15.
Noah
Z twarzy Emmy odpłynęła cała krew. Zrobiła się blada jak ściana. Widząc ją w tym stanie moja wściekłość rośnie. Niestety moja rodzinka jest nie do okiełznania. Ku mojemu zaskoczeniu Emma przemawia.
-Witam wszystkich. Proszę rozgośćcie się, a ja przyniosę coś do picia.
Następnie znika w kuchni. Zwracam się do wszystkich obecnych.
-Macie być mili. Zrozumiano?!
Kiwają głowami na zgodę i rozsiadają się w salonie. Idę za Emmą. Zastaję ją opartą o kuchenny blat ze zwieszoną głową w dół.
-Dobrze się czujesz? - pytam podchodząc do niej
Podnosi na mnie wzrok. Jej oczy się śmieją.
-Ale cyrk. - mówi uśmiechając się szeroko
Zaskoczyła mnie.
-Myślałem, że będziesz na mnie zła.
-Dlaczego? - dziwi się
-Za to, że ich tu przyprowadziłem.
-Raczej nie z własnej woli, prawda?
-Strzał w dziesiątkę. - potwierdzam
-Jak ich ogarniemy? - pyta
-Chyba jest, to niemożliwe.- oznajmiam
-Może nie będzie tak źle.
_
Sophia
-Co Oni tam robią tyle czasu?! - wypowiadam na głos moje myśli
-Jak to, co? Naradzają się. - odpowiada mi Ethan
-Nie powinniśmy tu przyjeżdżać. - stwierdza ciotka Carla
-Było zostać w domu. - dogryza jej mama
-Od kiedy jesteś taka złośliwa, Saro?! - odpyskuje ciotka
-Dajcie już spokój. - wtrąca się ciotka Eryka
Patrzę na tatę, który nie odezwał się słowem. Chyba czuje się winny. Biedak.
-Swoją drogą całkiem ładna ta Emma. - stwierdzam
-Nasz braciszek zawsze miał dobry gust. - mówi Ethan
-Gust może i tak, ale powiedzmy szczerze, że szczęścia w miłości, to nie miał. - dodaje wuj Thomas
-A tu taka wpadka. - szepcze mama
-Saro. Nie podchodź do sprawy w ten sposób. - prosi ją ojciec
-Postaram się. - wzdycha zrezygnowana
Już mam coś dodać od siebie, gdy do salonu wraca Noah z Emmą.
_
Emma
Widząc rodzinę Starków w natarciu spanikowałam i uciekłam pod pierwszym lepszym pretekstem do kuchni. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie jak, to musiało wyglądać. Oparta o blat sama do siebie zaczęłam się śmiać. Tak stojącą zastał mnie Noah. Zaczęliśmy rozmawiać. Był zaskoczony, że nie jestem na niego zła. Nie miałam powodu być. Ustaliliśmy, że powiemy jego rodzinie prawdę o tym jak się poznaliśmy, ale okoliczności w jakich spłodziliśmy dziecko zostawimy dla siebie. Po raz pierwszy udało nam się dojść do porozumienia bez przepychanek słownych. Oboje byśmy tym faktem zaskoczeni. Pozytywnie. Wracamy do salonu, a gdy już każdy z obecnych oprócz mnie i ojca Noaha, trzyma szklaneczkę z whiskey w ręku zaczynamy rozmawiać.
Da się wyczuć napiętą atmosferę. Sara Stark uważnie mi się przygląda.
-Czy my już się kiedyś gdzieś spotkałyśmy? Wydajesz się znajoma. - mówi
-Owszem. Miałyśmy okazję się poznać dwa miesiące temu na ostrym dyżurze w szpitalu New York Presbyterian - Weill Cornell. - wyjaśniam
-A tak. Już pamiętam. Ty jesteś tą Panią Doktor.
-Zgadza się. - potwierdzam
Kobieta chwilę się nad czymś zastanawia po czym pyta.
-Pamiętam, że Noah poprosił wtedy o rozmowę z Tobą. Tamtego dnia było wasze pierwsze spotkanie?
Na pytanie skierowane do mnie, odpowiada jej syn.
-Nie mamo. Z Emmą poznaliśmy się dwa tygodnie wcześniej w parku.
-W parku?! - dziwi się Ethan
-Wpadliśmy na siebie. - wyjaśniam mu
-Raczej Ty na mnie. - mruczy pod nosem Noah
-Nic z tego nie rozumiem. - mówi Sophia
-Wieczorem. - zaczynam mówić
-Czekaj. Może ja im wytłumaczę? - przerywa mi Stark
-A dlaczego nie mogę ja? - pytam lekko sfrustrowana
-No bo.. Emmo wpadliśmy na siebie? Przecież, to ty wpadłaś na mnie. - mówi łagodnie
-Ja pamiętam, to trochę inaczej. - mówię stanowczo
-A pamiętasz, że jeszcze mnie nie przeprosiłaś? - wytyka mi
-Pff! Nie mam za co! - syczę
Mierzymy się wściekłym wzrokiem. Brat Noaha ze śmiechem pyta.
-Co mu takiego zrobiłaś, że każe Ci przepraszać?
Przenoszę wzrok na Ethana i odpowiadam.
-Nazwałam go idiotą.
_
Sara
Patrzę na sprzeczających się Noaha i Emmę. Przypominają mi mnie i Michaela. Mają ten sam błysk w oku co my kiedyś. Czuję na ramieniu uścisk dłoni męża. Wiem, że myśli o tym samym co ja. Nasz syn znalazł swoją drugą połowę. Zaczęli zupełnie nie od tej strony co trzeba, ale wiem, że sobie z czasem wszystko poukładają. Emma wydaje się być rozsądną kobietą. Gdy słyszę jak Ethan zadaje jej pytanie i co ona mu odpowiada, razem z pozostałymi wybucham śmiechem. Dokładnie 29 lat temu w podobny sposób nazwałam ojca moich dzieci.
_
Noah
Kręcę z niedowierzaniem głową.
-Pasuje do naszej rodziny. - stwierdza Thomas mając na myśli Emmę
Marszczę brwi nie rozumiejąc.
-Historia z windą. - podpowiada mi siostra
-No tak. Pamiętam. - mówię przypominając sobie historię rodziców
Łapię poważne spojrzenie mamy.
-Co zamierzacie? - pyta
Wszyscy milkną czekając na odpowiedź, której dla nich nie mam. Wzdycham zrezygnowany, gdy nagle czuję jak Emma splata swoje palce z moimi. Ściskam jej dłoń, a ona zaskakuje mnie kolejny raz tego wieczoru.
-Znamy się z Noa krótko, ale chcemy spróbować stworzyć rodzinę. Nie od razu, ale metodą małych kroków.
-Mądrze. - stwierdza moja matka
-Alleluja! Wróciła dawna Sara. - wykrzykuje entuzjastycznie ciotka Carla
-Stare wariatki. - śmieje się z nich ciotka Eryka
-Kto jest stary, to jest, ale ja na pewno nie. - wtrąca wuj Thomas
-A czy ktoś pytał cię o zdanie?! - dogryza mu tym razem jego własny brat
-Nie wiem jak wy, ale ja to jestem głodny. - ogłasza wszem i wobec Ethan
-Zamówię pizzę. - mówi Emma
W salonie wszyscy zaczynają się przekrzykiwać kto jaką chce. Chwilę później Emma idzie do swojego pokoju w spokoju zamówić jedzenie, a ja nalewam wszystkim kolejną porcję bursztynowego trunku. Gdy nikt nie słyszy, dziękuję ojcu, że nie wyjawił wszystkiego co mu powiedziałem na temat znajomości z Emmą. Gdyby się dowiedzieli, że ją nachodziłem, kazałem śledzić i zmusiłem by ze mną zamieszkała, to prawdopodobnie uznaliby mnie za wariata.
_
Emma
Odkładam telefon na nocną szafkę i kładę się na łóżko. Jestem zmęczona. Przymykam na chwilę oczy. Gdy czuję, że materac lekko się ugina, szybko z powrotem je otwieram.
-Spokojnie. - mówi cichym głosem matka Noa
Podnoszę się do pozycji siedzącej.
-Pizza będzie za czterdzieści minut. - mówię
Sara Stark znów mi się przygląda, ale teraz zupełnie inaczej.
-Miałaś już usg? - pyta
-Tak. - odpowiadam
Sięgam do szafki nocnej i z małej szufladki wyciągam brązową kopertę, a z niej zdjęcie usg. Podaję je kobiecie siedzącej obok mnie. Widzę kręcące się w jej oczach łzy.
-Było zrobione w ósmym tygodniu. - tłumaczę
Pani Stark oddaje mi je i łapiąc mnie za rękę wyznaje z żalem w głosie.
-Ja swoje pierwsze dziecko straciłam. Obyś ty nigdy nie doświadczyła takiego bólu. Obiecaj mi, że będziesz na siebie uważała. - prosi
-Obiecuję.
Kobieta ociera ze swojego policzka łzę, całuje mnie w czoło, a wychodząc z mojego pokoju pyta.
-Wiesz jakie było pierwsze słowo Noaha?
-Jakie?
-"Moje".
Ciekawe...
########
Było i śmiesznie i poważnie i na koniec trochę smutno..
Noah i Emma dzielnie stawili czoła jego rodzinie. Podkreślę, że razem.
Może się wydawać, że teraz już wszystko będzie dobrze, ale.. No właśnie.. Wkrótce pojawi się dreszczyk grozy. Ha! :-D
Jak zawsze czekam na wasze komentarze i gwiazdki.
Pozdrawiam ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro