•5•
Gdy obudziłam się następnego dnia naprawdę źle się czułam. W mojej głowie jest za dużo informacji jak na jeden raz. A to jeszcze nie wszystko. Cameron powiedział mi tylko pewną część prawdy.
Ja go w cale nie rozumiem. Ma być moim ochroniarzem, a ja i tak nic o nim nie wiem. On może przecież mnie oszukiwać z tym wszystkim. Może każdej swojej ofiarze wmawia jakieś bzdury aby człowiek w to wszystko uwierzył, później przy jednej lepszej okazji zabija ją. Nao przestań tak myśleć. Muszę dowiedzieć się prawdy.
Leniwie wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Raczej dziś nigdzie nie będę wychodzić, więc zrobię sobie jakiś maraton filmowy. Wyciągnęłam z niej szare dresy z ściągaczami na kostkach i białą koszulkę na krótki rękaw. Z wybranymi rzeczami weszłam do łazienki gdzie załatwiłam poranną toaletę.
Nie robiłam żadnego makijażu tylko splotłam moje brązowe włosy w niechlujnego warkocza. Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie na śniadanie zwykłe płatki czekoladowe z mlekiem. Zimnym mlekiem. Uwielbiam takie.
Wzięłam miskę i skierowałam się do salonu siadając na kanapę oraz włączając telewizję. Weszłam na cda i zaczęłam oglądać Szybkich i wściekłych. Kocham ten film, a najbardziej piątą część. Kiedy już po raz kolejny chciałam wziąć łyżkę do ust zadzwonił dzwonek do drzwi.
Spojrzałam na zegarek na ścianie i zmarszczyłam brwi. Jest jedenasta siedemnaście, a ja nie spodziewałam się żadnych gości. Najciszej jak tylko mogłam skierowałam się do drzwi. Wyjrzałam przez wizjer w drzwiach i dostrzegłam pod nimi Camerona.
-Naomi otwórz, wiem, że tam jesteś! - cały czas pukał do drzwi. Skąd on niby może wiedzieć, że jestem domu?
Ponownie najciszej jak się dało wróciłam do salonu. Po jakiś siedmiu minutach pukanie ustało. Odetchnęłam z ulgą i dokończyłam śniadanie. Brudną miskę włożyłam do zmywarki. Resztę dnia przesiedziałam przed telewizorem z dużym pudełkiem czekoladowych lodów.
***
Zostałam brutalnie obudzona przez mój budzik. We wczorajszy wieczór oglądałam filmy prawie do dwudziestej trzeciej. Jako, że jestem wielkim lenifcem potrzebuję bardzo dużo snu. Powolnym krokiem podeszłam do swojej szafy i wyciągnęłam białe rurki oraz czarny top. Wzięłam wszystkie rzeczy i skierowałam się do łazienki gdzie załatwiłam poranną toaletę.
Zjadłam śniadanie i gotowa do pracy wyszłam z mieszkania zamykając drzwi. Mój dzień rozpoczął się od pierwszych nieszczęść. Gdy dotarłam na przystanek okazało się, że przyjechał o trzy minuty za wcześnie, dlatego muszę pokonać półgodzinną drogę z buta. Moja zmiana w kawiarni zaczyna się dokładnie za siedemnaście minut. Pięknie.
***
Gdy dotarłam w końcu na miejsce mogłam dostrzec jak Killy biega jak szalona pomiędzy stolikami. Ona mnie chyba zabije. Szybko weszłam do kawiarni i skierowałam się na zaplecze gdzie się przebrałam. Do pomieszczenia wpadła dziewczyna z lekką zadyszką.
-Gdzie ty do cholery byłaś? - zapytała machając rękoma.
-Przepraszam bardzo ale autobus mi uciekł, a dobrze wiesz jak długo mam do do...
-Dobra, nie ważne. A teraz idz zbierz zamówienia. - przerwała mi i pociągnęła mnie za ramię. Wskazała na stolik numer pięć gdzie siedziała urocza para staruszków.
-Dzień dobry. Czy mogę już zebrać Państwa zamówienia?
-Em.. Oczywiście. Poprosimy dwa razy czarną. - powiedziała w moją stronę staruszka spoglądając na mężczyznę. Ja tylko pokiwałam głowa i zapisałam wszystko w notesie. Po chwili wróciłam do pary z dwoma filiżankami kawy. Podeszłam do następnego stolika gdzie siedział jakiś mężczyzna z czapką na głowie.
-Co dla pana? - gdy spojrzałam na chłopaka myślałam, że zacznę krzyczeń.
-Hm.. Może cisto czekoladowe i latte. - wzruszył ramionami i zamknął kartę menu.
-Żartujesz sobie ze mnie? Dlaczego za mną łazisz? Przez ciebie nie mogę normalnie funkcjonować!
-Mówiłem, że muszę cię tak jakby pilnować. Nie zwracaj na mnie szczególniej uwagi. Zachowuj się tak jak na co dzień.
-Dobra, widzę, że nie dasz mi spokoju. Spotkajmy się u mnie kiedy skończę pracę. - powiedziałam i odeszłam.
***
Od autorki: Za wszystkie błędy przepraszam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro