Rozdział XXII
Udało się. Ruch oporu uciekł z budynku Abstergo Industries. Ale w jakim stylu! Wszystkim udało się wskoczyć do wodnego akwenu i ujść cało od strażników, którzy wkroczyli do biura Lemay.
Wszyscy wypłynęli spod wody.
-Teraz! Wszyscy rozbiec się!- krzyczała Susan.
Ze względu na to, że strażnicy wszczęli alarm, cały instytu poszukiwał zbiegłych.
Susan, Connor, Nicole, Newt i Grigorij wydostali się z jeziorka i uciekli za jeden z budynków.
-Co teraz?- zapytał Newt.
-Chyba mam plan- odparł Connor.
Nad głowami zbiegłych znajdywało się suche już wywieszone pranie.
Connor spojrzał w górę, na co zwrócił uwagę Grigorij.
-Kolejny dobry plan!- rzekła Nicole.
Na ich szczęście ubrania były świetnie do nich dopasowane, w tym czarne bluzy z kapturami.
Cała ekipa przebrała się w nowe ubrania i założyła kaptury, które częściowo zasłaniały im twarze.
-W centrum znajduje się opuszczona fabryka szkła, w której wszyscy o poranku się spotkamy. Ja i Nicole załatwimy coś jeszcze po drodze, a wy uciekajcie od razu do fabryki- powiedział Connor.
Susan, Grigorij i Newt przytaknęli i od razu incognito udali się do opiszczonego budynku.
-Co miałeś na myśli mówiąc, że mamy coś jeszcze do załatwienia?- zapytała Nicole.
-Wejdziemy do mojego domu, a potem rozejrzymy się za moim kolegą- powiedział Connor.
Connor i Nicole złapali się za ręce i poszli w kierunku miejsca, w którym mieszkał chłopak.
Po paru minutach chodzenia między wysokimi budynkami zabudowy w Montrealu, dotarli do celu.
Dom Connora był nienaruszony. Wszystko było takie samo, jak wcześniej, jednak tylko na zewnątrz. Drzwi wejściowe zaklejone były żółtą taśmą z napisami ,,Abstergo- nie wchodzić". Zamek był zamknięty, jednak Connor nie przejął się tym zbytnio i używając ukrytego ostrza otworzył drzwi. Wraz z Nicole weszli do środka.
Oczywiście, pierwsze co chłopak poczynił, to podszedł do kominka, na którym znajdywało się zdjęcie jego rodziców. Wziął je do rąk, spojrzał na nie, a po jego policzku spłynęła łza.
Nicole zwróciła na to uwagę. Podeszła do Connora i przytuliła się do jego pleców, kładąc głowę na jego ramieniu.
-Tak mi przykro... - wyszeptała do jego ucha.
Connor otarł łzę z policzka i odłożył zdjęcie.
-Nie mogę się teraz poddać- powiedział.
-Musimy walczyć dalej- dodała Nicole.
Chłopak odszedł od kominka.
-Chyba coś sobie przypomniałem- powiedział.
Szybko podbiegł do biblioteczki w pokoju jego rodziców i zaczął patrzeć na książki.
-Czego ty szukasz?- zapytała dziewczyna.
-W dzieciństwie mój ojciec przyniósł do domu jakąś książkę, która na okładce i grzbiecie miała ten znak, który znajdywał się w gabinecie Lemay- powiedział.
-Znak Asasynów?- zapytała.
-Tak. Jakoś wczeaniej nie gustowałem w czytaniu książek, ale teraz warto się jej przyjrzeć- dodał.
Connor przepatrywał grzbiety książek z wielkim zainteresowaniem.
-Mam!- krzyknął.
-No to, na co czekasz? Wyciągnij ją- powiedziała Nicole.
Chłopak chwycił ręką za okładkę i pociągnął ją do siebie.
Okazało się, że książką przytwierdzona była sznurkiem. Był to mechanizm, który spowodował otwarcie się regału.
-To jakieś zejście- powiedziała Nicole.
-Chyba warto się rozejrzeć- powiedział Connor, po czym wszedł pierwszy po schodach prowadzących w dół.
Na samym dole znajdywał się niewielki pokój, który wyglądał, jak małe muzeum, ze względu na to, że na ścianach powieszone były różne flagi, obrazy i bronie... tak, bronie z poprzednich epok, w których działali asasyni.
Connor zwrócił uwagę na lekko podartą polską flagę, która splamiona krwią bardzo pięknie prezentowała się obok niebieskiego propożca z symbolem Zakonu Asasynów.
Chłopak podszedł do obu flag i spuścił głowę w dół w geście szacunku.
-Musimy dokończyć to, o co walczyli nasi przodkowie- powiedział.
-Tak, to prawda- dodała Nicole.
Na środku pokoiku stał stół, na którym znajdywały się jakieś stare zwoje papirusu.
-Może lepiej rzućmy na to okiem- powiedział Connor.
Nicole wzięła do ręki jeden ze zwojów i otworzyła go.
Do papirusu dołączona była kartka papieru, na której znajdywał się napis ,,Bayek z Siwy".
-To chyba jeden z asasynów ze starożytnego Egiptu- powiedziała Nicole.
Bayek pozostawił po sobie papirus, który mimo tylu lat, przetrwał i ukazywał mechanizm działania ukrytego ostrza, które z resztą już dzierżył Connor.
Chłopak odwrócił wzork na ścianę i zwrócił uwagę na ukryte ostrza.
-Nicole, weźmy je, moga się przydać- powiedział.
Nicole wcześniej wzięła z salonu plecak, który wcześniej należał do Connora, który to nosił w nim ksiąźki do szkoły. Dziewczyna wzięła 4 ukryte ostrza i włożyła je do plecaka.
-Musimy spadać- powiedziała.
Connor i Nicole wyszli z pokoiku i udali się do drzwi. Connor ostatni raz spojrzał na duży pokój i wyszedł na zewnątrz.
-Co teraz?- zapytała Nicole.
-Musimy spotkać się z moim kolegą- odpowiedział, po czym udali się w stronę jego domu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro