Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16

Filip

Nie myśląc wiele przebrałem się w inne ubrania, żeby chociaż znośnie wyglądać. Miałem ogromną potrzebę wygadania, a moja przyjaciółka była do tego idealną osobą, zawsze rozumiała, nigdy nie oceniała. Zabrałem wszelakie dokumenty i telefon, po czym uprzednio zamykając mieszkanie ruszyłem w stronę wschodniej części miasta. Było to dosyć daleko, ale idąc powoli ku celu zdążyłem zadzwonić po ubera. W między czasie, kiedy czekałem spaliłem dwa papierosy, żeby potem nie denerwować Sylwii, która tego nienawidziła.

***

Usłyszałem dwa donośne śmiechy stojąc przed drzwiami. Co ciekawe obydwa były jakieś dziwnie znajome. Zadzwoniłem dzwonkiem, aby po chwili cieszyć się widokiem zszokowanej brunetki.

- Filip? Ale co ty tu robisz?

- Muszę się w końcu komuś wyżalić. Jesteś moją przyjaciółką, powinnaś to rozumieć. - wepchnąłem się przez drewnianą powłokę, którą dziewczyna usilnie próbowała zamknąć. Co jest z nimi wszystkimi nie tak? Przeszedłem do salonu jednocześnie ściągając swoją kurtkę, na próżno. Widok jaki zastałem po prostu wbił mnie w ziemię. - Ty? - szepnąłem. - To o to wszytkim chodziło? Dlatego nikt nie chciał się ze mną spotkać? Bo on tu był? - zmrużyłem oczy. - Pisałem do ciebie. Próbowałem skontaktować. Po tym co się wydarzyło ty od tak se postanowiłeś odciąć ze mną kontakt, a co lepsze proszę państwa przez ciebie nawet ze znajomymi nie mogę porozmawiać! Sprawiło Ci przyjemność zabawienie się moimi uczuciami? Pomogę Ci, a ty pomożesz mi, tak to było czy coś pokręciłem? - wycharczałem. - Chcieliście zmiany? Proszę bardzo. Od dzisiaj to wy mnie nawet na oczy nie zobaczycie. - zdenerwowany minąłem  Sylwię w przejściu i wybiegłem wręcz z bloku, gdzie aktualnie zamieszkiwała.

Dlaczego? Dlaczego to zawsze mi łamie się serce? Wiedziałem, że muszę na jakiś czas zniknąć. Po powrocie do siebie spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy i skierowałem na peron. Wyjeżdżam.

Sylwia

To nie było tak. Filip się mylił. Przecież nie mógł od tak osądzać ludzi i ich czynów, no ale to jest właśnie on. Działa pod wpływem chwili, a potem wraca z podkulonym ogonem i cierpi. Nie było sensu za nim biec, znałam go lepiej od siebie, więc kiedy to Dominik próbował przepchać się w drzwiach musiałam go zatrzymać.

- Miniś.. Teraz to już nic nie da, jest zbyt uparty. Najlepiej usiądź, porozmawiamy. - zaciągnęłam chłopaka na kanapę. Tak naprawdę to ja nawet nie znałam powodu jego przybycia, chciał tylko jednego, żeby mój przyjaciel o tym nie wiedział. Siedział już tu trzy dni. Zdążyłam tylko wyciągnąć z niego informacje o wcześniejszym miejscu jego pobytu. Przez parę nocy sypiał u Agnieszki.- Co się tak naprawdę stało?

- No bo, n-no b-b-b.. - zanim zdążył cokolwiek powiedzieć po prostu się rozpłakał. - Chce do Filipa. - wyjęczał i przytulił do mnie.

- Wiesz, że teraz cie nie mogę do niego zabrać. Nawet jeśli bym chciała, to nie jest dobry pomysł.

-To głupie.. - westchnął i odsunął się ode mnie, aby po chwili mocniej zacisnąć ręce na materiale błękitnej bluzy. - No dobra, ale masz nikomu nie mówić o tym. - wyszeptał wtulając się w ubranie. - No bo wtedy, kiedy była noc filmowa u niego, to kazał mi potem zostać cały weekend. Mocno się do siebie zbliżyliśmy, zresztą od początku, kiedy tylko się poznaliśmy jakoś ciągnęło nas do siebie, nawet jeśli nie zaczęliśmy zbyt dobrze. Zaufałem mu, bo bardzo przypominał mi w stosunku do mnie moją mamę. Kochany, troskliwy, dawał mi poczucie wartości. Polubiliśmy się, a nawet zaiskrzyło coś między nami. Przez mój pobyt u niego dużo rozmawialiśmy, przytulaliśmy, a nawet skradliśmy sobie parę pocałunków. - przeszedł mnie dreszcz (n/a przysięgam jak matkę kocham ile razy bym nie próbowała napisać dreszcz tak cały czas poprawiało mi na deszcz, no deszczu w domu to ona raczej nie będzie miała), że Filip i chłopak? Chłopak i chłopak? Mój przyjaciel przecież nie lubi relacji chłopak-chłopak. - On jest moim pierwszym takim doświadczeniem. Nigdy nie miałem styczności z zauroczeniem.

-Jesteś pewny? Zauroczyłeś się? - przerwałam mu.

- Chyba tak.. Tak, jestem pewny. No i w końcu, kiedy już wróciłem do domu, zostałem okropnie potraktowany. - spuścił wzrok na swoje dłonie. - Pobity i zgwałcony, ledwie na siłach zdążyłem zabrać wszystko co najważniejsze i doczłapałem się do najbliższego adresu, do Agi. W środę byłem w pracy. Spytałem się już Pani Marysi czy mogę u niej tymczasowo pomieszkać i dostałem pozwolenie. Wiem, że jutro ojciec idzie imprezować do swojego jednego koleżki, wtedy się przejdę do domu i zabiorę swoje rzeczy, jak byłem w piątek w kwiaciarni ustaliłem wszystko z szefową. Nie będziesz mnie miała już na karku.

- Miniś.. Bardzo dobrze wiesz, że możesz zostać ile chcesz u mnie. To nie mnie jest oceniać waszą relację, ale czy to nie za szybko wszystko? - złapałam go za ręce.

- Właśnie chyba to mnie przerosło. - wyznał. - Za szybko zrobiliśmy kroki, które powinny być później. Musiałem się odciąć od niego, ale mogłem to wcześniej wytłumaczyć. - westchnął.

- Jeśli wzajemnie darzycie siebie jakimś uczuciem, to ja osobiście nie widzę żadnych powodów ku zrywaniu kontaktów. Powinieneś był mu powiedzieć, że to za szybko, przecież by zrozumiał.

- Tyle, że w tym jest problem. Ja nie potrafię powiedzieć stop. - posmutniał jeszcze bardziej niż wcześniej. I co ja mam teraz zrobić?

Dominik

Od:Ja
Filip

Przepraszam..

Nie chciałem żeby to wszystko tak wyszło

Proszę odezwij się chociaż

Martwię się

Chce Ci to wszystko wytłumaczyć tylko coś napisz

Spotkajmy się

Tak się boję

Nie bądź taki

Czemu te wiadomości nawet nie dochodzą?

Numer nie odpowiada

Wyłączyłeś telefon?

Ja..

To nie tak jak myślisz że jest

Nikt nawet nie wiedział dlaczego byłem u niego na noc

Mój ojciec znów mnie skrzywdził

Nie chciałem żebyś się mną przejmował i utrzymywał jakbym był dzieciakiem

Muszę sam stawić czoła swoim lękom

Ale mimo wszystko potrzebuje ciebie w moim życiu

Proszę..

Odezwij się chociaż słowem

Chce mieć pewność że żyjesz jeszcze

Opadłem plecami na kanapę, na której spałem od paru dni. Sylwia była kochaną osóbką, przyjęła mnie do siebie, zaopiekowała, wysłuchała, ale i tak czułem się porzucony, samotny, oddalony od świata. Potrzebowałem bruneta i to na już.

........

3/3 Także tak! To był ostatni rozdział z maratonu, nic nie mogło trwać wiecznie i być piękne. Trochę zamieszania nikomu nie zaszkodzi. Przepraszam, że tak mało rozdziałów, ale musiałam się zająć paroma sprawami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro