Dodatek 3
Budzę się w ramionach Harry'ego. Przeciągam się i dopiero po chwili przypominam sobie to co wczoraj się wydarzyło. Kurwa przecież my wczoraj wzięliśmy ślub. Harry sterroryzował urzędnika, który mimo, że byliśmy pijani udzielił nam ślubu.
Gwałtownie podnoszę się do pozycji siedzącej.
Co ja najlepszego zrobiłam? Skoro zawarłam z nim związek małżeński to tego już nie da się odkręcić i ukrywać. Teraz wszyscy się dowiedzą. W tym mój ojciec.
— Coś się stało kochanie? — pyta mnie Harry. Najwidoczniej moje gwałtowne ruchy musiały go obudzić. — No weź powiedz, bo ja nie jestem dobry w domyślaniu się.
— Pamiętasz to co wczoraj się stało?
— Oczywiście — owija dłonie wokół mojego pada i ciągnie do siebie. — Przepraszam, że nie było pierścionka zaręczynowego ani obrączek, ale obiecuje, że wszystko ci kupię. Moja śliczna żona.
— Trzeba to okręcić — mówię, a on mnie puszcza. Wolną już dłonią chwyta mnie za szczękę i nakierowuje ją tak bym musiała patrzeć mu w oczy.
— Nic, ale to nic nie będziemy odkręcać. Jesteśmy małżeństwem, to już się stało i nie ma odwrotu — łzy napływają do moich oczu.
— Ojciec mnie zabije jak się dowie.
— Vicky on od tej pory nie ma prawa cię tknąć. Jesteś moją żoną, przeprowadzisz się do mnie i zapomnimy o tej niedogodności jaką jest twoje pochodzenie. Teraz jesteś Victorią Styles i tego się trzymajmy — oznajmiam i mnie przytula.
***
— Kupię ci nowe ubrania, po cholerę chcesz tam jechać — mówi do mnie Harry po tym jak mu oznajmiłam, że muszę jechać do domu po swoje rzeczy. Tak naprawdę to przede wszystkim zależy mi na tym by o wszystkim poinformować ojca. Przynajmniej to jestem mu winna.
— Muszę zakończyć pewne sprawy.
— On i tak za jakiś czas się dowie. Nie musisz się do niego fatygować chociaż szkoda, że nie zobaczę jego miny gdy usłyszy, że na zawsze stracił córkę — komunikuje Harry i zaczyna się śmiać. Niezbyt dobrze się czuje z tym, że on tak bardzo nienawidzi mojego taty. Ja go bardzo kocham i przykro mi, że go zranię.
— Nie zmuszam cię byś się z nim godził, jednie chce go odwiedzić.
— No dobrze, ale pamiętaj, że to będzie ostatni raz. Masz się od nich wszystkich odciąć. Nie pozwalam nawet na telefony.
Marszczę brwi zdziwiona i do niego podchodzę. Mimo, że jest moim mężem to nie ma prawa aż tak ingerować w moje życie.
— To mój ojciec — przypominam mu.
— To już nie ma żadnego znaczenia. Jesteś tylko moja kochanie.
***
Przeglądam magazyn modowy siedząc w salonie. Wcześniej byłam dużo bardziej aktywna, ale tutaj wolę siedzieć w domu, bo przez to kim jestem wszyscy na mnie dziwnie patrzą. Szczerze to nawet im się nie dziwię przez lata mieli szkodzić wszystkim z nazwiskiem Altran, a teraz jedna z nich została żoną ich szefa.
—Już jestem kochanie ty moje — Harry wchodzi do pokoju z bombonierką w dłoni. — Masz ochotę na zakupy — wskazuję gazetę.
— Nie ma nic ciekawego — wstaje i do niego podbiegam, a następnie się przytulam.
Szkoda, że tai często musi wychodzić.
— Tęskniłaś za mną skarbie — kiwam głową na tak. — To dobrze, bo ja zaraz się tobą zajmę. Wypieprzę moją księżniczkę tak, że nie będzie miała na nic siły.
Uśmiecham się na jego słowa. Jestem z nim taka szczęśliwa. Liczę, że to nigdy się nie zmieni.
Liczę na waszą opinię.
Chcecie jeszcze taki rozdział z mniej przyjemnych aspektów ich życia czyli jak się nad nią znęcał.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro