~5~
Obudziłam się w jakimś pokoju.
Panowała tutaj czystość.
Wnętrze było urządzone jasnymi meblami i dodatkami w kolorze ciemnej zieleni.
-Nareszczie się obudziłaś- usłyszałam głos dochodzący z końca pokoju.
Mimowolnie zerknełam na siedząca tam osobę.
Był to nie kto inny jak Loki.
-Ile spałam? - spytałam sucho.
-Tydzień - odpowiedział bez emocji.
Zauważyłam, że jestem w tych samych ubraniach.
-Mogę iść się wykąpać i dostać świeże ubrania?- spytałam.
Loki tylko prychnął i rzucił we mnie rzeczami.
- Drugie drzwi na prawo. I nieważ się uciekać - powiedział zimnym głosem i wyszedł z pokoju.
Wzięłam rzeczy, które mi "dał" i skierowałam się do łazienki.
Jest ona całkiem duża i przestronna.
Położyłam ubrania na szafce obok zlewu.
Nalałam wody do wanny i weszłam do środka.
Woda była gorąca czyli taka jaką lubię.
Zanurzyłam się pod wodę i zaczęłam rozmyślać.
Zastanawia mnie dlaczego on mnie porwał.
Przecież nie chciałam go zabić. Męczyło mnie też co dzieję się u avengersów.
Pewnie się o mnie martwią.
Ledwo mnie odzyskali i już stracili.
Leżałam w wannie z godzinę i myślałam o tym co powiedział o mnie i mamie.
Jeśli jestem naprawdę taka potężna jak mówi to muszę to wykorzystać przeciwko niemu.
Jak to się mówi " oko za oko ząb za ząb ".
Z planem w głowie wyszłam z wanny, ubrałam się i poszłam do pokoju.
Pov Tony
Minął tydzień odkąd Loki porwał Alice.
Strasznie się o nią martwię.
Przez tydzień zdążył wyrządzić mnóstwo szkód.
Zniszczył 5 wieżowców i pozbawił życia wielu ludzi.
Próbowaliśmy go złapać, ale nic z tego.
Siedziałem w laboratorium codziennie szukając jakiś informacji na temat pobytu Alice.
Niestety nic nie znalazłem.
Moja mała córeczka zniknęła, gdy wreszcie ją odzyskałem.
Objęcałem sobie, że zniszczę tego drania.
-Co robisz?- usłyszałem głos i lekko podskoczyłem.
Odwróciłam głowę i moim oczą ukazała się Natasha.
-Nadal szukam jakiś informacji na temat Alice- powiedziałem smutno.
-Rozumiem- powiedziała z troską.
-Odkąd Loki porwał Ali wszyscy chodzą smutni i przygnębieni.
Kay obwinia, się że to jego wina, a dziewczyny płaczą po nocach.
Loki plądruje miasto a my nie możemy go złapać.
Musimy się zmobilizować i zacząć działać - powiedziała Ramanoff a w mojej głowie zrodził się plan.
-Masz rację -odpowiedziałem i szybko pobiegłam do sali konwerencyjnej.
Kazałem Jarvisowi wezwać wszystkich.
Pora zacząć misję odbicia mojej córki z rąk Lokiego.
Pov Alice
Poszłam do pokoju, w którym się obudziłam.
Nikogo tam nie zastałam, dlatego rzuciłam ubrania na łóżko i zeszłam na dół.
Poszłam na dół i weszłam do kuchni.
Przy stole siedział Loki i czytał gazetę.
Dopiero zauważyłam w co był ubrany.
Miał na sobie szare luźne dresy i czarną koszulkę.
Był nawet przystojny.
Stop ! Ali nie myślimy w ten sposób o wrogach.
Loki zauważył, że się mu przyglądam i lekko się uśmiechnął.
-Wiem, że jestem przystojny, ale nie pożeraj mnie wzrokiem - zażartował na co ja tylko prychnęłam.
-Mam sprawę - powiedziałam z błyskiem w oku. Czas wdrażyć mój plan.
-Słucham - powiedział nie odrywając wzroku od gazety.
Wiedziałam, że nie będzie mnie słuchał, dlatego spaliłam jego gazetę.
Wtedy nie chętnie obdarzył mnie spojrzeniem.
-Chcę żebyś mnie trenował - powiedziałam pewna siebie.
-A co będę z tego miał? - spytał.
-Będę na wszystkie twoje rozkazy i zrobię co będziesz chciał - zaproponowałam.
Widziałam, że się waha.
-Nie wiem czy mogę ci wierzyć - powiedział nie pewny mojej wierności.
-Nie pożałujesz jeśli mnie przyjmiesz.
-Zaryzykuję - powiedział szczęśliwy.
W duchu byłam szczęśliwa.
Pierwsza część mojego planu powiodła się.
-Ale jeśli mnie zdradzisz zabiję cię - zagroził poważnym tonem.
Wyszedł z kuchni zostawiając mnie w niej samą.
Słyszałam jak zakluczał drzwi od domu.
Zostałam sama.
Szybko pobiegłam na górę, żeby rozejrzeć się za jakąś bronią.
Pora wdrażyć w życie drugą część planu.
Koniec.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro