Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12.

Emma 

Dyżur kończę punktualnie o 6:00 rano. Chwilę spędzam jeszcze w gabinecie lekarzy rozmawiając z tymi, którzy przyszli na pierwszą zmianę. Opuszczając moje miejsce pracy jestem w dobrym nastroju. Zmienia się on na widok mężczyzny stojącego obok czarnego Lexusa. Nasze spojrzenia krzyżują się. Zaczyna iść w moją stronę. Niewiele myśląc ruszam w przeciwnym kierunku. Niestety dogania mnie. Jego palce owijają się wokół mojego nadgarstka. 

-Co Ty robisz?!

Noah przeszywa mnie morderczym spojrzeniem.

-Nigdy więcej przede mną nie uciekaj.

-Groźba, czy prośba? - pytam wściekła

-Ostrzeżenie. - odpowiada

Nim zdążę zareagować zaczyna ciągnąć mnie za sobą w kierunku Lexusa.

-Nigdzie z tobą nie pojadę. - oświadczam mu

-Owszem, pojedziesz.

Otwiera drzwi od strony pasażera i próbuje mnie skłonić żebym wsiadła do środka.

-Czy Ty masz problemy ze słuchem?! Nigdzie z tobą nie pojadę! - krzyczę oburzona

-Uspokój się! Jeżeli nie chcesz znaleźć się jutro na pierwszych stronach gazet, to w tej chwili wsiadaj do tego cholernego samochodu. - warczy

Jego władczy ton głosu sprawia, że milknę. Potem dociera do mnie, to co powiedział o gazetach i przypomina mi się rozmowa z siostrą. Rozglądam się dookoła. Parking przed szpitalem jest prawie pusty. Jesteśmy łatwym i ciekawym celem dla paparazzi, dlatego wyszarpuję nadgarstek z uścisku Starka i wsiadam do samochodu. Przyglądam się jak okrąża auto, by usiąść po stronie kierowcy. Uruchamia silnika, zapinana pasy po czym czeka, aż ja zapnę swoje i dopiero wtedy rusza. Jedziemy dobre dziesięć minut, gdy orientuję się, że nie zmierzamy w stronę mojego mieszkania.

-Gdzie Ty mnie wieziesz? - pytam

-Do domu. - odpowiada

-Ale ta droga nie prowadzi do mojego mieszkania. - tłumaczę mu

-Przypomnij sobie co ci powiedziałem jak widzieliśmy się przedwczoraj.

-Mieliśmy, to załatwić w inny sposób. - mówię w miarę spokojnym tonem

Stark płynnie zatrzymuje auto przed pasami dla pieszych, gdyż mamy czerwone światło. Odrywa wzrok od przedniej szyby i kieruje go na mnie. Jego oblicze jest surowe, a głos wydobywający się z jego gardła, niski i mroczny.

-Zapamiętaj, że ja nie rzucam słów na wiatr i nie bawię się w półśrodki.

-Nie jestem twoją własnością. - uświadamiam go

-Ale nosisz w sobie dziecko, które jest moje.

_

Noah 

Zamilkła. Dwadzieścia minut później jesteśmy już w moim apartamencie.

-Co teraz? - pyta

Stoimy w salonie i uważnie się sobie przyglądamy. Widzę na jej twarzy zmęczenie po nocnym dyżurze. Mimowolnie spoglądam na jej talię. Nie widać jeszcze, że jest w ciąży. Jeszcze za wcześnie.

-Odpoczniesz. Jak się wyśpisz, to wtedy usiądziemy i porozmawiamy. - odpowiadam

-Mam rozumieć, że do mojego mieszkania nie mam po co wracać?

-Wszystkie twoje rzeczy osobiste zostały przeniesione tutaj. Chodź, pokażę ci twój pokój.

Przeznaczyłem dla niej jeden z pokoi gościnnych zaraz obok mojego. Najchętniej umieściłbym ją w swoim, ale wiem, że to byłaby lekka przesada z mojej strony. Wszystko w swoim czasie.

_

Emma 

Zostawia mnie samą i zamyka za sobą drzwi wychodząc z pokoju, który na chwilę obecną jest mój. Rozglądam się dookoła i podchodzę do szklanej ściany. Nowy Jork budzi się do życia. Wzdycham i kieruję się do łazienki. Wiem gdzie jej szukać, gdyż ten pokój Noah pokazał mi podczas mojej pierwszej wizyty, gdy oprowadzał mnie po apartamencie. Znajduję wszystkie swoje przybory toaletowe porozkładane w szafkach pod umywalką i koło lustra. Po prysznicu owinięta ręcznikiem wychodzę z łazienki i wchodzę do garderoby obok. Moje ubrania są schludnie poukładane na półkach, a część wisi na wieszakach. Dostrzegam, że jest też sporo nowych rzeczy w moim rozmiarze. W poszukiwaniu bielizny otwieram szufladę za szufladą. Wszystkie są zapełnione kobiecymi akcesoriami. W końcu trafiam na tą w, której znajduje się moja stara bielizna. Poprzednie były wypełnione zupełnie nową. Ubrana w wygodne dresy schodzę na dół, do kuchni zjeść coś przed snem. Mój brzuch i dziecko, które w nim rośnie domagają się pożywienia. Myślałam, że jestem sama w apartamencie, więc aż podskakuję, gdy otwierając lodówkę słyszę za plecami nieznajomy głos.

-Dzień dobry!

Odwracam się i widzę kobietę w średnim wieku o czarnych włosach.

-Dzień dobry. - odpowiadam niepewnie

Kobieta uśmiecha się i przedstawia.

-Jestem gospodynią Pana Starka. Nazywam się Mari.

Odwzajemniam uśmiech i również się przedstawiam.

-Emma. Znajoma Noaha.

Wdajemy się w miłą, lekką konwersację podczas, której Mari robi mi sałatkę owocową. Kładę się spać z pełnym brzuchem i równie pełną sprzecznych myśli i emocji, głową.

_

Noah 

Dochodzi dwunasta w południe, gdy siedząc w gabinecie ojca w rodzinnym domu, kończę mu opowiadać w jakiej sytuacji się znalazłem.

-Tato. Co ja mam teraz zrobić? 

-Z takich sytuacji nie ma prostego wyjścia. Jesteś pewien, że ona nie da namówić się na szybki ślub?

-Nie z nią takie gierki. Jak będę próbował ją do czegokolwiek zmusić, to ucieknie.

-Ale przecież już ją zmusiłeś do zamieszkania z tobą.

-To co innego. Z resztą prawdopodobnie, to tylko chwilowa opcja. Dziś rano postawiłem ją przed faktem dokonanym, a ona będąc zmęczona po nocnym dyżurze nie protestowała. Wiem, że później nieźle mi się oberwie.

-Chciałbym ją poznać. - mówi ojciec

-To chyba nie jest najlepszy pomysł.

-Uważam inaczej. Synu. Zostaniesz niedługo ojcem. Nie zapominaj jakie nosisz nazwisko i co się z nim wiąże.

-Cały czas o tym pamiętam. - odpowiadam

-Więc bądź stanowczy. Mówisz, że jest zupełnie inna od kobiet z, którymi miałeś do czynienia dotychczas, że nie zależy jej na pieniądzach i ciąża, w której teraz jest, nie była podstępem aby Cię zdobyć. W takim razie powinieneś bez problemu dojść z nią do porozumienia. Synu jeżeli czujesz do niej coś więcej poza sympatią, to walcz o nią.

-Radzisz mi żebym nie popełnił podobnego błędu, który Ty popełniłeś kiedyś względem mamy?

-Tak. Wiesz jaką cenę oboje za to zapłaciliśmy.

-Wiem.

-Bądź mądrzejszy. Nie bój się okazywać uczuć. - doradza mi

Po rozmowie z ojcem jadę prosto do firmy mimo iż jest niedziela. Ciężko jednak jest mi się skupić na pracy. W głowie wciąż próbuje ułożyć sobie plan rozmowy z Emmą. Gdy wracam do apartamentu dochodzi szesnasta. Mari wita się ze mną i oznajmia.

-Panna Emma kazała przekazać, że czeka na Pana w gabinecie.

Kiwam głową i ruszam w tamtym kierunku. Zastaję Emmę siedząca w moim fotelu, za moim biurkiem.

-Gotowy? - pyta

###############

Rozdział w miarę spokojny :-)

Czy Emma i Noah dojdą do porozumienia? Czy uda im się dogadać? A może poniosą ich emocje?

Czekam na wasze komentarze :-)

Dziękuję również za poprzednie i za każdą oddaną gwiazdkę ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro