Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13.

Emma 

Noah siada po przeciwnej stronie biurka i odpowiada.

-Gotowy.

Jego głos jest spokojny, a wyraz twarzy opanowany. Upewnia mnie, to w tym, że podchodzi do sprawy na poważnie.

-Dobrze. Co proponujesz? - pytam

Patrzy mi prosto w oczy. Krępuje mnie to.

-Chciałbym żebyśmy spróbowali. - odpowiada tajemniczo

-Czego?

-Być razem. - oświadcza

Zaskakuje mnie. Tego się nie spodziewałam. Myślałam, że będzie mnie namawiał do tuszowania, że będzie miał nieślubne dziecko.

-Nie brałam tego pod uwagę. - odpowiadam szczerze

_

Noah 

 Jest zdezorientowana. Punkt dla mnie. Łatwiej będzie mi na nią wpłynąć.

-Więc zacznij. - mówię

Podnosi na mnie wzrok i posyła groźne spojrzenie.

-To rozkaz?! - pyta przez zaciśnięte zęby

Jest na granicy wybuchu. W jej oczach płonie ogień złości.

-Spokojnie. Nie denerwuj się. W twoim stanie nie jest, to wskazane. - droczę się

Kręci z niedowierzaniem głową i podnosi się z fotela.

-Nie będziemy rozmawiać w taki sposób.

Wychodzi zza biurka. Gdy przechodzi obok mnie, chwytam ją za nadgarstek.

-Owszem, będziemy.

_

Emma 

Znów przemawia do mnie tym swoim władczym tonem.

-Puść. - warczę

Siedząc dalej na swoim fotelu, pociąga mnie ku sobie i opiera o przód biurka. Puszcza mój nadgarstek.

-Musisz zrozumieć jedną rzecz, Emmo.. Nie pozwolę ci odejść.

Przede mną siedzi mroczny Noah. Władczy i nieugięty. Pewny siebie mężczyzna dostający zawsze, to czego pragnie.

-Ty też musisz zrozumieć jedną rzecz, Noah. Nie jestem twoją własnością.

Widzę jak zaciska szczęki. Nie podoba mu się mój sprzeciw.

_

Noah 

Stawia się. Między nami zaczynają przeskakiwać iskry gniewu.

-Dlaczego, to robisz? - pytam wściekły

-Ale co? - udaje zdziwienie

-Ty już dobrze wiesz. - gromię ją wzrokiem

-Zacznij się przyzwyczajać do tego, że nie zawsze będzie tak jak ty chcesz. Skoro proponujesz mi związek, to będziesz musiał nauczyć się partnerstwa. - oświadcza

Na jej twarzy pojawia się cwaniacki uśmiech. Podnoszę się z fotela i opieram dłonie na blacie biurka. Tym samym ograniczam jej przestrzeń, gdyż nad nią góruję, a moje dłonie w każdej chwili mogą chwycić jej biodra, gdyby tylko chciała uciec.

-A Ty będziesz musiała nauczyć się uległości. - mruczę jej wprost do ucha

Słyszę jak przełyka ślinę. Jej oddech staje się szybszy.

-Ani mi się śni. - odpowiada

Napięcie seksualne między nami, stale rośnie. Muskam delikatnie ustami jej szyję. Kątem oka widzę jak przygryza dolną wargę.

-Emmo, ja już robię z tobą co tylko chcę. Twój sprzeciw jest zupełnie niepotrzebny. - tłumaczę

Chcąc zaprzeczyć, stara się mnie od siebie odepchnąć. Z marnym skutkiem.

-Mieliśmy rozmawiać, a nie doprowadzać się na granicę.

-Pożądania? - przerywam jej

-Właśnie przez nie jesteśmy w trudnym położeniu. - przypomina

-Z którego jest wyjście. - stwierdzam

_

Emma 

Odsuwa się ode mnie, a ja w końcu mogę swobodnie oddychać. Wciąż oparta o mebel, odpowiadam.

-Noah. Ja nie jestem gotowa na związek.

Stark znów zaciska szczęki.

-Przez tego palanta, który cię zdradził?! - pyta

-Tak. - potwierdzam

-Ja tego nie zrobię. - zapewnia mnie

Patrzę mu prosto w oczy.

-Jaką mam gwarancję, że mnie nie skrzywdzisz?

Stark odpowiada pewnie.

-Moje słowo.

Wybucham śmiechem.

-Z Mikem też byłam po słowie. Nie powstrzymało go, to przed pieprzeniem mojej przyjaciółki.

_

Noah 

Tego nie wiedziałem. Dan nie umieścił w raporcie z kim Mike Ross zdradził Emmę. Biorę głęboki oddech.

-Przykro mi, że spotkała cię taka przykrość. Proszę nie zamykaj się na mnie. Dopuścić mnie do siebie, a sprawię, że mi zaufasz.

Spogląda na mnie z zaciekawieniem.

-Dlaczego ci tak zależy? - pyta

-Bo jesteś pierwszą kobietą z, którą nie chcę się tylko pieprzyć. Masz coś w sobie, co mnie do ciebie ciągnie. To " coś " sprawia, że przy tobie przestaje logicznie myśleć. - tłumaczę

-Noah, ja myślę, że to zwykłe pożądanie tobą kieruje. Jestem dla ciebie odmianą bo ci się sprzeciwiam. Z tego co mówisz, to do tej pory żadna inna tego nie robiła.

-Masz mnie za tak płytkiego? - pytam wściekły

-Przepraszam jeżeli cię uraziłam. Nie, to miałam na myśli.

-Mało o mnie wiesz.

-No właśnie. Mało wiemy o sobie nawzajem, więc nie możemy mówić o żadnym głębszym uczuciu między nami.

Jej słowa wbijają mi kolejną szpilę.

-Mam wrażenie, że ty nie chcesz tego zmieniać. - stwierdzam

-To nie jest takie proste. - mówi

-Owszem jest. Będziemy mieli dziecko. Oboje jesteśmy po równi odpowiedzialni za tą sytuację. Czy ci się, to podoba czy nie, to nie pozwolę żeby moje dziecko wychowywało się z dala ode mnie.

-Ta rozmowa prowadzi donikąd. Nie pozwolę odebrać sobie niezależności.

Emma znów przybiera bojową postawę. Tym razem ja również taką obieram.

-Widzę, że w tym momencie działa na ciebie jedynie groźba.

-Co sugerujesz?!

-Że zrobimy, to po mojemu. - oświadczam stanowczo

-Noah.

-Koniec dyskusji, Emmo. - ucinam jej wypowiedź

Wściekła odpycha się od biurka i staje bliżej mnie.

-Nie będziesz mówił mi jak mam żyć. Nie zmusisz mnie do bycia z tobą.

-I tu się mylisz. Zapominasz z kim masz do czynienia. Nazwisko Stark zobowiązuje, a ty je będziesz nosiła szybciej niż przypuszczasz. Chyba, że chcesz wejść na ścieżkę wojenną?

-Myślę, że już na niej jesteśmy. - odpowiada

To co się dzieje chwilę później, jest skutkiem nagromadzonych między nami różnego rodzaju emocji. Chwytam Emmę w pasie i cofamy się o krok do tyłu. Całując się gniewnie, opieram ją o mebel przy, którym toczyła się dzisiejsza rozmowa. Następnie obracam ją tyłem, a ona opiera dłonie o blat biurka. Kładę dłoń na jej plecach i skłaniam by się pochyliła. Gdy, to robi, ja rozpinam swoje spodnie, a potem z jej kusząco wypiętego tyłka zsuwam dresowe spodnie razem z bielizną.

-Poproś. - mówię

-Nie przeginaj. - warczy

Za karę bez ostrzeżenia wchodzę w nią. Dochodzi od razu. Była bardziej nakręcona niż chciała przyznać. Czuję jak zaciska się raz za razem na moim członku.

-Trzymaj się mała. To dopiero początek, a ja przestałem bawić się w grzecznego chłopca.

################

Emma i Noah mają za sobą kolejne starcie, które zakończyło się w wiadomy sposób. Tylko, że dalej nie udało im się dojść do porozumienia. Niczego nie ustalili. Kolejny raz dali się ponieść emocjom. Gdzie ich, to zaprowadzi? Czas pokaże..

Czekam na wasze komentarze i gwiazdki, które zawsze bardzo motywują mnie do pisania :-)

Pozdrawiam ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro