Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17

Pov Claudia

- Nie boisz się, że zostanę rozpoznana na lotnisku? Jestem pewna, że tata nadal mnie szuka - mówię do Harry'ego. Mamy zaraz jechać na lotnisko, a ja uświadamiam sobie, że tak naprawdę to bardzo boję się wyjazdu. W innym kraju, nie znając języka, będę całkowicie zależna od Stylesa, stanie się dokładnie tak jak on chce.

- Już ci mówiłem, że policja nie ma podstaw żeby cię szukać, a twoja matka nie ma nic do powiedzenia. Jesteś gotowa? - nie potrzebnie zapytałam, powinnam się już przyzwyczaić do tego, że on zawsze ma dobrą odpowiedź na każde moje pytanie.

- Tak - odpowiadam, chwytam swoją torebkę i podążam za nim do samochodu.

Zawsze marzyłam o wakacjach zagranicznych, jednak nie sądziłam, że przyjdzie mi zapłacić za nie aż tak wielką cenę.

***

- Sądziłam, że to wszystko potrwa dłużej - mówię do brązowowłosego. Zawiózł nas do dość sporego domu. Sądziłam, że zatrzymamy się w hotelu. - Na jak długo wynająłeś ten dom?

- Nie wynająłem go, bo on należy do mnie. Mam kilka domów - cholera, on musi być mocno bogaty, poza tym nie wierzę, że dorobił się tego wszystkiego jako psychologa.

- I do wszystkich będziesz mnie teraz zabierał?

- Jeśli tylko będziesz tego chciała - oznajmia. Podróże po świecie kiedyś były moim marzeniem, jednak w tym towarzystwie nie było to za bardzo interesujące.

- Będę miała tu oddzielny pokój? - pytam rozglądając się po nowocześnie urządzonym wnętrzu. Jeśli Harry to sam urządzał to musi mieć dobry gust.

- Jasne, że nie. Też chcę mieć trochę przyjemności z tych wakacji. Wczoraj ci się podobało - podchodzi do mnie i muska moją szyję.

Tak naprawdę to naszego wczorajszego seksu to zbytnio nie pamiętam. Za dużo wypiłam tej whisky. Widać jednak, że go uszczęśliwiłam.

- A przejdziemy się gdzieś jutro?

- Zobaczymy - odpowiada wymijająco, więc od razu domyślam się, że jeżeli znowu się postaram to wtedy się zgodzi.

- No to pokaż ten nasz pokój - mówię i chwytam go za rękę. Pozwalam mu się jednak prowadzić. Po schodach wchodzimy na górę i po krótkiej chwili jesteśmy już w jego sypialni. Jest ogromna i tak samo jak cały dom urządzona w jasnych barwach.

Puszcza moją dłoń i zbliża się do łóżka. Siada na nim.

- Dziś to ty przejmujesz inicjatywę. Ja jestem całkowicie ci podległy kotku - no przyznaje tego to się po nim nie spodziewałam. Zawsze to on miał wszystko pod kontrolą.

Zdejmuje szpilki z nóg i powoli do niego podchodzę. Po drodze pozbywam się także spodenek i bluzki. Zostaje jedynie w czarnej bieliźnie.

- Wypuścisz mnie jutro samą na miasto? - pytam i zaczynam całować jego szyję. - Tak czy nie? - dopytuje zaprzestając swoich czynności.

- Nie wiem - ręką zaczynam jeździć w okolicy jego krocza, dokładnie w jego najczulszym miejscu.

- Będziesz dla mnie miły? - kolejny raz przestaje ruszać dłonią.

- Tak - odpowiada drżącym głosem.

Nie jest tak trudno nim kierować.

***

Już od godziny chodziliśmy po największym centrum handlowym z Madrycie. Tak naprawdę to miałam coś innego na myśli, ale nie protestowałam także jak kupował mi coraz to nowe rzeczy. Prezenty naprawdę potrafią poprawić humor.

- Idziemy do sklepu z biżuterią czy może odzieżowego? - pyta Harry, ale ja w ogóle nie zwracam na to uwagi.

Moją uwagę przykuwa dobrze znana mi osoba. Zbliżam się do niego.

- Tata.

____________________

Im więcej waszych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział

Chcielibyście pytania do bohaterów żeby lepiej ich poznać?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro