Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~12~

Pov Tony

Usłyszałem jak o 5 rano zaczął dzwonić alarm.
Szybko zerwałem się z łóżka i pobiegłem do salonu.
Zastałem tam James'a, który stał nad ciałami avengersów.
Gdy tylko mnie zobaczył, rzucił we mnie czymś ciężkim.
Trafił w głowę, a ja straciłem przytomność.

Poczułem mocne szarpnięcie i powoli otworzyłem oczy.
Głowa bardzo mnie bolała.
Dopiero po chwili dotarło do mnie, że przecież James tu jest.
Wstałem i zaczałem się rozglądać, ale go tu nie było.
Zobaczyłem za to Alice, która leżała nie przytomna na ziemi.
Szybko do niej pobiegłem, a za mną reszta avengersów.
Sprawdziłem puls był prawie nie wyczuwalny.
Zobaczyłem, że ma lekko otwarte oczy.
-Alice?- spytałem ze łzami w oczach.
-Cześć tato- powiedziała z grymasem bólu na twarzy.
-Co ci się stało?- spytałem łkając.
-To James- odpowiedziała cicho.
Gdy tylko to usłyszałam moje ciało ogarnęła wściekłość.
-Zapłaci mi za to- syknąłem wściekły.
-Już zapłacił. Zabiłem go- powiedziała z uśmiechem.
Odwróciłem się i zobaczyłem na twarzach innych ból i współczucie.
Dziewczyny siedziały i płakały.
Chłopaki też uronili trochę łez.
-Uleczyłam was swoją mocą - powiedziała kaszląc.
-Umrę, ale chcę żebyście wiedzieli, że wszystkich was pokochałam jak rodzinę. Mimo, że tak krótko się znamy- przerwała na chwilę- Nie macie się smucić jak odejdę. Żyjcie dalej pełnią życia i cieszcie się każdym dniem.
A ciebie Kay nigdy nie zapomnę....

Pov Kay

Z ostatnimi słowami Alice wybuchłem płaczem.
Odeszła i to na zawsze.
Już nigdy nie poczuje na sobie jej ślicznego spojrzenia i tych miękkich ust.
Z jej ostatnim tchnieniem moje życie straciło sens.
Stark nie mógł pogodzić się z jej odejściem.
Próbował ją za wszelką obudzić.
Steve i Burton zaczęli go odciągać, a wtedy on wybuchł jeszcze większym płaczem.
Staciliśmy dziś nie tylko przyjaciółkę, ale także kapitana, członka rodziny, a ja dziewczynę.
Nigdy już nie będzie tak samo...
















Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro