Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•6•

Wychodząc z kawiarni od razu w oczy rzuciło mi się czarne camaro. Przy drzwiach pasażera stał oparty brunet. Uśmiechnęłam się pod nosem i pewnym krokiem podeszłam do niego. Gdy szarooki podniósł na mnie wzrok posłał mi szeroki uśmiech.

-Cześć. - powiedział i otworzył mi drzwi. 

-Dziękuje. 

***

Po niecałych piętnastu minutach Cameron zaparkował pod moim blokiem. Brunet szybko wyszedł z auta i otworzył mi drzwi. 

-Dobra, już się tak nie popisuj. - z jego strony usłyszałam tylko cichy śmiech. 

Otworzyłam drzwi do mieszkania i zapaliłam światło. Torbę rzuciłam gdzieś na komodę w przedpokoju. Skierowałam się do kuchni by zrobić sobie coś do picia. 

-Może ja zacznę.. 

-Nie, teraz to ty mnie posłuchaj. - przerwałam mu. -Jeżeli chcesz być jakimś tam ochroniarzem, czy nie wiem kim to muszę cokolwiek o tobie wiedzieć, bo to jest naprawdę chore, że ja nic nie wiem. 

-Okej, to zagrajmy w taką grę. - powiedział, a ja zmarszczyłam brwi.

-Jaką?

-Codziennie zagramy w pięć pytań. W tygodniu, zawsze po twojej zmianie w kawiarni zadajemy sobie po pięć pytań. W weekendy będzie tak samo. Szczerze to ja też o tobie dużo nie wiem. - powiedział i wzruszył ramionami. 

-Czyli.. Zaczynamy od teraz? - zapytałam, a Cameron przytaknął. 

-Jeżeli chcesz możesz zacząć. 

-To może.. Jak masz na nazwisko? 

-Serio? Możesz zapytać o co chcesz i pytasz mnie o nazwisko? - zapytał. 

-Tak oraz wykorzystałeś już dwa pytania. 

-To się nie liczyło, a co do nazwiska to Hide. Teraz ja. To.. Jak długo pracujesz w kawiarni?

Cameron siedział u mnie dość długo. Naprawdę jest ciekawym człowiekiem. Dowiedziałam się o nim wiele rzeczy. Gdy szarooki wyszedł z mieszkania poszłam wziąć kąpiel i położyłam się spać. 

***

-Nie ma z ciebie nic dobrego! Zachowujesz się jak zwykła gówniara!

-Ja przecież nic takiego nie zrobiłam! Nie możecie jej uwierzyć! To ja jestem waszą córką!

-To co powiesz na swoją obronę? Jak nam to wytłumaczysz

Znowu śni mi się ten sen. Mam już dość. Dlaczego czuję się winna jeżeli nic takiego nie zrobiłam? To okropne uczucie siedzi cały czas w moim ciele. Jeżeli nic z tym nie zrobię to chyba zaraz naprawd  oszalaję. 

Powolnym krokiem wstałam i doprowadziłam się do porządku. Zabrałam z komody kluczyki od mieszkania i torebkę. Wyszłam z klatki schodowej i poszłam w kierunku przystanku autobusowego. 

Po piętnastu minutach byłam już na miejscu. Weszłam do środka i zaczęłam układać krzesła przy stolikach. Kiedy już kończyłam do środka weszła zdyszana Killy.

-Przepraszam, że się spózniłam ale auto mi się zepsuło. 

-Nic się nie stało. I tak jeszcze nie ma ludzi. - stwierdziłam i poszłam na zaplecze. 

***

Za nie całe pół godziny ma przyjść Sophie. Od kiedy dowiedziałyśmy się z Killy, że jest w ciąży nie pozwalamy jej tu za często przychodzić. Soph jest naszą szefową ale nie o wiele starszą. Ma dwadzieścia sześć lat, a my z Killy dziewiętnaście. Traktuje nas jak koleżanki z pracy. 

-Hej. - z moich rozmyśleń przerwał mi głos Camerona. 

-Cześć, co tu robisz? - zapytałam bardzo zdziwiona. 

-Mam pewną propozycję. - powiedział i uśmiechnął się tajemniczo. 

-Jaką?

-Razem z moimi przyjaciółmi wybieramy się na biwak do lasu gdzieś na obrzeżach Dallas. Co ty na to? - zapytał. Mogła z jego oczu wyczytać nadzieję. Sama nie wiem. 

-Nie wiem, czy Sophia da mi wolne...

-Ależ oczywiście, że dam ci wolne. - przerwała mi Sophia. Ciekawe ile słyszała z naszej rozmowy. 

-Ale Killy sama sobie tutaj nie poradzi. - chciałam coś jeszcze dodać ale uciszyła mnie gestem ręki. 

-Właśnie przyszłam w tej sprawie. Stwierdziłam, że ja na całe pięć dni od ósmej do dwudziestej pierwszej do za długo. W końcu wy też macie swoje życie. - tutaj spojrzała na Camerona. 

-Co masz na myśli? - mam nadzieję, że inie zamierza zamknąć kawiarenki. 

-Do kawiarni dołączą jeszcze trzy osoby. Jutro zamkniemy ją tylko na jeden dzień kiedy będziecie mogli się zapoznać i w tedy ustalimy wasze dni pracy. - powiedziała. W sumie to nie 
taki zły pomysł.

-A co z Hannah? - zapytałam.

-Ona nadal będzie pracowała w weekendy. Jednak jej będzie pomagał Lucas. Ale co ja będę jeszcze więcej mówić. Jutro razem z Killy i Hannah się wszystkiego dowiecie. 

-A co do wolneego..? - wtrącił się Cameron. Myślałam, że go zabiję. Soph tylko się na niego popatrzyła i zaczęła śmiać. 

-Widzę, że twojemu chłopakowi bardzo na tym zależy. - kiedy to usłyszałam szeroko otworzyłam oczy. 

-Co?.. Ja nie.. On.. - zanim zdążyłam cokolwiek z siebie wydusić wtrącił się szarooki. 

-Cameron Hide. - powiedział i wyciągnął rękę w stronę Soph. 

-Sophie Diclag. 

Normalnie super! Jeszcze Soph pomyśli, że Cameron to mój chłopak. Popatrzyłam na szarookiego, który bezczelnie się uśmiechał. 

-Nao, za taką ciężką pracę tutaj, od jutra po naszej rozmowie masz wolne do końca tygodnia. - powiedziała i szeroko się uśmiechnęła. Prawie pięć dni wolnego. Dla mnie to jak wakacje. Spojrzałam na Camerona, z którego uśmiech nie schodził z twarzy. 

***

Od autorki: Następny rozdział postaram się napisać jak najszybciej.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro