~3~
Pochylił się i nagle jego oczy pociemniały.
Rzucił się na mnie i zaczął dusić.
Muszę przyznać ma mocny ścisk.
Zdążyłam powiedzieć Jarvisowi, żeby wezwał resztę.
Po 5 minutach wszyscy przybiegli i rozdzielili nas.
Straciłam grunt pod nogami i runełam na ziemię.
Zdążyłam zobaczyć jak wyprowadzają Kaya.
Pov Bella
Siedzieliśmy wszyscy nad basenem.
Alice wyszła razem z Kayem.
-Ej Bella- zaczepiła mnie Kamila.
- Co?- spytałam.
- Jak myślisz będzie coś pomiedzy nimi?- spytała zaciekawiona.
-Myślę, że...- nie dokończyłam bo Jarvis powiedział, że Alice jest w niebezpieczeństwie.
Szybko pobiegłyśmy pod nasz pokój.
Tam ujrzeliśmy Kaya, który dusił Ali.
Jego oczy były czarne i z buzi leciała mu ślina.
Wyglądał jak zwierzę.
Stark i Steve odciągneli Kaya i zaprowadził go do laboratorium Banera.
Romanoff i sokole oko pomogli nam wnieść Alice do naszego pokoju.
Alex pobiegła po szmaty i namoczyła je wodą.
Romanoff przyniosła wodę i inne potrzebne rzeczy.
Lecz Alice nie chciała się obudzić.
Mijały gdziny i nic nadal była nieprzytomna.
Bardzo się o nią martwią podobnie jak reszta. Dziewczyny płakały, Stark chodził podenerwowany, a reszta była nie obecna.
Siedzieliśmy u Ali z myślą, że się obudzi.
Wtedy przybiegł Baner z nowymi informacjami.
Okazało, się że Kay rzucił się na Alice ponieważ Loki namieszał mu w głowie.
Odwiedził go we śnie i kazał ją zabić.
On się nie zgodził, dlatego go zaczarował.
Była jeszcze jedna wiadomość.
Baner powiedział, że Ali zapadła w śpiączkę.
Była tutaj ciałem, ale duszą gdzieś indziej.
Mijały dni, a ona nadal spała.
-Bell słuchaj pamiętasz nasze spory?-spytała smutno Alex.
-Tak. Zawsze byłaś dla mnie nie miła- powiedziałam sucho.
-Słuchaj ja przepraszam - powiedziała i się rozpłakałała.
-Będzie nam trudno na początku, ale wybaczam ci- powiedziałam i przytuliłam ją.
Wtedy do jadalni jak strzała wbiegł Stark.
-Alice się obudziła...
Koniec
Dzisiaj krótki rozdział, ale myślę, że się spodoba.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro