Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~9~

Otworzyłam  oczy i ujrzałam  puste miejsce.
Zerknełam  na zegarek była  12:30.
Powoli zwlekłam się z łóżka  i na palcach powędrowałam  do mojego pokoju.
Wzięłam  szybki prysznic i poszłam  przygotować  sobie ciuchy.
Gdy tylko  weszłam  do pokoju  zauważyłam Belle czytając  książkę.
Podeszłam  do szafy i wybrałam czarne spodnie z wysokim stanem i biały  crop-top z napisem " I love boys".
Zrobiłam lekki makijaż i spiełam włosy  w kucyk.
Razem z Bellą zeszłyśmy  na dół.
Rozmawiałyśmy na różne tematy.
Dowiedziałam, się że mamy treningi rano i wieczorem,  w każdy dzień tygodnia oprócz weekendów.
Mamy także  mieć  nowe stroje,  a ja jako kapitan mam wybrać  jak będą wyglądać.
Po skończonym  śniadaniu poszłyśmy na naradę zwołaną przez mojego ojca.
Opowiadał, że Loki ze złości  rozwalił pół  Nowego Yorku.
Postanowiliśmy ulepszyć ochronę miasta i przenieść  ludzi do schronu.
Jak już wszyscy będą  bezpieczni schwytamy go i odstawiamy do Asgardu.
Po naradzie wszyscy  (młodsi) avengersi poszli ze mną  wybrać  stroje.
Nie chciałam  wybierać  sama,  ponieważ  mogły  by się  im nie spodobać.
Trwało  to trochę  długo,  ale zdecydowaliśmy się  na jednoczęściowy czarny strój z logiem Avengers.
Oczywiście,  każdy dostosowany  do swoich potrzeb.
Do tego każdy  dostanie broń.
Ja biały miecz, na którego mogą  wpływać  żywioły.
Bella młot podobny  do tego,  który ma jej ojciec.
Kamila nie potrzebuję broni.
Alex dostanie łuk i zatrute strzały.
Kay broń  palną  i sztylety,  a Dominic tarczę z tego samego materiału  co ma jego ojciec.

Wszyscy siedzieliśmy w salonie i graliśmy  w karty.
Nagle usłyszeliśmy dźwięk alarmu.
A to oznaczało  tylko jedno ktoś,  włamał  się do Stark Tower.
Nim się  zorientowaliśmy zgasły wszystkie światła  i wysiadł  prąd.
A do salonu powolnym krokiem wszedł  nie kto inny jak Loki.
Poczułam  wielki gniew i chęć  mordu.
To co mi zrobił  jest nie do wybaczenia.
Wszyscy gotowi  do ataku czekali na dalszy  rozwój  wydarzeń.
-Witajcie Avengersi- powiedział  z kpiną Loki.
-Czego od nas chcesz?- spytał z pogardą mój ojciec.
-Śmierci was wszystkich, a przede wszystkim jej- powiedział  i wskazał na mnie palcem.
Wtedy nie wytrzymałam i zaczęłam rzucać  w niego kulami ognia.
Omijał je zwinne,  ale był  trochę  poparzony.

W czasie kiedy ja z nim walczyłam avengersi zabijali jego pomocników,  którzy przylecieli 30 minut temu.
Były to roboty o wysokości 2 metrów i do tego strasznie  silne.
Moja chwila nie uwagi sprawiła, że oberwałm w ramię.
Zdekoncentrowało  mnie to trochę, ale ostatecznie przygniotłam go do ziemi.
A avengersi zabili wszystkie roboty.
-I co teraz zrobisz?- spytałam  z pogardą.
-Ja nic,  ale on... - wskazał ręką na kąt rozwalonego salonu.
Wtedy zobaczyłam,   że o ścianę opiera się jakaś  postać.
Nie widziałam jego twarzy,  ponieważ był  w cieniu.
-Pokaż  się! -krzyknęłam.
-Nie wierzę,  że mnie nie poznałaś  - powiedział a ja doznałam szoku.
Postać  wyłoniła  się  z mroku i zobaczyłam...





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro