Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

01.

Dochodziła dwunasta. Siedziałam w swoim pokoju patrząc przez okno. Czekałam na jakąkolwiek wiadomość odnośnie pracy. Minął już ponad tydzień i nie dostałam żadnej odpowiedzi, ale się nie zniechęcałam. Próbowałam się dostać do jednej z agencji działających na terenie Korei Południowej na stanowisko asystenta managera. Od prawie roku nie mogłam znaleźć nic ciekawego, rodzice mieli już dość mojego ciągłego siedzenia w domu. Nie po to zapewnili mi możliwość studiowania by teraz moje wykształcenie szlak trafił i bym poszła pracować do pierwszego lepszego supermarketu. To była moja pierwsza rozmowa kwalifikacyjna, naprawdę nie miałam zielonego pojęcia jak mi poszło, bo wyszłam zadowolona ale to nie świadczyło o niczym. Odkąd przeprowadziliśmy się do Korei Południowej kilka lat temu ciężko było mi się dostosować. Nie znałam języka, nie znałam ludzi, nie wiedziałam nic o tym kraju. Zostałam po prostu postawiona przed faktem dokonanym jak zobaczyłam napis Welcome to Seoul na lotnisku. Ojciec dostał ogromne zlecenie w firmie i był zmuszony do przeprowadzki, nie wiedząc kiedy kontrakt się skończy. Nie chciał nas zostawić dlatego razem z mamą zadecydowali o przeniesieniu się. W ogóle mi się to nie podobało, ale co piętnastoletnia dziewczyna miała do powiedzenia? Musiałam zostawić wszystko za sobą, wszystko na co ciężko pracowałam w Polsce – przyjaciół, wspomnienia. Teraz mam dwadzieścia trzy lata i przyzwyczaiłam się do tego, że częściej wyborów za mnie dokonują moi rodzice, a nie ja sama. Dlatego tak bardzo chciałam dostać tą pracę, chciałam móc stać się w końcu nie zależna

- Dominika! – usłyszałam głos mamy z dołu – list do Ciebie!

Od razu zleciałam na dół, wiedziałam że to odpowiedź od agencji. Wyrwałam matce kopertę z ręki i z powrotem wróciłam do swojego pokoju rzucając się na łóżko i chaotycznie ją rozrywając. Wyciągnęłam list z środka i zaczęłam uważnie czytać. Niestety, z przykrością musimy stwierdzić, że nie dostała się Pani na stanowisko asystenta managera. Rzuciłam tym listem w kąt. Naprawdę liczyłam na to, że to było to. Że idealnie nadawałam się na to stanowisko, ale najwidoczniej ktoś był lepszy. Weszłam pod kołdrę gdy usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju.

- I co? – zobaczyłam wychylającą się matkę.

- A jak myślisz? – powiedziałam zirytowana.

- Kruszyno, jak nie ta to inna, gdzieś w końcu Cię przyjmą – usiadła koło mnie na łóżku.

- Mamo, może faktycznie pójdę do tego supermarketu, będę miała święty spokój – popatrzyłam na nią, a ona od razu wstała.

- Nawet mi się nie waż, Tato ciężko pracował na to by móc dać Ci na czesne, a teraz chcesz zarabiać grosze? – odpowiedziała oburzona i wyszła z pokoju.

Miała rację. Miała wiele racji. Ale co mogłam innego zrobić? Miałam dość ciągłego proszenia się o pieniądze na nawet głupią kawę. Moi rodzice mi nigdy niczego nie żałowali, ale nauczyli mnie jak dużą wartość ma pieniądz. Byli z jednej strony kochani, ale z drugiej bardzo surowi. Chciałam im pokazać za wszelką cenę, że dam sobie radę w życiu. Ale kompletnie sobie nie dawałam. I to ciśnienie powodowało, że załamywałam się każdym kolejnym dniem w tym domu.

Mój telefon zaczął dzwonić. Wstałam z łóżka podchodząc do biurka. Spojrzałam na ekran i zobaczyłam nieznany mi numer. Nienawidziłam odbierać telefonów od numerów, których nie miałam zapisanych w książce. Nie odebrałam. Ale za chwilę dzwonił po raz kolejny. Złapałam za niego i nacisnęłam zieloną słuchawkę.

- Halo?

- Czy rozmawiam z Panią Dominiką? – usłyszałam delikatny damski głos po drugiej stronie słuchawki.

- Tak, w czym mogę pomóc?

- Dzwonię z Agencji StarShip, była Pani u nas ostatnio na rozmowie kwalifikacyjnej.

- Tak, ale dostałam już pismo zwrotne, także nie musicie mnie tyle razy informować, że się nie nadaje – odpowiedziałam zirytowana.

- Wystąpił błąd, list który został do Pani skierowany został przez przypadek wysłany do innego kandydata, a Pani otrzymała jego – usłyszałam i podeszłam do kartki leżącej w kącie mojego pokoju podnosząc ją.

- Chwileczkę – zaczęłam jeszcze raz czytać list i faktycznie był skierowany do jakiejś innej dziewczyny – faktycznie, to mam go odesłać do Państwa z powrotem?

- Nie, Pani rozmowa pozytywnie została zatwierdzona i zaakceptowana przez managera, także gratulacje, od przyszłego tygodnia zaczyna Pani pracę w naszej agencji – słysząc te słowa nie wiedziałam czy to się dzieje naprawdę – wtedy Pani poda ten list osobiście, więcej informacji dostanie Pani w mailu podanym w arkuszu, który Pani u nas wypełniała.

- Dziękuję za telefon, Do widzenia – rozłączyłam się i zaczęłam się drzeć najgłośniej jak potrafiłam.

Zbiegłam szybko na dół, by móc podzielić się z rodzicami cudownymi wiadomościami. Wiedziałam, że teraz moje życie ulegnie zmianie, że w końcu będę mogła być niezależna.

- Mamo, tato, dostałam tą pracę – krzyczałam wbiegając do salonu gdzie obydwoje siedzieli i czytali gazetę.

- Wiedziałem, że Ci się uda – uśmiechnął się ojciec.

Cały wieczór spędziliśmy na opijaniu mojego małego sukcesu. Nigdy w życiu nie byłam tak podekscytowana jak w tamtej chwili. Wiedziałam, że będę musiała zrobić wszystko by utrzymać się na tym stanowisku. Nie wiedziałam co będzie na mnie tam czekać, ale chciałam pokazać im, że warto było we mnie zainwestować.

Tydzień minął naprawdę szybko. Dzisiejszej nocy nie mogłam spać, ale nie byłam zmęczona, czułam się jak bym zażyła jakieś leki pobudzające. Rano wstałam z łóżka i poszłam wziąć prysznic, musiałam wyglądać dzisiaj naprawdę dobrze, by zrobić jak najlepsze pierwsze wrażenie. Przygotowana i gotowa wybiegłam z mieszkania ruszając do mojej pierwszej, poważnej pracy. Byłam dużo przed czasem, ochroniarz z recepcji śmiał się, że już dawno nie widział tak uśmiechniętej osoby przekraczającej próg tej firmy. Poopowiadał mi parę rzeczy na temat tego co się u nich dzieje i pokazał mi praktycznie cały budynek.

Chwilę później siedziałam pod pokojem managera. Dopiero teraz zaczęłam się naprawdę stresować, ale cały czas mówiłam do siebie, że muszę wejść tam całkowicie na luzie i z pewnością siebie. Tak też zrobiłam, gdy usłyszałam jak wywołuje moje imię. Uśmiechnięta weszłam do środka i przywitałam się podchodząc do fotela przed jego biurkiem.

- Proszę usiąść – wskazał na fotel.

- Dziękuję.

- Więc tak, Pani będzie moją nową asystentką? – uśmiechnął się, a ja pokiwałam twierdząco głową – Mam ostatnio bardzo dużo zleceń i za dużo do ogarnięcia, więc przyda mi się Pani bardzo, pierwsze co Pani zlecę, to pilnowanie takiej jednej bandy idiotów – zaśmiał się – jak sobie Pani z nimi poradzi to poradzi sobie Pani ze wszystkim.

- Oczywiście, będę się starać tak bardzo jak tylko potrafię.

- A tak szczerze, to po prostu trzeba po ogarniać ich harmonogram i wszystkie wydarzenia na kolejny rok – wstał z fotela – zaprowadzę Panią do nich.

Wstałam z fotela i ruszyłam za nim. Banda idiotów? No cudownie, lepszej pracy nie mogłam dostać. Miałam być asystentką managera, a nie niańką. Ale liczyłam, że jednak będę miała porządniejsze obowiązki niż takie jakie sobie wyobraziłam po jego słowach. Nie mogłam narzekać. Chciałam tej pracy jak żadnej innej. Więc nie zrażałam się tym z kim przyjdzie mi pracować. Weszliśmy do jednego z pomieszczeń, na środku którego tańczyło siedmiu facetów. Rozpoznawałam ich twarze, nie raz widziałam ich w telewizji i nie raz słyszałam ich piosenki w radiu. Zobaczyłam przed sobą Monsta X.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro