Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~2~

Wstałam o 11:00.
Belli nie było w pokoju, najpewniej poszła na śniadanie.
Postanowiłam wziąść prysznic i się ubrać.
Po kąpieli założyłam przygotowany przez mnie zestaw.
Czyli bordową zwiewną sukienkę.
Do tego czarny naszyjnik z serduszkiem i czarne vansy.
Włosy spiełam w luźnego warkocza opadającego mi na prawe ramię.

Poszłam do jadalni odziwo się nie gubiąc.
Gdy tylko weszłam wszystkie oczy były zwrócone na mnie.
-Śpiąca królewna wreszcie raczyła się tu pojawić - powiedział kąśliwie Kay.
-Spałam. A nie wiem czy wiesz mi się nie przerywa- powiedziałam i usiadłam do stołu.
Wzięłam sobie zwykłe czekoladowe płatki z mlekiem i sok pomarańczowy.
-Bella idziesz ze mną do centrum?- spytałam.
-Jasne- powiedziała uśmiechnięta.
-Możemy iść z wami? - spytały dziewczyny.
-Spoko.
- Jak idzie Alex to ja zostaje - powiedziała Bella
- No właśnie nie chcę z nią iść - Alex wskazała na Belle.
- Możecie przestać. Nie obchodzi mnie co jest miedzy wami, ale ogarnij cię się- okrzyczałam je.
Burknęły coś pod nosami i dokończyły śniadanie.
-A wy idziecie z nami?- spytałam niechętnie Kaya.
-Czy ty nam proponujesz wyjście z wami księżniczko? - spytał żartobliwie.
-Można to tak nazwać - prychnęłam.

Po śniadaniu poszłam z dziewczynami do naszego pokoju.
-Ej Alice podoba ci się Kay?- spytała Kamila.
-Ja go nie lubię. Poza tym to idiota - powiedziałam obojętnie.
- Ale ty się mu podobasz- wtrąciła się Alex.
-Co wy za bzdury gadacie - prychnęłam.
-No on się z tobą przekomarza i dokucza ci.
Jak cię widzi to się uśmiecha- powiedziała Bell.
-Napewno nie- powiedziałam zmieszana.
-Ja ci mówię będziecie świetną parą - powiedziała Alex.
Rozmawiałyśmy z jakąś godzinkę gdy do pokoju wszedł Steve.
-Za 15 minut zejdzie do sali treningowej- powiedział i rzucił na ziemię czarne stroje po czym wyszedł.
Ubrałyśmy się w jedno częściowe czarne stroje z naszymi imionami.
Pobiegłyśmy do sali treningowej gdzie wszyscy na nas czekali.
-Jesteście tutaj bo musimy zdecydować kto będzie przewodził waszej drużynie - powiedział Stark i zaczął wyjaśniać co musimy zrobić.
-Wszystko jasne?- spytał.
Przytakneliśmy głową.
-To zaczynamy. Pierwsze to Alex i Kamila.
Dziewczyny poszły się zmierzyć.
Było strzelanie z łuku, broni palniej, walka i testy sprawnościowe ( typu bieganie spoki w dal itp)
Zajęło im to pół godziny. W tym czasie gadałam z Bellą.
Gdy wszyscy już się zmierzyli przyszła kolej na mnie.
Kay był najlepszy do tej pory to z nim musiałam się zmierzyć.
-Serio? To może odrazu dajcie mi tytuł kapitana- powiedział zirytowany Kay.
-Nie przeceniaj swoich możliwości dziecko- syknełam.
-Ktoś tu pokazuje pazurki - zażartował Dominic.

Najpierw zmierzyliśmy się w strzelaniu z łuku.
Poszło mi świetnie trafiłam w sam środek.
Kay tak samo.
Potem była broń.
Tutaj poszło mi gorzej.
Kay za to trafił idealnie w sam środek.
Posłał mi drwiący uśmieszek.
Następne były testy sprawnościowe.
Biegi, skok w dal, rzut piłką od tenisa itp.
Pierwsze były biegi.
Piegłam jak najszybciej potrafię. Dotarłam na metę jako pierwsza.
Posłałam dumne spojrzenie Kayowi.

Widziałam jak na trybunach siedzą wszyscy avengersi i ich dzieci.
Chyba się o coś założyli bo Burton dawał kasę Stevowi.

Zaliczyłam testy sprawnościowe na 6.
Kayowi poszły trochę gorzej.

Nadszedł czas na walkę.
Trwała ona jakieś 30 minut i zakończyła się trochę krwawo.
Ponieważ miałam rozciętą wargę i siniaki na nogach.
Mój przeciwnik ucierpiał mocniej bo miał rozcięty łuk brwiowy,parę zadrapań i mocne siniaki.
Po podliczeniu wyników okazało, się że nowym kapitanem zostałam ja!!!!
Jestem tak szczęśliwa.
-I co jestem lepsza- chwaliłam się Kayowi.
-Ta gratuluje- powiedział zniechęcony.
Podeszłam do niego i dałam mu całusa w policzek.
-Za co to ?-spytał zarumieniony.
-Za dobre chęci - odpowiedziałam
Wtedy wziął mnie na ręce i wrzucił do basenu. Staliśmy akurat koło niego.
-To też za dobre chęci księżniczko - powiedział na co się zarumieniłam.

Resztę dnia spędziliśmy wszyscy razem śmiejąc się i wygłupiając.

Zrobiłam się śpiąca i postanowiłam iść do pokoju.
Kay zaproponował, że mnie odprowadzi.
Pozostali wymienili spojrzenia w stylu "a nie mówiłem/łam" lub " co?!".

Poszliśmy na górę do mojego pokoju.
Po drodze rozmawialiśmy i śmialiśmy się.
Gdy byliśmy już pod drzwiami Kay zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość.
Pochylił się i wtedy...

Koniec
Jak myślicie co się stało? I co zrobił Kay?








Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro