Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XVII

Zza otwartych drzwi wyłoniło się światło. Czym było to miejsce?
Więzieniem- a czyżby innym?
-Znalazłam go, jak próbował zbiec- powiedziała stanowczo i ozięble Susan do strażnika.
Tym samym strażnik wziął Connora za rękę i wepchnął do środka. Panna May wyszła.
To miejsce było z jednej strony okropne, a z drugiej ciekawe i imponujące. Dookoła rosły różne rośliny na prawdziwej glebie, której utworzone ,,wysepki" oddzielał chodnik z parkietu. Na ścianach puszczane były cienie, które emitować miały latające ptaki.

Pomiędzy drzewkami siedzieli ludzie ubrani w takie same szare stroje, jak Connor.
Uwagę chłopaka przykuła pewna grupka złożona z paru osób, mniej więcej w jego wieku. Widział, że najpewniej go obgadywali.
Podszedł bliżej.
-Co cię tu sprowadza?- zapytał ozięble jakiś chłopak ze słyszalnym słowiańskim akcentem.
-Ja... ja jestem tutaj nowy...- odpowiedział Connor.
Nagle wstała do niego jakaś dziewczyna o niebieskich oczach i bujnych blond włosach.
-Przepraszam za niego, zawsze wyskakuje pierwszy. Jestem Nicole Young, a ty?- zapytała.
Coś się przebudziło w Connorze, zarumienił się na jej widok.
-C...Connor Scott- odpowiedział.
-Miło cię poznać. Poznaj resztę- to Grigorij, to Newt i mój kuzyn- Aakash z Indii- powiedziała wskazując na nastolatków.
-Co to właściwie za miejsce?- zapytał Connor.
-To? To więzienie- stwierdziła Nicole.
-To właściwie, czemu tutaj jesteście?- znów zapytał.
Wstał Newt.
-Widzisz, każdy z nas miał jako przodka Asasyna, więc Abstergo zaczęło za nami węszyć i złapali nas- stwierdził Newt.
-W takim razie, jacy Asasyni byli waszymi przodkami?- zapytał ponownie.
-Lydia Frye- odpowiedziała Nicole.
-Nikolaj Orelov- powiedział Grigorij.
-Arno Dorian- dodał Newt.
-Arbaaz Mir- zakończył Aakash.
-A ty?- zapytał Grigorij.
-Jakiegoś Asasyna z Polski... nie pamiętam już nawet, jak się nazywał...- odpowiedział Connor.
-Miałeś już do czynienia z naszą kochaną Lemay?- zapytała Nicole.
-Tak... niestety...- odpowiedział.
-Montrealska suka...- dodała Nicole.
-Pewnie u ciebie też zaczęło się od tego, że przypadkiem złapała cię na korytarzu i zaproponowała sesję w Animusie?- zapytał Newt.
-Tak, to prawda- odpowiedział Connor.
-Wszyscy to przeszliśmy- dodał Grigorij.
Connor wiedział, że nadaje się do ich towarzystwa, ale nie chciał się narzucać i wychodzić z tą propozycją pierwszy.
-Hmm... może dołączysz do nas?- zapytała po chwili Nicole.
-Jasne- powiedział Connor.
Nicole poruszyła głową w stronę reszty paczki.
-Co prawda, nie mam na to uprawnień, ale witam cię w Zakonie Asasynów... a właściwie- jego resztce... Działamy w mroku, by służyć światłu, kim jesteśmy?- wyszeptała Nicole.
-Asasynami- odpowiedział Connor.
-Teraz jesteś jednym z nas- powiedział Newt.
W pewnym sensie, Connor był już w pełni jednym z tych, którymi byli jego przodkowie i jego przyjaciele- cichym skrytobójcom, jednak nadal nie był wyszkolony fizycznie.
-Nicole... jeśli mogę spytać, ile już tutaj jesteście?- zapytał Connor.
-Wszyscy od 2 lat. Przyszliśmy zobaczyć Abstergo i tak się wszystko zaczęło. Ta szmata z parciem na stołek zaproponowała nam sesję w Animusie i odkryła, że nasi przodkowie byli Asasynami... i teraz gnijemy tutaj, jak małpki doświadczalne z nijaką szansą na ponowne odzyskanie wolności...- powiedziała.
-Pieprzysz jak jakaś poetka, Nicole- wtrącił Newt.
-Pozwól, że ci to streszczę. Z tego miejsca nie ma ucieczki. Czeka nas śmierć, albo... no cóż, tylko śmierć- dodał Grigorij.
Widać było, że młodzieńczy bunt przeplatany z nienawiścią do otoczenia, w jakim się znajdywali był wyczuwalny na odległość.
Connor zwrócił uwagę na kilku więźniów. Byli oni inni niż pozostali. Z czym? Z tym, że ich oczy były całe błękitne, takie jak u niewidomych.
-A co się stało tym ludziom z ich oczami?- zapytał Connor.
-Tak kończy się przebywanie po dziesięć razy dziennie w Animusie... wymysł tej mendy- da Costy... Ci ludzie bardzo często przeżywali sesje w Animusie, które działały na ich płaty potyliczne odpowiedzialne za wzrok... no i tym samym- stracili ten zmysł- powiedział Grigorij.
-Connor, czy ty masz coś wspólnego z naszymi wrogami?- zapytała Nicole zwracając uwagę na pierścień chłopaka.
-Nie... nie miałem wyboru i musiałem się zgodzić, ale nie współpracuje z nimi- odpowiedział.
Grigorij i Newt spojrzeli się na siebie z niepewnością.
-Wierzę ci- powiedziała Nicole do Connora.
-Ej, ferajna! Żarcie na was czeka!- krzyknął do więźniów jeden ze strażników.
Wszyscy powychodzili zza roślin i ustawili się w kolumnie dwójkowej.
-Co teraz z nami będzie?- zapytał Connor.
-Obiadek...- powiedział Grigorij z nutką ironii.
-Tak, zaraz posmakujesz przysmaków Abstergo...- dodał Newt.
-A co dzisiaj serwują?- zapytał Connor.
-Gówno na talerzu... to znaczy- barszcz... ale i tak wszystko tu smakuje, jak sraka diabła- powiedziała Nicole.
-Heh... dobrze wiedzieć- powiedział Connor.
Po ich krótkiej rozmówce na temat kuchni, wyszli do stołówki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro