Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12

Dominik

Kiedy wstałem poczułem coś twardego pod sobą, podniosłem się lekko i uchyliłem powieki, a raczej próbowałem. Tak szybko jak je otworzyłem, tak szybko i zamknąłem. Słońce raziło niemiłosiernie, a ja jedyne co mogłem zrobić, to ponownie położyć się na tej twardej poduszce. Coś mi tu nie pasowało. Zanim połączyłem fakty pościel pode mną się poruszyła, albo inaczej, chłopak pode mną się poruszył! Ogarnąłem dopiero w tym momencie, że spałem na Filipie, nie obok, nie przytulony, nie oddalony, tylko dosłownie leżałem na klatce bruneta, który ewidentnie tego nie odczuwał. Jakim cudem? Przecież jestem ciężki, a bynajmniej tak mi się wydaje.

- Dzień dobry. - usłyszałem zachrypnięty głos, który był jak muzyka dla moich uszu, mógłbym godzinami siedzieć i słuchać jak ten tylko mówi. Tym razem otworzyłem szeroko oczy próbując zejść z chłopaka, lecz ten ciasno objął moją talię ramionami i posłał jeden z piękniejszych uśmiechów, jakie kiedykolwiek widziałem. - Nie uciekaj.

- Dzień dobry. - szepnąłem. - Przepraszam.. - schowałem twarz w zagłębieniu jego szyi.

- Ale za co? Że spałeś na mnie? Jesteś taki leciutki, nawet tego nie odczułem. - zaśmiał się. Westchnąłem tylko i wtuliłem w tors Filipa. Chciałbym trwać tak wiecznie, czułem się bezpiecznie i potrafiłem zapomnieć o wszystkim co mnie do tej pory otaczało, każdy najmniejszy problem przestał się dla mnie liczyć. Tak bardzo potrzebowałem czyjejś bliskości, troski i wsparcia, miałem wrażenie, że brązowooki jest w stanie mi to wszystko dać. Czy to nie jest za szybko na darzenie go takim zaufaniem?

- Możemy tak leżeć cały dzień? - mruknąłem. Było mi tak dobrze.

- Może cały dzień nie, ale mamy jeszcze chwilę zanim reszta się obudzi i będziemy musieli do nich wyjść, a bynajmniej ja będę musiał.

- Nie chce mi się stąd ruszać. - wyswobodziłem się z jego uścisku i padłem obok na plecy przymykając oczy.

- Niestety muszę cię opuścić, bo Paweł znów zacznie buszować w moich szafkach i większość mojej kuchni będzie zdetonowana. - zaśmiał się i już miał wstać, ale postanowiłem zebrać swoją odwagę przyciągając go do siebie.

- Nie idź. - jęknąłem. - Zostań ze mną jeszcze chwilę, obiecuję, że potem razem pójdziemy zrobić śniadanie czy cokolwiek będziesz chciał. Daj mi się jeszcze nacieszyć tą chwilą spokoju. - spojrzałem na niego błagalnie.

- Dominik, nie mogę się tobą wyręczać, zrobię wszystko sam, tylko muszę już wstać.

- Oj no weź! Przestań gadać głupoty. Chociaż śniadaniem mogę Ci się odwdzięczyć za pomoc, którą mi cały czas dajesz.

- Wystarczy twój szczery uśmiech. Wiem jak to jest być samemu ze wszystkim. Zanim się odbiłem od dna minęło dobre parę lat. - mruknął w moje włosy i przytulił do siebie. Odniosłem wrażenie, że to nie ja potrzebowałem teraz przytulenia, tylko on. Zaczął temat, który prześladuje go od lat i nie chce się od niego odczepić. - Ale później i tak wszystko spierdoliłem wpadając w jeszcze większe bagno. - zaśmiał się, lecz nie było w tym ani grama szczęścia, natomiast dało się wyczuć, że po prostu chłopak drwił z samego siebie.

- Ale teraz jest już wszystko w porządku. Nie powinieneś się martwić tym co było. Cokolwiek by się nie wydarzyło, to nas czegoś uczy i przestrzega na przyszłość, niekoniecznie każe rezygnować ze wszystkich naszych dotychczasowych działań.

- Wiesz, że jesteś bardzo inteligentny dzieciaku?

- Pff.. Odezwał się staruch, ale tak, bardzo dobrze wiem, że jestem mądry. - uśmiechnąłem się. - Dobra! Chodźmy już robić to śniadanie, bo mi żyć nie dasz. - westchnąłem, kiedy Filip zaczął się niemiłosiernie kręcić na wszystkie strony.

Wstaliśmy, by powoli zacząć dochodzić do normalnego stanu, bo wyglądaliśmy po prostu śmiesznie w piżamach i roztrzepanych włosach. Brunet z uroczo opadającą grzywką, która była dość przydługa, poszedł do łazienki, a ja w tym czasie przebrałem się w błękitną bluzę, wygrzebaną z szafy chłopaka tak nawiasem mówiąc, ale uznajmy, że nikt nic nie widział, po czym naciągnąłem na swoje dość długie nogi czarne, stare dżinsy. Co ciekawe nigdy nie miałem normalnych skarpetek, zawsze miały na sobie różne ciekawe i kolorowe wzory, tak było też tym razem. Kiedy Filip wrócił tylko zaśmiał się jak zauważył różowy materiał w pączki na moich stopach (podziękujmy mojemu przyjacielowi za sponsoring takich oto właśnie skarpet w pączki, które mu ukradłam, nie ważne że są 7 rozmiarów za duże 😂😂). Fuknąłem na jego reakcje i skierowałem się do kuchni. Bez żadnych skrupułów otworzyłem sobie lodówkę skanując dokładnie jej wnętrze. Ciekawe. Tam nic nie było! Poczułem obecność starszego za sobą, więc odwróciłem się w jego stronę zamykając metalowe drzwiczki.

- Pustki.

- Myślę, że da się z tego coś wyczarować. Może naleśniki? Jajek parę jest, mąka też się znajdzie, mleko i olej mam, nawet w szafce chyba dżem stoi. - uśmiechnął się i sięgnął ponad mnie do mebla, w którym jak się okazało faktycznie była słodka konfitura. Od razu uśmiech wkradł mi się na usta.

-Pozwól, że ja zrobię ciasto, a ty je usmażysz. - byłem pewny siebie, bo naleśniki to jedyna rzecz, której zdążyłem nauczyć się od mamy.

- Czyżbyś miał sekretny przepis na nie? - wyszczerzył się jeszcze bardziej, o ile to było możliwe.

- Być może. - kącik moich ust lekko drgnął w górę. - Gwarantuje, że będą pyszne.

- Wierzę ci na słowo. To co zaczynamy?

Z nieuniknionym smutkiem na wspomnienie o mamie przystąpiłem do robienia masy. Filip podawał wszystkie potrzebne mi rzeczy, a ja w ciszy pracowałem rozmyślając o tym, co może robić moja rodzicielka. Zostawiła mnie dokładnie dzień po ukończeniu przeze mnie dziesięciu lat. Pamiętam jak przez mgłę, kiedy z walizką i grubą warstwą makijażu, który starannie nakładała codziennie rano, aby zakryć wszystkie siniaki, podeszła do mnie oznajmiając, że musi uciec, ale nie jest w stanie mnie zabrać. Obiecała mi tamtego dnia, że kiedyś po mnie wróci, lecz ja już dawno zdążyłem uświadomić sobie, iż nigdy tego nie zrobi. Zapewne podróżuje teraz po świecie z nowym mężem u boku. Poczułem samotnie spływającą łzę po moim policzku. Szybko się odwróciłem i oparłem tyłem o blat głęboko oddychając. Zostawili mnie.. Zostawili mnie wszyscy. Samemu na pastwę losu.

- Domiś?- zauważyłem, że Filip zawsze tak się do mnie zwracał kiedy widział mój ból lub robiło mu się mnie żal. - Ej! Co się dzieje? - podszedł do mnie i mocno przytulił. - Nie płacz proszę. Tu jesteś bezpieczny. Nie pozwolę żeby inni cię tak krzywdzili rozumiesz?

I faktycznie wtedy zrozumiałem, ale to, że los mimo ciągłego pchania mi kłody pod nogi (okej sama smiechłam jak zdałam sobie sprawę z całego sensu tego wyrażenia 😂) postawił na mojej drodze cudownego bruneta dającego mi poczucie mojej wartości, chodź trochę nadziei i chęci do dalszej walki. Już teraz wiedziałem, że to on będzie tym człowiekiem o którym kiedyś wspominała mi rodzicielka.

- Mamo? A czy ty kochasz tatę? - spytał młody Dominik patrząc jak piękna kobieta zakrywa sine miejsca na ciele tanimi kosmetykami z drogerii, z racji, że nie stać ich było na lepsze.

- Kochanie, muszę Ci w końcu coś wytłumaczyć. - usiadła na podłodze obok starej wanny, z której odpadały już kafelk, klepnęła dłońmi o swoje kolana zachęcając syna do podejścia, co ten zrobił szybkim krokiem i usiadł na udach niebieskookiej blondynce. - Czasem ludzie zaczynają coś czuć do nieodpowiedniej osoby, a czasem zakochujemy się w kimś dobrym. Niepoprawnie i nieodwracalnie nasze uczucia należą właśnie do kogoś, kto daje nam rodzinne ciepło. Nie wszystkie związki są proste, bo same znajomości między dwójką ludzi wydają się ciężkie i nie do zrozumienia, a co dopiero miłość. Kiedy ty się zakochasz rozpoznasz to uczucie od razu. Mętlik w głowie i szeroki zakres emocji buzujących w twoim ciele, ciągła chęć bycia przy tej osobie. Czasem to potrafi wyniszczyć. Człowiek wariuje z miłości do kogoś nieświadomie raniąc tą osobę. To nie tak, że ja nie kocham taty, on po prostu zwariował z miłości. Niepoprawnie i nieodwaracalnie, tylko poszło to w inną stronę niż miało. Pewnego dnia i ty znajdziesz swoją drugą połówkę, czy to będzie dziewczyna czy chłopak. Wtedy poczujesz prawdziwe szczęście.

W tamtym momencie chłopaczek nie rozumiał słów matki, kompletnie nie miał pojęcia jak je zinterpretować, ale wiedział, że musi je zapamiętać, bo będą one ważne. Mama nie często wspominała o uczuciach. Syn wiedział, że nie czuję już ona szczęścia, a życie dla niej jest jak w metalowej klatce. Tamtego dnia poprzysiągł sobie, że on nigdy nie oszaleje z miłości, tak jak zrobił to jego ojciec.

........

Kto tęsknił? 😁😁

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro