Zmierzchają wakacje
Chłodniejsze sierpniowe wieczory
Są melancholią wypełnione
Leniwym są końcem lata
Cisza i zimne (już) krawężniki
Choć w powietrzu jeszcze
Błąka się ciepło wakacyjnego słońca
Spokojnej ciszy wtórują
Świerszczy niewidzialne zastępy
Trochę już za lekko ubrani
Rozkoszujemy się na pustej ulicy
Końcem polskiego lata
Chociaż zimne nasze dłonie
Ciało rozgrzane szuka
Równie rozgrzanego ciała
By się spleść mocno
W uścisku gorącym
Na pożegnanie lata.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro