Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•5•

Gdy obudziłam się następnego dnia naprawdę źle się czułam. W mojej głowie jest za dużo informacji jak na jeden raz. A to jeszcze nie wszystko. Cameron powiedział mi tylko pewną część prawdy.

Ja go w cale nie rozumiem. Ma być moim ochroniarzem, a ja i tak nic o nim nie wiem. On może przecież mnie oszukiwać z tym wszystkim. Może każdej swojej ofiarze wmawia jakieś bzdury aby człowiek w to wszystko uwierzył, później przy jednej lepszej okazji zabija ją. Nao przestań tak myśleć. Muszę dowiedzieć się prawdy. 

Leniwie wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Raczej dziś nigdzie nie będę wychodzić, więc zrobię sobie jakiś maraton filmowy. Wyciągnęłam z niej szare dresy z ściągaczami na kostkach i białą koszulkę na krótki rękaw. Z wybranymi rzeczami weszłam do łazienki gdzie załatwiłam poranną toaletę.

Nie robiłam żadnego makijażu tylko splotłam moje brązowe włosy w niechlujnego warkocza. Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie na śniadanie zwykłe płatki czekoladowe z mlekiem. Zimnym mlekiem. Uwielbiam takie.

Wzięłam miskę i skierowałam się do salonu siadając na kanapę oraz włączając telewizję. Weszłam na  cda i zaczęłam oglądać Szybkich i wściekłych. Kocham ten film, a najbardziej piątą część. Kiedy już po raz kolejny chciałam wziąć łyżkę do ust zadzwonił dzwonek do drzwi.

Spojrzałam na zegarek na ścianie i zmarszczyłam brwi. Jest jedenasta siedemnaście, a ja nie spodziewałam się żadnych gości. Najciszej jak tylko mogłam skierowałam się do drzwi. Wyjrzałam przez wizjer w drzwiach i dostrzegłam pod nimi Camerona.

-Naomi otwórz, wiem, że tam jesteś! - cały czas pukał do drzwi. Skąd on niby może wiedzieć, że jestem domu? 

Ponownie najciszej jak się dało wróciłam do salonu. Po jakiś siedmiu minutach pukanie ustało. Odetchnęłam z ulgą i dokończyłam śniadanie. Brudną miskę włożyłam do zmywarki. Resztę dnia przesiedziałam przed telewizorem z dużym pudełkiem czekoladowych lodów. 

***

Zostałam brutalnie obudzona przez mój budzik. We wczorajszy wieczór oglądałam filmy prawie do dwudziestej trzeciej. Jako, że jestem wielkim lenifcem potrzebuję bardzo dużo snu. Powolnym krokiem podeszłam do swojej szafy i wyciągnęłam białe rurki oraz czarny top. Wzięłam wszystkie rzeczy i skierowałam się do łazienki gdzie załatwiłam poranną toaletę. 

Zjadłam śniadanie i gotowa do pracy wyszłam z mieszkania zamykając drzwi. Mój dzień rozpoczął się od pierwszych nieszczęść. Gdy dotarłam na przystanek okazało się, że przyjechał o trzy minuty za wcześnie, dlatego muszę pokonać półgodzinną drogę z buta. Moja zmiana w kawiarni zaczyna się dokładnie za siedemnaście minut. Pięknie. 

***

Gdy dotarłam w końcu na miejsce mogłam dostrzec jak Killy biega jak szalona pomiędzy stolikami. Ona mnie chyba zabije. Szybko weszłam do kawiarni i skierowałam się na zaplecze gdzie się przebrałam. Do pomieszczenia wpadła dziewczyna z lekką zadyszką. 

-Gdzie ty do cholery byłaś? - zapytała machając rękoma. 

-Przepraszam bardzo ale autobus mi uciekł, a dobrze wiesz jak długo mam do do...

-Dobra, nie ważne. A teraz idz zbierz zamówienia. - przerwała mi i pociągnęła mnie za ramię. Wskazała na stolik numer pięć gdzie siedziała urocza para staruszków.  

-Dzień dobry. Czy mogę już zebrać Państwa zamówienia?

-Em.. Oczywiście. Poprosimy dwa razy czarną. - powiedziała w moją stronę staruszka spoglądając na mężczyznę. Ja tylko pokiwałam głowa i zapisałam wszystko w notesie. Po chwili wróciłam do pary z dwoma filiżankami kawy. Podeszłam do następnego stolika gdzie siedział jakiś mężczyzna z czapką na głowie. 

-Co dla pana? - gdy spojrzałam na chłopaka myślałam, że zacznę krzyczeń. 

-Hm.. Może cisto czekoladowe i latte. - wzruszył ramionami i zamknął kartę menu. 

-Żartujesz sobie ze mnie? Dlaczego za mną łazisz? Przez ciebie nie mogę normalnie funkcjonować! 

-Mówiłem, że muszę cię tak jakby pilnować. Nie zwracaj na mnie szczególniej uwagi. Zachowuj się tak jak na co dzień.

-Dobra, widzę, że nie dasz mi spokoju. Spotkajmy się u mnie kiedy skończę pracę. - powiedziałam i odeszłam. 

***

Od autorki:  Za wszystkie błędy przepraszam. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro