Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XXIII

Był już wieczór. Connor wraz z Nicole dotarli do domu Jake'a- przyjaciela chłopaka ze szkoły i dzieciństwa.
Connor zapukał do drzwi, jednak zauważył, że były one nie zamkniętę, więc powoli wszedł do środka.
-Dobry wieczór...- rzekł.
O dziwo, nie doczekał się odpowiedzi, mimo że zawsze ktoś był w domu.
Connor wszedł dalej.
-Drzwi były otwarte, więc stwier....- nie dokończył.
Jego oczom ukazał się nietypowy widok, a mianowicie Melanie Lemay siedząca z Jake'iem i pocieszająca go, gdy ten płakał.
-Ty!- krzyknęła Lemay.
Connor nie wiedział, co zrobić, jednak kątem oka ujżał coś na szyi Jake'a.
Ten widok, tej małej rzeczy, wstrząsnął nim niebywale.
Co to było? Był to naszyjnik z czerwonym krzyżem, który jako symbol należał do Templariuszy.

-Connor, spieprzamy!- krzyknęła Nicole.
Connor i Nicole uciekli z domu Jake'a, zyskując na przewadze, ponieważ Lemay chciała ich gonić, jednak uniemożliwiały jej to buty na szpilkach, które miała na nogach.
Connor i Nicole złapali się za ręce i uciekli do opuszczonej fabryki.
Weszli oni na jedno z opuszczonych pięter i tam też się rozstawili.
-Connor... jestem zmęczona...- powiedziała znużona Nicole.
-Prześpij się, dobrze ci to zrobi- powiedział Connor.
Chłopak przykucnął przy niej, a ona przystawiła swoje usta do jego i pocałowała go.
-Dobranoc- powiedziała.
-Dobranoc- dodał Connor.
Minęła godzina, która dla chłopaka dłużyła się niemiłosiernie.
-Chyba już też czas na mnie- myślał sobie nastolatek, biorąc pod uwagę swoje zmęczenie.
Stwierdził, że nie ma się czego obawiać, więc położył się koło Nicole i usnął.
Jego sen trwał nie całą godzinę, ponieważ zaniepokoiły go odgłosy wydawane przez coś lub, co gorsza- kogoś.
W ciszy wstał, założył kaptur i przygotował ukryte ostrze.
Schował się on za jedną ze ścian i spoglądał na szary i ciemny korytarz.
Jego oczom ukazała się postać ubrana w czarne ubrania z naciągniętym na same oczy kapturem, co uniemożliwiało zidentyfikowanie twarzy intruza.
Connor stał za rogiem ściany, gdy nagle ów intruz przeszedł przed nim, nie zwracając uwagi na młodego Asasyna. Chłopak podbiegł do niespodziewane gościa od tyłu i wysunął ukryte ostrze, przystawiając mu je do gardła.
-Czego tu szukasz?- zapytał Connor.
-Ciebie- odpowiedział intruz znanym dla Connora głosem.
Nastolatek zdjął znanej z głosu postaci kaptur.
-Jake? Co ty tutaj robisz... w ogóle... Lemay?! Templariusze?! Jak?!... Wytłumacz to!- dziwił się Connor.
-Widzisz, parę dni temu moi rodzice zostali znalezieni martwi i Abstergo powiedziało mi, że to ty ich zabiłeś... bo jesteś tym... no...- nie mógł dokończyć.
-Asasynem?- zapytał Connor.
-Tak i powiedzieli, że teraz jestem jednym z nich- dodał Jake.
-Muszę cię zmartwić, bo to oni sami zabili twoich rodziców... z resztą tak, jak i moich... a Asasyni obraniają dobra...- powiedział Connor.
-I zabijają...- dodał Jake.
-Tak, ale tylko w ostateczności- wybraniał się Connor.
-Więc... co teraz ze mną zrobisz?- zapytał Jake, który ciągle znajdywał się w uścisku Connora z przyłożonym do gardła ostrzem.
-Oczyszczę cię z tego błędu- odpowiedział Connor.
Wtedy Jake zacisnął zęby i zamknął oczy. Rozległ się dźwięk posunięcia ostrza i upadku kawałku metalu na ziemię.
Jake otworzył oczy i noc nie poczuł. Zwrócił swój wzrok na podłogę. Ujżał tam przecięty naszyjnik, jaki dostał od Lemay.
-Teraz jesteśmy kwita- powiedział Connor.
-Co teraz?- zapytał Jake.
-Możesz się do mnie przyłączyć, albo nadal żyć w kłamstwie- odparł Connor.
-A więc, przyłączam się- powiedział.
-W takim razie, witam cię w ruchu oporu i Zakonie Asasynów- powiedział Connor.
Wtedy właśnie obudziła się Nicole.
-Co... co to ma znaczyć?- zapytała.
-To Jake, jeden z nas- odparł.
Jake nie wyrywając się, skinął głową.
-Miło cię poznać, jestem Nicole- powiedziała.
Ich rozmowę przerwało wejście Susan, Grigorija i Newta.
-Kto to jest?- zapytała Susan wskazując na Jake'a.
-To jeden z naszych... to Asasyn- odpowiedział Connor.
-Miło poznać. Swoją drogą, ruch oporu rozproszył się i działa na mieście. Teraz to wasz czas na działanie, czas następców- powiedziała Susan.
Nicole wyjęła wtedy z plecaka 4 ukryte ostrza, które wcześniej wzięła z domu Connora i dała je Grigorijemu, Newtowi i Jake'owi, jedno zakładając na własną rękę.
-Ja uciekam do mojego ruchu- powiedziała Susan, po czym wybiegła.
-Chodźcie za mną- powiedział Connor.
Wszyscy weszli po schodach na samą górę budynku, tym samym na dach i ustawili się na nim. Wschodziło już słońce.
Na ścianie budynku przed fabryką znajdywał się symbol łączący ruch oporu Susan z Asasynami.

Wszyscy zwrócili na niego uwagę.
-Co oznacza ten symbol?- zapytała Nicole.
-Nadzieję- odpowiedział Connor spoglądając na wschodzące słońce.
______________________________

Jako, że jest to już koniec, znowu lecą duże podziękowania do:
Karcia_
Za wymyślenie jednej z głównych postaci.

BigRedFox
Frytae
LittleGoldenSnidget
Markerek_29
Za miłe spotkania i dzielenie pasji do pisania.

Rosa_Valentine
Za zachęcenie do pisania i czytania książek.

Stachcia
Za chętne czytanie moich rozdziałów i ciągłe czekanie na kolejne.

Typowy_Al-Sayf
Za porady w pisaniu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro