Baby
jako że JungKook zaraz po Jin'ie jest moim ulubionym chłopakiem z BTS, coś mnie naszło i napisałam one shota. zajęło mi to niespełna tydzień i jestem z niego w miarę zadowolona.
może nic ciekawego, ale oceńcie sami i bądźcie wyrozumiali
kamsamnida :*
read, vote, comment!
enjoy!
****************************************************************************************************
12 czerwca 2018r.
JungKook POV
-Kambae! Za wspaniałe 5 lata! - krzyczymy wszyscy razem.
Jesteśmy w naszym ulubionym klubie i świętujemy piątą rocznicę debiutu. To były ciężkie a zarazem wspaniałe pięć lata. Wiele w tym czasie osiągnęliśmy, staliśmy się jak rodzina i ja dobiłem pełnoletności. Zamierzam się upić że wszystkimi.
Wznosimy toast za toastem. Słychać stukot kieliszków. Ilość butelek po alkoholu rośnie na stole, bo kelner nie nadąża ich zabierać. Wszyscy mamy już nieźle w czubie.
To moja pierwsza impreza z takim morzem mocniejszych trunków. Mam jednak słabą głowę. Czuje że mi się w niej kręci i chyba zaraz zwymiotuje. Idę chwiejnym krokiem do łazienki.
Po kilku chwilach w WC czuje się już lepiej. Zrzuciłem ciężar który mi zalegał na żołądku, opłukałem twarz i wracam do chłopaków.
Z daleka już widzę, że połowa z nich śpi na kanapie, reszta opróżnia kolejne piwa. Jakiż oni przykład dają mnie najmłodszemu. Chlejusy jedne.
Przechodząc koło baru zauważam super dziewczynę. Ma długie czarne i kręcone włosy, jasną skórę i zajebiście długie nogi. Ubrana w czerwoną, mega krótką sukienkę i czarne szpilki, wygląda po prostu nieziemsko! Wręce trzyma drinka. Głową się jej lekko kiwa. Musiała już trochę wypić. Siadam przy barze niedaleko niej, abym mógł ją obserwować.
Kończy trzymanego drinka i zamawia następnego, i kolejnego i jeszcze jednego...
Wow, ma dziewczyna głowę.
Nagle wstaje że stołka. Robię to sama. Przy pierwszym kroku dziewczyna potyka się o własne nogi i niemalże upada. Łapie ją w ostatniej chwili. Dziewczyna podnosi na mnie przymglony wzrok. Ma piękne duże brązowe oczy. Tylko czemu takie smutne. Mimo słabego światła i tony makijażu widzę że płakała. Stoimy bardzo blisko siebie. Czuje jej falujące piersi na swojej klatce, jej dłonie kurczowo zaciśnięte na moich przedramionach. Moje ręce delikatnie spoczywają na jej kształtnej tali. Ni stąd ni z owad dziewczyna całuje mnie. I to nie tak delikatnie i niewinnie. Tylko z pasją, zachłannością, agresywnością. Tylko chwilę się zastanawiam czy ją odepchnąć czy odpowiedzieć na pocałunek. Mimo młodego wieku wciąż jestem facetem, więc wybieram to drugie. Przenoszę jedną rękę na jej plecy i przyciągam jeszcze bliżej siebie. Drugą wplątuje w jej wspaniale miękkie włosy. Dziewczyna cichutko jęczy w moje usta. Czuje jej kolano między moimi nogami. Ach! Zaraz zwariuje! Nie przerywamy pocałunku. Pogłębiamy go. Wessaliśmy nasze języki do maximum. Dziewczyna zaczyna błądzić rękoma po mojej koszuli. Rozpina guzik na wysokości pępka i wsuwa dłoń pod materiał. Ten dotyk aż parzy.
Czuje że ktoś dźga mnie palcem w ramię. Niechętnie odrywam się od dziewczyny i spoglądam na barmana, który nic nie mówiąc daje mi klucz do pokoju na kolejnym piętrze. O nic nie pytam. Biorę klucz i po chwili jesteśmy już w przytulnym pokoiku, gdzie możemy robić co nam się żywnie podoba.
W ekspresowym tempie pozbywamy się ubrań, w drodze do łóżka. Gdy na mnie padamy całując się, jesteśmy kompletnie nadzy. Dziewczyna oplatuje swoje ramiona wokół mojej szyi a nogi wokół bioder. Skubie mnie zębami po uchu, ja całuje zagłębienie jej szyi. Wdycham jej wspaniały różany zapach.
Oboje jesteśmy gotowi na ostateczny ruch. Dziewczyna wierci się i jęczy, prosząc o więcej. Bez zastanowienia jestem w niej. Po kilku pchnięciach i jej ruchach bioder w idealnie pasujących do siebie rytmach, dochodzimy w jednym momencie i opadamy bez sił na łóżko.
Kolejny dzisiaj pierwszy raz mam za sobą.
Budzę się niedługo później. Czuje na swoim ramieniu przyjemny ciężar głowy śpiącej dziewczyny. Spoglądam na jej twarz. Jest starsza ode mnie, na pewno. Odgarniam włosy z jej twarzy. Żałuje że muszę ją opuścić. Jest taka piękna. Nawet nie znam jej imienia. Całuje ją delikatnie w czoło i wychodzę z łóżka. Otulam ją szczelnie przykryciem i zbieram swoje ubrania z podłogi. Gdy jestem już ubrany zostawiam jej mała karteczkę. Nie jestem pewny czy będzie coś pamiętać. Lepiej żeby wiedziała co się wydarzyło.
Wracam do chłopaków na główną salę. Wszyscy oprócz Jin hyunga śpią. On sam ledwo widzi na oczy. Dzwonie po naszego menadżera. Ktoś musi nas odwieść do domu. Szybko przyjeżdża. Pomagam mu zapakować pijane towarzystwo do vana.
- Jakim cudem ty jesteś trzeźwy? - pyta menedżer gdy wsadzamy Suga hyunga jako ostatniego do vana.
- Jakoś tak wyszło.Często wychodziłem do łazienki i omijałem kolejki.
- Jutro będą mieli mega kaca. Dobrze im tak. Dzięki bogu macie jutro wolne. Nie wiem co bym z wami w takim stanie zrobił.
Wskakuje do vana a menedżer włącza silnik i ruszamy w drogę do dormu.
SoRa POV
Czuje ciepłe promienie słoneczne na twarzy. Ach jak przyjemnie. Przeciągam się w milutkim łóżeczko. Tak dobrze już dawno nie spalam. Jednak gdy otwieram oczy nie wiem gdzie jestem. Rozglądam się dookoła. To nie mój pokój. Dlaczego jestem naga? Z przerażeniem szukam wzrokiem moich ubrań. Zauważam je starannie ułożone na fotelu niedaleko łóżka. Siadam na łóżku zakrywając się przykryciem i chowam twarz w dłoniach. Co się do cholery wczoraj stało?! Nic nie pamiętam. Przeczesuję swoje długie włosy rękami. Zrezygnowana wstaje z łóżka i idę po ubrania. Na nich spoczywa mała karteczkę z odręcznym pismem.
Dziękuje za wczorajsza noc. Była wspaniała. Ty byłaś wspaniała i taka piękna. Chciałbym znać twoje imię, Nieznajoma. Mam nadzieję że tobie też było przyjemnie. Może dobry los jeszcze kiedyś nas ze sobą zetknie. JK
Co to ma być? Kim jest JK? Co się wczoraj w nocy stało? Czy było mi przyjemnie? Moment czy my, ja i on... zrobiliśmy .... to?! Nie to nie możliwe. Pamiętała bym to. Prawda?
Szybko,ze łzami w oczach ubieram się i opuszczam pokój. Schodząc po schodach uświadamia sobie, że to klub do którego wczoraj przyszłam z przyjaciółką, żeby od reagować zerwanie z chłopakiem. Dokładnie miałam chłopaka. Byliśmy para przez trzy lata a on rzucił mnie dla jakiejś siksy, która ledwo co liceum skończyła. Dupek jeden. Tyle dla niego zrobiłam, a on mnie zostawił.
Zamówiłam taksówkę. Stojąc przed klubem sprawdziłam zawartość telefonu. Miałam trzy SMS-y i pięć nie odebranych połączeń od mojej przyjaciółki HaNy.
Droga do domu zajęła jakieś dwadzieścia minut. Na nieszczęście spotkałam kilku sąsiadów, którzy spojrzeli na mnie z dezaprobatą.Bądźmy szczerzy wyglądałam jak ulicznica: w czerwonej kiecce,potarganych włosach i rozmazanym makijażu. Od razu wiadomo co robiłam zeszłej nocy.
Weszłam do swojego małego mieszkanka. Szybko zdjęłam ciuchy i weszłam pod ciepły strumień wody pod prysznicem. Chciałam zmyć siebie wspomnienia zeszłego dnia, bo nocy nie pamiętam. Na samą myśl o tym, wrócił gniew na samą siebie. Jak mogłam być tak nieodpowiedzialna? Nie jestem jakąś głupią nastolatka. Mam 28 lat, do jasnej cholery! Dałam się ponieść emocjom. Mam nadzieję, że facet się chociaż zabezpieczył.
20 lipca 2018r.
JungKookPOV
-Mam wam kogoś do przedstawienia. - powiedział nasz menadżer. - To wasza nowa makijażystka. - wskazał na osobę nieśmiało stojącą za nim.
Menadżer odsunął się na bok odsłaniając postać dziewczyny.
-Nazywam się Nam SoRa, mam 28 lat. Będę waszą makijażystką.Proszę zaopiekujcie się mną dobrze. - ukłoniła się.
-Miło nam cię poznać. Jesteśmy Bangtan Boys. - powiedział Rap Monster, podchodząc do niej i podając dłoń. - Ja nazywam się NamJoon lub Rap Monster. Jak wolisz, noona.
Spojrzała na niego nieśmiało i uścisnęła mu dłoń, kłaniając się ponownie.
Zaczęliśmy po kolei do niej podchodzić i się przedstawiać. Gdy stanąłem naprzeciwko niej, miałem dziwne wrażenia, że skądś ją znam.
-Jestem JungKook, maknee tej grupy. - uścisnęliśmy sobie dłonie.Uśmiechnąłem się do niej. Była strasznie spięta. - Nie martwsię noona. Nie jesteśmy tacy źli. - puściłem do niej oczko.
-Dziękuję. - powiedziała, lekko się uśmiechając.
-Okej. Bierzemy się do roboty. Za półtorej godziny macie show.Zostawiam was w rękach tych wspaniałych kobiet. - powiedział nasz menadżer.
Usiedliśmy na wysokich stołkach, przed lustrami. Kompletnie oddaliśmy się w ręce naszych fryzjerek i makijażystek. Jako trzeci w kolejności maiłem skończona fryzurę i podeszła do mnie SoRa noona, żeby zrobić mi makijaż.
Miała bardzo zwinne ręce. Sprawnie nałożyła mi podkład i puder. Gdy nachyliła się nade mną, żeby podkreślić oczy kredką, poczułem jej wspaniały, różany zapach. Znam ten zapach. Tylko skąd?
Po skończonym show, szybko wróciliśmy do dormu. Było już późno, a jutro od samego rana mamy napięty grafik. Jesteśmy już w łózkach. Nawet nie wiem kiedy odpłynąłem w objęcia Morfeusza.
Czuję namiętny pocałunek na swoich ustach i delikatne dłonie na swoim ciele. Słysze stłumione i jakże podniecające jęki kobiety. Gdy otwieram oczy widzę pod sobą moją Nieznajomą. Uśmiecha się do mnie. Jest taka wspaniała i dziwnie znajoma. Nachylam się do kolejnego pocałunku i w moje nozdrza uderza różany zapach.
- Noona. -szepcze jej do ucha.
- Proszę zaopiekuj się mną dobrze.
Budzę się zlany potem. Co to miało być? Dlaczego przyśniła mi się SoRa noona i to w takiej sytuacji?
Rano jestem ledwo żywy. Po tym jak się obudziłem, nie zasnąłem już.
Znowu siedzę na wysokim stołku, a HaNa Noona robi mi fryzurę. W lustrze widzę jak SoRa noona maluje Suge hyunga. Patrzę na nią cały czas.Chcę znaleźć w niej podobieństwo do nieznajomej z klubu. Noona nie ma zmysłowości i seksowności tamtej kobiety. Jest niewinna i nieśmiała. Ubrana w zwykłe, wygodne ciuchy. Jej nogi nie są takie długie. Proste, czarne włosy ma związane w wysoki kucyk. Jednak ten zapach róż.
Moja fryzura jest gotowa. Podchodzi do mnie SoRa noona. Gdy jej twarz znajduje się na poziomie mojej spoglądam jej w oczy. I w tym momencie mój świat się zatrzymuje. Te duże, brązowe i smutne oczy są mi bardzo znane. Nie mógłbym ich pomylić. Pamiętam jak tamtej nocy chciałem zabrać cały jej smutek. Jej oczy powinny błyszczeć ze szczęścia, nie z powodu łez.
-JungKook? JungKook? - słyszę, że ktoś mnie woła.
-Huh? - spoglądam na nonne.
-Wszystko w porządku? Mam wrażenie, że przestałeś oddychać? Wszystko ok?
-Słucham? Tak. Tak. Wszystko ok. - powiedziałem powoli, faktycznie łapiąc oddech. Nawet nie zwróciłem uwagi, że go wstrzymałem.
-Chłopaki. Lecimy! - usłyszałem głos lidera.
SoRaPOV
Oddawna pracuję w Big Hit ent., zmieniałam tylko stanowiska.Zaczynałam od asystentki fryzjerki, potem makijażystki. Byłam pomocą, do której zadań należało przynieś, wynieś, pozamiataj.Gdy skończyłam odpowiednie kursy i zdobyłam kwalifikacje zostałam samodzielną makijażystką. Pracowałam z Lee Changminem i K.Willem. Teraz zostałam przydzielona do BTS.
Muszę przyznać, że trochę się tego bałam. Jakby nie było jest to siedem osób do umalowania w krótkim czasie. Co prawda jest nas dwie, ale mimo wszystko, to nie to samo co praca z solistą. Jednak dzieciaki, bo względem mnie to są jeszcze dzieci, są bardzo mili. Współpracują, nie marudzą, pozwalają zrobi ze swoimi twarzami dosłownie wszystko. Najbardziej do gustu przypadł mi JungKook. Jest taki słodki i uprzejmy. Reszta też, ale może dlatego że są starsi, mają już inne podejście do życia. JungKook jest radosny i pozytywnie nastawiony do życia. Zaraża wszystkich wokół swoim optymizmem.
Dzisiaj zachowywał się dość dziwnie. Gdy go malowałam w ogóle nie oddychał. Nie wiedziałam, że człowiek potrafi na tak długo wstrzymać oddech. I jeszcze tak głęboko patrzył mi w oczy. Jakby chciał coś w nich znaleźć.
Chłopcy poszli dać swój występ. Ja w tym czasie zbierałam swoje przybory.Nagle zakręciło mi się w głowię, aż usiadłam na stojącym obok stołku. Wow. Co jest? Może jestem głodna? Dzisiaj rano nie miałam apetytu. Gdy poczułam się trochę lepiej dokończyłam co robiłam i poszłam do bufetu po coś do jedzenia.
2 sierpnia 2018r
SoRa POV
Przez kolejnych kilka dni moje dolegliwości się nasiliły. Nie miałam kompletnie apetytu, na samą myśl o jedzeniu mdliło mnie. Dzisiaj gdy zrobiłam sobie rano kawę i poczułam jej zapach, pędem wpadłam do łazienki, żeby zwymiotować.
-Noona, wszystko ok? Jesteś bardzo blada. - zapytał JiMin, któremu nakładałam właśnie podkład.
-Wszystko w porządku. Mam tylko niestrawność.
-Noona, było wziąć dzień wolnego. Nie powinnaś się przemęczać.
-Dam sobie radę. Musicie przystojnie się prezentować i zwalić publiczność z nóg.
Przybiliśmy sobie żółwika, a JiMin obdarzył mnie najpiękniejszym uśmiechem jaki w życiu widziałam. Odwzajemniłam uśmiech i dokończyłam jego makijaż.
Przeszłam do JungKooka. Gdy malowałam mu oczy kredką znowu poczułam zawroty głowy, ręka mi się obsunęła i wsadziłam ją chłopakowi do oka.
-Ała!!! - zawył JungKook. - Noona co się stało?
Trzymałam się kurczowo blatu stołu.
-Co się dzieje? - słyszę, że zbiegła się reszta chłopaków. Część patrzy co z JungKookiem, a reszta sadza mnie na stołku, podaje wodę i ciągle pyta czy wszystko w porządku.
Gdy zawroty mijają, patrzę na zmartwione twarze członków zespołu.Wszyscy patrzą na mnie wyczekująco. JungKook trzyma się za oko.
-O mój Boże! JungKook, wszystko w porządku? - zeskakuję ze stołka i podchodzę do niego - Pokaż. - sięgam po jego rękę, którą zasłania oko.
-Jest dobrze, noona. Co z tobą?
Odsłania swoje oko, które jest strasznie czerwone.
-Co my teraz zrobimy? - zaczynam lamentować.
-Nie martw się. - dotyka moich ramion, chcąc mnie pocieszyć.
-Noona, lepiej się już czujesz? - pyta NamJoon.
-Tak. Tak. - mówię automatycznie. Teraz nie ważna jestem ja, tylko oko JungKooka.
Występ się jakoś odbył. Zakropiliśmy chłopakowi krople nawilżające i jakoś poszło.
Co do mnie. Podejrzewam co może mi być, ale nie chcę, żeby to była prawda. Wzięłam sobie dzisiaj dzień wolnego i idę do lekarza.
Po opisaniu swoich dolegliwości lekarz pyta.
-Kiedy miała pani ostatnia miesiączkę?
Spodziewałam się takiego pytania.
-Około dwóch miesięcy temu. Ale mam nieregularne cykle, cały czas się leczę.
-Rozumiem. Zrobimy test. Domyśla się pani jaki, prawda?
Kiwam twierdząco głową.
Pielęgniarka daje mi małe opakowanie, z którym idę do łazienki.
Po piętnastu minutach lekarz ponownie wzywa mnie do gabinetu. Siadam przeciwko jego biurka.
-Jest pani w siódmym tygodniu ciąży. Gratuluję. - uśmiechnął się do mnie.
A mi szczęka opadła. Obawiałam się tego. Cały czas myślę o tamtej nocy. Jestem teraz w ciąży i nawet nie wiem z kim. W ogóle nie pamiętam tej pijackiej nocy.
18 sierpnia 2018r
SoRa POV
Minęły dwa tygodnie odkąd wiem o mojej ciąży. I nadal nie wiem co robić. Jestem sama. Nie mam masy pieniędzy. Wynajmuję mieszkanie. Nie chcę stracić pracy. Nie mam warunków na dziecko. Nie chcę go mieć!
Cały czas jestem rozkojarzona. W pracy popełniam wiele błędów. Jak tak dalej pójdzie, to mnie wywala, albo uszkodzę trwale, któregoś chłopaka z BTS.
Gdy chłopcy są już gotowi na swój dzisiejszy występ, HaNa wyciągnęła mnie na korytarz.
- Co się z tobą dzieje? Dzisiaj na szczęście to tylko za dużo podkładu, a nie znowu wydłubane oko. - powiedziała HaNa.
Nie chciałam jej nic mówić, wstydziłam się. Jednak sama nie dawałam już sobie z tym wszystkim rady. Czułam że zaraz się rozpłaczę. Usiadłam na parapecie dużego okna i schowałam twarz w dłoniach.
- SoRa nie strasz mnie. Co się dzieje? - moja przyjaciółka usiadła obok mnie i położyła mi dłoń na ramieniu.
Wzięłam kilka głębokich oddechów, rozejrzałam się czy korytarz jest pusty i zaczęłam mówić.
- Pamiętasz tę noc kiedy poszłyśmy do klubu, żebym odreagowała MinHo? - przytaknęła skinieniem głowy - Strasznie się wtedy upiłam i wylądowałam w łóżku z facetem.
- Wow. Szybko zapomniałaś o swoim byłym. - powiedziała z krzywym uśmieszkiem i szeroko otwartymi oczami. - W sumie to i dobrze. Gratuluję.
- Nic nie rozumiesz. - zerwałam się wściekła z parapetu i zaczęłam chodzić w tę i z powrotem - Nic nie pamiętam z tamtej nocy. Ani z kim byłam ani co robiliśmy.
- Nie przejmuj się tym. Ważne że było przyjemnie.
- Nie wiesz najgorszego.
- O czym mówisz? - HaNa także wstała.
- Jestem.... w... ciąż... ciąży. - wydukałam i się rozpłakałam.
HaNa nic nie powiedziała, tylko mnie przytuliła.
- Nie wiem co mam robić. - łkałam w jej ramie.
- Cii. Spokojnie wszystko będzie dobrze. Jakoś sobie poradzimy. -głaskała mnie po głowie i plecach.
Nie wierzyłam jej. Nic już nie będzie dobrze!
JungKookPOV
Poczułem za sobą ścianę i zsunąłem się po niej na podłogę, bo moje nogi odmówiły posłuszeństwa.
Wyszedłem za SoRa noona, bo dzwoniła do niej mama, a noona zostawiła telefon w garderobie. Chciałem jej go dać. Widziałem jak rozmawia z HaNa noona. Była smutna i wyglądała jakby miała zaraz się rozpłakać. Podszedłem do nich bliżej, ale nadal mnie nie widziały. Słowa, które usłyszałem jako następne pozbawiły mnie tchu i jakichkolwiek sił.
W ciąży? Noona jest w ciąży? Czy to nie będzie przypadkiem...moje dziecko?
Wszystko powoli zaczęło powoli nabierać sensu. Jej zawroty głowy,nudności, roztargnienie i zmiany nastroju. Typowe objawy.Czemu wcześniej o tym nie pomyślałem? Jak tak teraz pomyślę o tamtej nocy... nie zabezpieczyliśmy się. Oboje byliśmy pijani i kompletnie o tym zapomniałem. Jak mogłem być taki głupi?!
Słysze jak HaNa noona pociesza SoRa noone, mówiąc że wszystko będzie dobrze i dadzą sobie radę.
- Ale ja nawet nie wiem czyje to dziecko. Kompletnie nie pamiętam tamtego faceta. - szlochała niewyraźnie SoRa noona.
Niepamięta mnie? Nic, w ogóle, czegokolwiek? To by wyjaśniało dlaczego tylko ja ją rozpoznałem.
- Znajdziemy go. - mówi HaNa noona.
- Jak. Ja nic o nim nie wiem. Ani jak wygląda, ani jak się nazywa. Nic. Zupełnie nic! - SoRa noona rozpaczała coraz głośniej.
Nie mogłem tego znieść. Jej płacz rozrywał mnie od środka. To moja wina! Noona była kompletnie pijana, a ja ją wykorzystałem. Jak jakiś głupi napalony samiec!
- SoRa. Spokojnie. Posłuchaj mnie uważnie. - HaNa noona odsunęła SoRa noonę na długość swoich ramion - Mówisz, że nic nie pamiętasz, więc nie możesz być pewna czy to nie był gwałt.
Gwałt? Noona mogła tak pomyśleć. Nawet jeśli nie dopuściłem się gwałtu fizycznego, to na pewno psychicznego. Zniszczyłem tej kobiecie życie!
- Nie, unni. Na pewno nie. Nie wiem jak, ale wiem że to na pewno nie był gwałt. Nikt nie gwałci tak delikatnie. - powiedziała z pełną stanowczością SoRa noona.
- Nie rozumiem.
- Unni, nawet nie wiesz jaka ja się obudziłam wypoczęta po tej nocy. I pomimo szoku całą tą sytuacją, byłam dziwnie szczęśliwa. Na pewno nie czułabym się tak jakby ktoś mnie zgwałcił.
Zacząłem płakać. Zniszczyłem jej życie, wywróciłem jej świat do góry nogami, a noona mówi, że była szczęśliwa. Co ja mam teraz zrobić? Chciałbym podejść do niej i powiedzieć że to ja, że dokładnie pamiętam tamtą noc, że przepraszam, że się wszystkim zajmę i nie zostawię jej z tym samej. Jednak wiem, że to nie jest dobry pomysł. Przede wszystkim noona mi nie uwierzy. Dla niej jestem tylko sławnym dzieckiem!
- Myślałaś o przerwaniu ciąży? - zapytała HaNa noona.
SoRa noona nic nie odpowiadała. Spuściła tylko głowę. Czyli myślała. Ale moment aborcja? Czy to nie zbyt radykalne? Nie będzie tego później żałować?
- Hej Kookie, co ty tu robisz? Zaraz wchodzimy na scenę. - podszedł do mnie wściekły Rap Mon.
Szybko się podniosłem z podłogi, otarłem łzy i wygładziłem ubrania.
- Już idę. Przepraszam.
Lider pokręcił z dezaprobatą głową i ruszył z powrotem do garderoby. Jeszcze raz spojrzałem w stronę obu noon i podążyłem za nim.
25 sierpnia 2018r.
JungKook POV
- JungKook, znowu pomyliłeś kroki! Co się z tobą do cholery dzieje! - wrzeszczał na mnie Rap Monster.
Zgadza się. Od tygodnia nic mi nie wychodzi. Mylę się na próbach, nie potrafię się skupić na występach, gubię rytm. Nie jem i nie śpię. Cały czas błądzę myślami wokół noony. Nic nie powiedziałem zespołowi, bo nawet nie wiem jak to ubrać w słowa. Jak mam im powiedzieć, że ja najmłodszy z nich wszystkich zostanę ojcem i tym samym narażę dalszą karierę nas wszystkich? Ten skandal nie zniszczyłby tylko mnie, ale cały zespół. Jak mogłem popełnić taki błąd?!
- Kookie, co się dzieje? - podchodzi do mnie Jin Hyung. - Masz jakiś problem? Może mogę pomóc. - mówi spokojnie.
Kochany hyung. Zawsze mogę na niego liczyć. Bez zastanowienia przytulam się do niego. Nie mogę już wytrzymać ze swoimi myślami. Ktoś musi mi pomóc. I Jin hyung może być do tego odpowiednią osobą.
- Hej, młody, co się dzieje? Zaczynasz mnie martwić. - czuje jak hyung otacza mnie ramieniem.
Nie jest to dla nas dziwne. Jesteśmy jak rodzina, bracia. Często okazujemy sobie w ten sposób uczucia.
- Hyung, nie wiem co mam robić. Zawaliłem. - szlocham w jego ramię.
-Co się stało? - pyta Jin hyung, gdy siedzimy już w bufecie i trzymamy w rękach gorącą czekoladę.
- Zrobiłem coś strasznego, bezmyślnego. Popełniłem wielki błąd. Zniszczyłem komuś życie. Mogę zniszczyć zespół. Nie wiem co mam robić, hyung. - mówię ze spuszczoną głową.
- Mógłbyś jaśniej? Nic nie rozumiem. Jak mogłeś komuś zniszczyć życie? Co takie zrobiłeś, że nie można by tego odkręcić? - hyung patrzył na mnie pytającym i zdezorientowanym wzrokiem.
Upiłem łyk czekolady, choć w ogóle nie miałem na nią ochoty,ale jakieś składniki odżywcze muszę dostarczać organizmowi.Odkąd nie mam apetytu i w sumie piję tylko wodę, czuję się strasznie osłabiony. Wiem, że to może się źle skończyć. Tym samym chciałem zyskać trochę czasu, nie wiedziałem od czego zacząć.
Wziąłem głęboki oddech i zacząłem mówić.
- Pamiętasz imprezę z okazji naszej piątej rocznicy?
- Nie bardzo. Strasznie dużo wypiłem - uśmiechnął się krzywo. Następnego dnia miał mega kaca i zapewne nie chce tego pamiętać.
- Spotkałem wtedy kobietę, była starsza ode mnie. - zrobiłem pauzę. Jin hyung miał coraz bardziej przerażone oczy -Spędziliśmy razem noc.
Szczeka hyungo'wi opadła.
- Co takiego? - zapytał powoli.
- Najgorsze hyung, jest to, że to SoRa noona. I ona jest teraz wciąży. - powiedziałem niemal szeptem.
Hyung opadł bez sił na oparcie krzesła. Milczał. Cóż mógł powiedzieć?
- Wow. - westchnął - Noona wie że to ty? - ponownie się do mnie nachylił.
Pokręciłem przecząco głową.
-Noona nic nie pamięta z tamtej nocy. Była pijana do nieprzytomności. Hyung czuję się jakbym ją wykorzystał. Zniszczyłem jej życie. Co ona teraz sama zrobi? Co ja mogę dla niej zrobić? - spuściłem głowę i czułem spływające łzy na policzkach.
Długo rozmawialiśmy z hyung'iem. Miał do mnie wiele pytań, na które szczegółowo odpowiadałem. Doszliśmy do wniosku, żebym na razie nic nonnie nie mówił, tylko opiekował się nią z daleka. Co ja dzieciak mogłem innego dla niej zrobić? Noona nawet nie wzięłaby mnie na poważnie. Ta rozmowa miała pozostać między nami, pod warunkiem że wezmę się w garść i nie będę zawalał swoich obowiązków. W innym wypadku hyung powie reszcie zespołu i CEO.
5 Września 2018r
SoRa POV
- Noona, pomogę ci. - usłyszałam za plecami głos JungKooka.
Skończyliśmy przygotowania do ich kolejnego występu, tym razem w verity show. Zostało im jeszcze trochę wolnego czasu. Reszta zespołu rozsiadła się na wolnych krzesłach i sofie, i albo drzemała, albo wsadziła nos w telefon. Jedynie JungKook podszedł do mnie i zaczął zbierać kosmetyki do wielkiego kufra. Potem pomógł mi zadźwigać wszystko do vana.
Muszę przyznać, że ostatnimi czasy zachowuje się jakoś dziwnie. Cały czas się przy mnie kręci. Zagaduje mnie. Przynosi jedzenie i picie.Czy ten dzieciak się przypadkiem we mnie nie zakochał?Przyznaję jest to miłe. Nikt dawno tak o mnie nie dbał. I ze względu na swój stan i nawał pracy, często nie mam czasu, żeby coś zjeść, wtedy taka kanapka od Kookiego jest bardzo przydatna.
Mimo, że jestem w ciąży, nie oszczędzam się. Nie chcę tego dziecka i jeżeli problem rozwiąże się jakoś sam, nie będę miała nic przeciwko. Nie mogę się zdobyć na aborcję, tego nie wybaczyłabym sobie. Codziennie dźwigam te ciężkie kufry z przyborami do makijażu i nie proszę o niczyją pomoc. Czasami czuję jakieś skurcze, ale nie idę z tym do lekarza. Moja pierwsza wizyta u ginekologa, miesiąc temu, była ostatnią.
15 września 2018r
JungKook POV
Zostało nam dziesięć minut do wyjścia na scenę. Mamy występ w Music Bank. Chciałbym pomóc noonie w zebraniu rzeczy, jak to robię od jakiegoś czasu. Nie mogę patrzeć na to jak nosi te ciężkie rzeczy. Powinna o siebie teraz dbać.
- Noona, zostaw to na razie. Po występie pomogę ci wszystko zanieśćdo auta.
- Poradzę sobie. Nie martw się. - odpowiada noona i bierze dwa mega duże kufry wypchane kosmetykami.
- Wchodzicie za trzy minuty! - krzyczy ktoś z obsługi.
- Noona nie po.... - odwracam się w jej stronę, bo zdążyła mnie już wyminąć i idzie do wyjścia.
W tym momencie wypuszcza trzymane w rękach rzeczy, które padają z głośnym hukiem na podłogę. Sama zgina się w pół i upada na kolana.
Podbiegam do niej.
- Noona! Noona! Co się dzieje? - trzymam ją za ramiona.
- Brzuch. Boli. - mówi przez zaciśnięte zęby - Dziecko. -szepcze i osuwa się w moje ramiona.
- Noona! Noona!
Nie odpowiada mi. Krzywi się z bólu i przykurcza nogi. Na podłodze powoli rośnie czerwona plama krwi. Krew?! Niedobrze!
Zbiega się cały zespół i nasz menadżer. Biorę nonne na ręce.
- Hyung musimy zawieść SoRa noonę do szpitala. - rzucam w stronę Menadżera i szybkim krokiem idę do wyjścia.
- Gdzie się niby wybierasz, zaraz mamy występ. - mówi zdenerwowany Rap Mon.
- Daj mi ją. Zajmę się nią. - Menadżer wyciąga do mnie ręce.
- Nie. Muszę jechać z nią.
- O czym ty do jasnej cholery mówisz!!! - drą się jednocześnie chłopaki i menadżer.
- SoRa noona jest w ciąży. Nie mamy czasu. - mówię niemalże błagalnym tonem. Czemu niczego nie rozumiecie?
- Nic ci do tego! - lider łapie mnie za ramię.
- To moje dziecko! - rzucam przez zęby, wyrywam swoje ramie z jego uścisku i wychodzę z garderoby.
Zostawiam lidera na środku pomieszczenia, z bezmyślnie otwartą buzią i pustym wzrokiem. Reszta chłopaków wygląda podobnie. Oprócz Jin hyung'a. On się tylko tym wszystkim martwi.
Menadżer bez słowa podąża z mną. Po piętnastu minutach szaleńczej jazdy jesteśmy w szpitalu.
SoRa noona od razu trafi na ostry dyżur. Nie pozwalają mi wejść na salę. Zostaję na korytarzu i krążę pod drzwiami jak ściekły tygrys w klatce. Menadżer rzuca w moim kierunku nienawistne spojrzenia. Wiem co myśli. Co ja teraz z tobą mam zrobić? Jestem tobą rozczarowany, młodzieńcze.
Menadżer na chwilę znika i zostawia mnie samego. Gdy wraca narzuca na mnie jakąś swoją szarą bluzę i podaje kubek z wodą.Przyjmuję wszystko bez słowa, robię tylko lekkie skinienie głową.
Gdy po jakimś czasie wychodzi lekarz jestem już nieco spokojniejszy chociaż nadal martwię się o noonę.
- Ktoś z rodziny Nam SoRy? - pyta lekarz.
- Ja. Jestem ojcem dziecka. - mówię, zanim menadżer zdąża mnie powstrzymać.
- Pacjentka ma się już dobrze. Jest stabilna i odpoczywa. Jednak...przykro mi. Nie zdołaliśmy uratować dziecka.
Zataczam się z wrażenia do tyłu, prosto na menadżera, który mnie podtrzymuje.
- Co się stało? - pytam zdławionym głosem - Dlaczego?
- Pacjentka ma silnie wyniszczony organizm. Niskie poziomy elektrolitów i pierwiastków odżywczych. Rozwinęła się też u niej silna anemia. - odpowiada rzeczowo lekarz.
- Rozumiem.
- Naprawdę mi przykro. Może pan do niej wejść. - mówi lekarz i odchodzi.
Jak lunatyk wchodzę do sali, gdzie leży noona. Pielęgniarka wskazuje na konkretne łózko. Gdy do niego podchodzę i widzę bladą twarz noony, znowu chce mi się płakać. Ale wiem że muszę być silny. Dla niej.
Siadam na stołku obok krzesła i biorę noone za rękę. Taki niewinny gest jest dla mnie krępujący, mimo że robiliśmy„grubsze" rzeczy. Noona odwraca głowę w moją stronę i przygląda mi się pytająco.
- JungKook, co tutaj robisz? Powinieneś być na scenie. - mówi słabym głosem.
- Noona, tak mi przykro. Przepraszam za wszystko. To moja wina. -dotykam czołem jej dłoni i zaczynam płakać. Jest mi tak wstyd.
- O czym ty mówisz?
- Noona, bo ja... tamta noc... dziecko... - nie potrafię zbudować całego zdania.
Podnoszę głowę i spoglądam jej w oczy. Nie mogę ich odczytać. Są dla mnie totalną zagadką.
- JungKook, nic nie rozumiem. O czym ty mówisz? - powtórzyła noona.
- Noona, to dziecko było moje. Zniszczyłem ci życie. A teraz jego też już nie ma.
SoRa POV
Z tego co powiedział JungKook najpierw zrozumiałam, że dziecka już nie ma. Poroniłam. Dopięłam swego. Problem rozwiązany. Więc czemu czuję taki dziwny ból w piersi? Po chwili dotarło do mnie, że JungKook powiedział, że był jego ojcem. JungKook był tamtym mężczyzną? Niemożliwe. To dziecko ma dopiero 21 lat! Czy to co zrobiliśmy jest w ogóle legalne? Jakim cudem go nie rozpoznałam? To by wyjaśniało jego ostatnie zachowanie. Był dla mnie taki uprzejmy, tak o mnie dbał. Rozpoznał mnie i nic minie powiedział? Dlaczego? Dowiedział się o dziecku? Jak?
Spojrzałam na niego. Miał spuszczoną głowę i płakał. Cały czas trzymał kurczowo moją rękę. Wyrwałam ją z jego uścisku.Spojrzał na mnie zaskoczony i zraniony. Mogłam odczytać wszystko z jego oczu. Jego żal, smutek, rozpacz, rozgoryczenie, winę, wstyd. Wszystko!
- Dlaczego? - zapytałam.
- Słucham?
- Dlaczego nic mi wcześniej nie powiedziałeś? Przecież mnie rozpoznałeś. Wiedziałeś kim jestem od początku.
- Bałem się noona i było mi wstyd. Nie uwierzyłabyś mi nawet.Jestem przecież tylko dzieckiem, względem ciebie. Zrujnowałem ci życie. Bałem się, noona. Byłem przerażony. - powiedział zduszonym głosem i kolejne łzy zaczęły spływać mu po policzkach.
Miał rację, nie wzięłaby go na poważnie. Jest dla mnie jak słodziutki, młodszy brat. Nie podejrzewałabym go, że tak ważny dla każdego pierwszy raz ma już za sobą. Jest taki niewinny. Pomimo całego gniewu i żalu jaki żywiłam do mężczyzny z tamtej nocy, nie miałam go do JungKooka. On jest młody, ja byłam pijana i wyszło co wyszło. Ale już po problemie. Możemy wrócić do normalnego życia.
- JungKook, nie obwiniaj się. Co się stało się nie odstanie. Ale już po wszystkim. Problem zniknął.
Chłopak wyprostował się na stołku jak rażony prądem. Spojrzałna mnie zszokowany.
- Problem zniknął? Noona, o czym ty mówisz?
- Dziecko. Już go nie ma. Nigdy go nie chciałam. Nie mogłam się tylko zdobyć na najdrastyczniejszy krok. - powiedziałam chłodno,mimo kłucia w sercu. Odwróciłam od niego wzrok, nie mogłam znieść jego załamanego wzroku.
- Noona... mówisz to tak lekko. Naprawdę cię to nie ruszyło? To było dziecko, żywa istota! Moje dziecko! - podniósł głos, za co został skarcony przez pielęgniarkę.
- JungKook, to był problem. Ja sama nie mogłabym go mieć, a tobie to coś przekreśliłoby karierę. Było zagrożeniem nie tylko dla ciebie, ale i całego zespołu. Lepiej, że już go nie ma.
- To coś? Problem? - powtórzył nie dowierzając - Noona, czy ty słyszysz co mówisz? Dlaczego jesteś taka zimna i obojętna?
- Jestem przede szczęśliwa, że moje życie może w końcu wrócić do normy.
JungKook wciągnął głośno powietrze i pobladł na twarzy.Wiedziałam, że go ranię. Ale mówiłam prawdę, cieszyłam się że mam to wszystko już za sobą.
- Na pewno tak nie myślisz, noona.
Powiedział, odwrócił się na pięcie i wyszedł z sali. Ja przekręciłam się na bok i podciągnęłam nogi do piersi. Było mi smutno. Nie wiedziałam z jakiego powodu. Czy to przez zraniony wzrok JungKook czy z powodu... dziecka. Nie! Na pewno nie z tego powodu!
BTS POV
Po skończonym występie chłopcy zamówili dwie taksówki i pojechali do szpitala, którego adres przysłał im menadżer.
Wszyscy oprócz Jin'a nadal nie wiedzieli o co chodzi. NamJoon był wściekły jak osa.
Gdy dotarli do szpitala, zobaczyli JungKook wychodzącego z jednej z sal. Wyglądał na wściekłego i załamanego jednocześnie.
- Koo... - zaczął J-Hope, gdy podchodzili do siebie.
Maknee jednak wyminął go i wyszedł na zewnątrz, bez jakiejkolwiek reakcji.
Zespół spojrzał po sobie, nie rozumiejąc sytuacji.
- Co jest do cholery? - powiedział lider.
Zauważyli swojego menadżera i szybko do niego podeszli, w nadziei że czegoś się dowiedzą.
- Hyung, co się dzieje? - zapytał JiMin.
- O, przyszliście. - powiedział zamyślony.
Wszyscy zeszli do szpitalnego bufetu i usiedli w najdalszym kącie.
- SoRa noona, poroniła. - powiedział menadżer.
Jin zmartwiony spuścił głowę, reszta pozostała bez reakcji. Nadal nie rozumieli powagi sytuacji.
- Chyba muszę wam wszystko wyjaśnić. - powiedział Jin.
- Wiesz coś o tym hyung? - zapytał TaeTae
- Mów. - warknął Rap Mon.
Jin powiedział im wszystko to co wiedział od maknee. Najpierw nie mogli w to uwierzyć, potem się zezłościli, że JungKook nic i mnie powiedział, a na końcu posmutnieli i zaczęli się martwić.
- Musimy go znaleźć. Nie wiadomo co głupiego strzeli mu do głowy.- powiedział JiMin i wstał z krzesła.
Reszta mu przytaknęła.
Znaleźli go dwie ulice dalej, na przystanku autobusowym. Siedział na ławce z głową opartą o ściankę przystanku. Patrzył przed siebie. Miał naciągnięty kaptur bluzy na głowę. Miał szczęście, że nikt go nie rozpoznał. Zanim do niego podeszli NamJonn zadzwonił do menadżera, który został w vanie przed szpitalem i czekał na ich znak.
- JungKook. - Jin przysiadł na ławce obok chłopaka.
- Hyung? Jego już ... nie... ma. Noona... go nie... chciała. Jest teraz... szczęśliwa. - maknee zaczął szlochać w rękaw hyung'a.
- Ciii. Wszystko będzie dobrze. Nie myśl o tym. - kołysali się w przód i tył.
- To... tak ...boli.
Podjechał ich van. Jin i J-Hope pomogli maknee wsiąść do auta i wszyscy razem pojechali do dormu.
Po tym jak chłopaki usadzili JungKooka w dużym pokoju na kanapie i napoili herbatą uspokajającą, JungKook opowiedział im całą rozmowę z SoRą.
Chłopakom było im go żal. Ta sytuacja to zbyt wiele dla tak młodego człowieka. Bali się żeby po takich przeżyciach nie wyrzekł się kobiet na długie lata.
Następnego dnia rano menadżer przyjechał aby zabrać JungKooka do CEO, który już wie o całej sytuacji.
JungKook POV
Z duszą na ramieniu wszedłem do gabinetu CEO. Spodziewałem się najgorszego, że wywali mnie z zespołu, albo rozwiąże zespół. Ja jestem już na dnie, ale nie chcę pociągnąć ze sobą chłopaków.Byłem na wszystko obojętny. Nie mogłem przeboleć wczorajszego zachowania noony.
- JungKook, siadaj! - powiedział CEO bez żadnych wstępów.Posłusznie wykonałem polecenie. - Musisz mi wiele wyjaśnić.
- Nawet nie wiem od czego zacząć. - szepnąłem. - Przepraszam. Bardzo przepraszam. Byłem skrajnie nieodpowiedzialny i poniosę wszelkie konsekwencje. Proszę tylko nie rozwiązywać zespołu.
- Spokojnie. Twoją wczorajszą nieobecność i eskapadę do szpitala wyjaśniliśmy nagłym bólem brzucha. Nikt nie wie o zamieszaniu z tą kobietą. I tak pozostanie. - powiedział stanowczo CEO.
- Przepraszam i dziękuję.
- Jak sobie z tym wszystkim radzisz? - zapytał już przyjemniej.
- W ogóle. Jestem w kompletnej rozsypce. - powiedziałem szczerze.
- Co powiedziałbyś na małą przerwę? Taki urlop. Wyjedziesz w jakieś fajne miejsce. Może za granicę, jakieś studia?
Zrobić sobie przerwę? To nie było by takie złe. Nie nadaję się kompletnie do życia. Nie umiałbym się teraz skupić na pracy.Potrzebuje jakiejś odskoczni. Czegoś, czym zajmę swoje myśli. Nie sądzę żeby słodkie wakacje załatwiły sprawę. Będę miał za dużo czasu na rozmyślanie. Potrzebuję drastycznej zmiany. Czegoś co w ciągu dnia mnie wykończy i będę spał jak kłoda w nocy.
- Chcę iść do wojska. - powiedziałem poważnie.
____________________________________________________________________________________
Drogi JungKook,
nawet nie wiem od czego zacząć. Muszę Cię przeprosić za moje zachowanie w szpitalu. Byłam w szoku. Za dużo na mnie naraz spadło i na nieszczęście odreagowałam to na Tobie.
Gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży - świat mi się zawalił. Byłam świeżo po zerwaniu z chłopakiem. Nie pamiętałam pamiętnej, pijackiej nocy. Potem odkryłam że jestem w ciąży i nawet nie wiedziałam z kim. Byłam przerażona. Nie chciałam tego dziecka. Nie dbałam o siebie i się nie oszczędzałam, żeby...pozbyć się problemu.
Po tym jak wyszedłeś wtedy ze szpitala, zrozumiałam jak wieki błąd popełniałam i jak bardzo Cię skrzywdziłam. Zrozumiałam dlaczego nic mi nie powiedziałeś i opiekowałeś się mną z boku. Za co jestem Ci dozgonnie wdzięczna. Od dawna nikt się mną nie przejmował. Czułam Twoje pozytywne emocje i uczucia. Byłam wtedy szczęśliwa.
JungKook, ja Cię bardzo, ale to bardzo przepraszam. Powinnam była z Tobą na spokojnie porozmawiać. Ale nie miałam odwagi. A potem poszedłeś do wojska i nie miałam z Tobą kontaktu.
Wiem, że nie chcesz mnie znać. Rozumiem to. Zadałam Ci wielką ranę, która szybko się nie zagoi.
Mam nadzieję, że niedługo się spotkamy. Wszyscy z niecierpliwością czekają na Twój powrót. Ja... też.
Trzymaj się tam i wróć do nas cały i zdrowy.
SoRa.
____________________________________________________________________________________
Dwa lata później
- Wychodzi! Wychodzi! - krzyczały fanki, które się zebrały pod bramą jednostki wojskowej.
Nareszcie nadszedł dzień, w którym JungKook skończył swoją dwuletnią służbę. Przywitać go przyszła rzesza fanek, media,całe BTS i nawet... SoRa noona.
JungKook od razu wypatrzył ją w tłumie. Stała niedaleko jego członków. Jin bronił ją przed tłumem.
Gdy wstępował do armii był wrakiem człowieka. Na samą myśl o noonie i całej tej sytuacji chciało mu się płakać. Ale musiał być silny. Jego kumple z wojska wytykaliby go palcami za takie zachowanie.
W dniu kiedy dostał list od noony był zaskoczony, przerażony i wniebowzięty jednocześnie. Noona przemyślała swoje zachowanie i żałowała straty dziecka tak samo jak on. Dodatkowo nie uważała go już za dzieciaka, tylko poważnego mężczyznę.
Dzięki służbie JungKook stał się silniejszy fizycznie i psychicznie. Kompletnie inaczej patrzy na świat. Przestał być niewinnym dzieckiem. Stał się pełnowartościowy, odpowiedzialnym mężczyzną. Nauczył się pokory i wytrwałości. To było mu potrzebne. Oczyścił też swoje myśli i „odnowił" swoją duszę.
JungKook ustał przed bramą, uśmiechnął się promieniście i zasalutował wszystkim. Fani zaczęli piszczeć i rzucać w jego stronę kwiaty. Wszyscy byli bardzo podekscytowani jego widokiem. Tak długo na niego czekali.
BTS rzuciło mu się na szyję. Zaczęli go przytulać, krzyczeć i skakać dookoła w kółku.
- Jesteśmy BTS. - chłopcy przywitali się oficjalnie.
- Bardzo się cieszymy z powrotu naszego maknee. Bez niego nasz zespół nie był taki sam. - powiedział lider.
- Dziękuję wam wszystkim za przybycie i takie gorące przyjęcie. Podczas mojej służby dostawałem od was wiele miłości i wsparcia. Dodawało mi to sił. Jestem już z powrotem i biorę się do roboty.Chcę wam pokazać nowego mnie i moją energię.
Tłum zaczął znowu piszczeć i klaskać. Prasa robiła zdjęcia i zadawała wiele pytań.
Gdy zamieszanie się skończyło, JungKook wraz z zespołem podszedł do vana. Tam spotkał Sora noone.
- Dobrze widzieć cię z powrotem. - powiedziała i uśmiechnęła się.
Potem zrobiła coś dla wszystkich zaskakującego - przytuliła JungKooka.
KONIEC
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro