje. Byłam jego zabawką ale na szczęście nigdy nie wykorzystał mnie seksualnie. Tak, jestem jeszcze dziewicą. Dla innym może być to wstyd ale nie dla mnie. To chyba normalne, że jeszcze z nikim nie poszłam do łóżka, prawda?
-Co tak sama tu siedzisz? - z moich ust wyleciał cichy pisk kiedy Lucy dotknęła mojego ramienia.
-Matko, ale mnie wystraszyłaś. - powiedziałam i złapałam się za serce. Dziewczyna tylko cicho się zaśmiała.
-Przepraszam. - uśmiechnęła się ciepło.
-Wybaczam, a wracając. Siedzę i myślę, a ty? - zapytałam i spojrzałam na brunetkę, która wpatrywała się w wodę.
-Mogę ci zaufać? - zapytała po chwili. Zmarszczyłam lekko brwi i spojrzałam na nią badawczo.
-Em.. Jasne.
-Od bardzo dawna podoba mi się Scott. Czasami mamy takie odruchy jak para ale nie wiem czy on cokolwiek bierze na poważnie. Chciałabym być jego dziewczyną. I to bardzo. Czasami mam ochotę wyrwać wszystkie kudły tym laską co na niego spoglądają i wysyłają w jego stronę te sztuczne uśmiechy. - zrobiła smutną minę, a ja przytuliłam ją.
-Moim zdaniem powinnaś mu powiedzieć co do niego czujesz. Ile się znacie? - zapytałam.
-Prawie pięć lat. - mruknęła.
-Znacie się naprawdę długo. Jestem pewna, że on też coś do ciebie czuje. Musisz tylko spróbować. Jeżeli tego nie zrobisz to skąd wiesz, że nie przegapisz miłości swojego życia, hm?
-Masz racje. Jutro po śniadaniu wezmę go na osobności i powiem mu całą prawdę. Jeżeli nie będzie mnie chciał dam sobie jakoś z tym radę.
-I fajnie.
***
Z Lucy bardzo długo siedziałyśmy dziś w nocy i rozmawiałyśmy. Mam nadzieję, że Scotcy będą razem. Shipuję ich na maksaaa.
Gdy wstałam rano nie było obok mnie Camerona. Powolnymi ruchami zaczęłam się przebierać w ubrania na dzisiaj. Wybrałam czarne rurki z wysokim stanem i białą bluzę zakładaną przez głowę. Ubrałam swoje cieplutkie skarpetki w ananasy i klasyczne vansy. Włosy związałam w zwykłego koka. Gotowa zabrałam telefon oraz kosmetyczkę, aby się trochę ogarnąć przy jeziorze. Tak wiem, fujka.
Gdy wyszłam z namiotu usłyszałam głośne rozmowy oraz śmiechy. Podeszłam do stolika gdzie siedziała cała ekipa.
-Cześć. - przywitałam się ze wszystkimi całusem w policzek i przytulaskiem.
-Witaj. - powiedzieli w tym samym czasie bliźniacy. Okej, to chore, a zarazem bardzo śmieszne.
-Gdzie Lucy? - zapytałam chłopaków.
-Ogarnia się przy jeziorze.
-Okej.
Gdy podeszłam do jeziora zobaczyłam pochylającą się dziewczynę, która płucze wodą twarz. Co, jak co ale woda jest tu bardzo czysta ale i tak, fujka. Powolnym krokiem podeszłam do dziewczyny i dotknęłam jej kostki. Ta jak poparzona popatrzyła w moim kierunku.
-Przez ciebie prawie wpadłam do wody! - zaczęła się śmiać, a ja razem z nią.
-Zobacz, jesteśmy dopasowane. - powiedziałam i wskazałam na nasz ubiór. Lucy miała czarną bluzę i białe spodnie. Taki strój na odwrót.
-Hah, faktycznie.
-Rozmawiałaś już ze Scottem? - zapytałam przypominając sobie naszą wczorajaszą rozmowę.
-Nie, jeszcze nie ale mam zamiar to za chwilę zrobić.
-To na co czekasz? Leć do niego! - dziewczyna posłała mi uśmiech i już jej nie było.
***
Wszyscy siedzimy i rozmawiamy. Lucy i Scott'a nie ma już prawie dziesięć minut. Mam nadzieję, że Scotcy będą jednak razem. Po chwili w zasięgu mojego wzroku znajduje się zapłakana brunetka...
***
Nie było mnie tu już dość sporo czasu. Tracę wiarę w moje możliwości co do tej książki. Mam naprawdę ogromną wenę i wiele pomysłów. Jednak książka nadal stoi w miejscu. Chciałabym, aby więcej osób zauważyło to ff.
Więc zwracam się do osób, które czytają to jeszcze i zależy im na dalszych częściach. Dają ✡ i piszą jakiekolwiek komentarze.
10 gwiazdek - następny rozdział
Rozdział pisany na szybko. Mogą pojawiać się błędy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro