9
— Tak mi zbrzydziłeś związek małżeńskie, że ani myślę zawierać kolejny. A nawet gdybym chciała to nie mogę i to z twojej winy — komunikuje, a następnie idę dalej. Chciałabym mu wykrzyczeć prawdę, ale musiałabym być prawdziwą masochistką żeby powiedzieć mu prosto w oczy, że od dwóch lat jestem już w szczęśliwym związku.
On jednak zamiast się poddać podąża za mną. Czemu nie może dać mi spokoju.
— Zachowujesz się zupełnie jakbyś miała prawo być na mnie zła. Przecież ja ci nic nie zrobiłem, to ty ode mnie uciekłaś. A ja próbuję się z tobą porozumieć — wiele razy już słyszałam tę deklaracje z jego ust. Wielokrotnie dałam się nabrać, ale tym razem nie ulegnę.
— Kolejny raz nie dam ci się nabrać. Jeśli nie chcesz dłużej się ze mną kłócić to daj mi ten rozwód.
— Nie doczekanie twoje — komunikuje, a następnie idzie w swoją stronę. I bardzo dobrze, nie chcę by był przy mnie.
Wchodzę do domu i od razu widzę jakąś dziewczynę może przed trzydziestką, która odkurza salon. Ta szatynka do musi być jakaś sprzątaczka. Po chwili jednak wyłącza odkurzacz, a ja do niej podchodzę.
— Przewietrz mi pokój gościnny tylko ten największy i najlepiej wymień pościel — mówię, a następnie siadam na skórzanej brązowej kanapie.
— Nie wiem za kogo się uważasz, ale jesteś tu tylko na chwilę — oznajmia wyraźnie oburzona. Przecież nie powiedziałam jej nic złego. — Skoro już szukasz sobie innej sypialni to znaczy, że dziś, a najdalej jutro stąd wylecisz.
Gwałtownie się podnoszę, bo teraz to ona podniosła mi ciśnienie.
— Nie masz nawet pojęcia jak bardzo tego chcę. A teraz idź i zrób to co chciałam, bo inaczej ty stąd wylecisz! Jako żonie Harry'ego przysługuje mi prawo do zwalniania nic nie wartej służby. A teraz zejdź mi z oczu, bo nie chcę nawet na ciebie patrzeć! — ta kretynka zamiast się ruszyć to stoi i wpatruje się we mnie zdziwionym wzrokiem.
— Nie słyszałaś co powiedziała pani! — podniesiony głos Harry'ego dociera do moich uszu. Kobieta aż się wzdryga na jego ton.
— Allle jja — zaczyna się jąkać, a Harry szybkim korkiem do niej pochodzi.
— Każde polecenie mojej żony ma być niezwłocznie wykonywane, ale skoro jesteś na tyle tępa, że tego nie rozumiesz to chyba powinnaś zacząć sobie szukać innej prośby.
— Przepraszam. Panią też — te słowa kieruję do mnie. One dla mnie jednak nic nie znaczą. Mówi to tylko dlatego, że się boi. — Już szykuję ten pokój — szybko biegnie w stronę schodów.
— Jaki pokój? Coś ty znowu wymyśliła? — teraz to mnie atakuje.
— No chyba nie myślałeś, że będę z tobą spała? Jestem tu, bo ojciec mnie wkurzył i zrobiłam coś zanim pomyślałam.
— Ja naprawdę jestem dla ciebie za miękki, ale to się w tej chwili zmieniło. Skoro chcesz być traktowana jak moja żona to tak się zachowuj. Oczekuję cię dziś w mojej sypialni gdzie będziesz wykonywała swoje obowiązki. I nie licz na taryfę ulgową, bo w tej chwili to mam ochotę cię rozerwać na strzępy — komunikuje, a następnie wychodzi. Te groźby akurat już nie robią na mnie żadnego wrażenia. Już nie raz je słyszałam.
***
Jest dziesiąta w nocy, a ja wybrałam się na wycieczkę po ogrodzie. Wiem, że Harry pewnie przez to jeszcze bardziej się wkurzy, ale obecnie to mi wisi. Mam tylko nadzieję, że mój ojciec wreszcie użyje swoich wpływów i postara się mnie stąd uwolnić.
— A co ty tu robisz ślicznotko — prawie, że podskakuje na głos jakiegoś mężczyzny. Jest ciemno, ale ogród oświetlają lampy solarne wbite w ziemię. — Jesteś nową zabaweczką szefa, która już mu się znudziła.
— Zejdź mi z drogi — rozkazuje, bo nie mam ochoty na rozmowę z nim. On jednak się nie rusza.
— Jesteś strasznie niepokrona — mówi na oko czterdziestoletni facet. — jednak łatwo można temu zaradzić — łapie mnie za ramiona, a następnie popycha na trawnik.
Kurwa nie jest dobrze.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro