Prolog
Na plaży leżał jakiś człowiek. Upał, jaki panował, dawał mu się we znaki. W ręcę trzymał butelkę z rumem, jego usta nuciły starą szantę ,,Piratem pragnę być", a jego wzrok skupiony był ku galionowi demona, jaki posiadał nadpływający ku niemu statek.
Słońce chowało się na horyzoncie, a krwisto- czerwone żagle jednostki powiewały na wietrze. Także flaga z czaszką i skrzyżowanymi kordami łopotała na maszcie, symbolizując wolność i nadzieję... nadzieję, jakiej oczekiwał człowiek na brzegu...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro