Rozdział VI
-To niesamowite, że mogę to zrobić, panno Lemay, dziękuję bardzo!- wykrzyknął uradowany Connor.
-Już dobrze, dobrze- odpowiedziała.
Weszli do dużego pomieszczenia. Było w nim chłodno i ciemno. Była to sala, na której środku stały poziome panele dotykowe, a dookoła na ścianach były wysokie szafki z książkami.
Zapewne była to biblioteka. Z boku znajdywał się Animus. Maszyna wyglądała jak fotel u dentysty, jednak bardziej futurystycznie i kolorowo.
-Usiądź tu i połóż rękę na tym podwyższeniu- powiedziała Lemay.
Wtedy zjawił się jakiś mężczyzna w kitlu i założył na rękę Connora opaskę podłączoną do maszyny.
-Szefowo, to co zawsze?- zapytał mężczyzna.
-Tak. Podłącz Animusa do źródła prądu, pobierz DNA z leukocytów, przenieś pacjenta do sekwencji 7 i wygeneruj obraz z monitora na hologramie- powiedziała.
-Sekwencji 7? Co to znaczy?- zapytał Connor.
-To liczba dekad, o ile przenosimy się w twoich wspomnieniach, żeby odkryć ślady twojego przodka- odpowiedziała.
Chwilę potem, Connor poczuł się bardzo sennie. Zamknął oczy i ujrzał bezkresną pełnię szarości z białą siatką graficzną na dole.
-Słyszysz mnie Connor? Jesteś teraz w korytarzu myśli. To miejsce ukaże ci, jak wyglądał twój przodek i pozwoli na to, żebyś przyzwyczaił się do jego ciała- powiedziała Melanie.
Chwilę później Connor ujrzał przed sobą sylwetkę dobrze zbudowanego 20- latka. Z czasem jego wygląd był bardziej widoczny. Był to mężczyzna o ostrych rysach twarzy, krótkich blond włosach, umięśnionym ciele i ubranym w czarną koszulkę, szare spodnie, buty ze skóry i jasno- szary płaszcz.
Nagle w korytarzu myśli doszło do lekkiego przyćmienia. Connor poczuł się wyższy i silniejszy. Popatrzył na swoje ręce i ciało. Stał się swoim przodkiem.
-Ok Connor, jesteś już w ciele swojego przodka. Masz jeszcze trochę czasu, aby przyzwyczaić się do nowego ciała. Za jakieś 10 minut przeniesiemy cię do sekwencji 7. Na razie odłączamy cię od świata rzeczywistego, żebyś mógł się przyzwyczaić do nowego wyglądu- powiedziała.
Wtedy Connor nie słyszał już nic. Zaczął mówić sam do siebie, jednak zmienił mu się głos. Biegał i skakał w ,,korytarzu", gdy nagle pojawił mu się na lewej ręce jakiś kawałek metalu przypiętey do rzemyków ze skóry. Nastolatek, pierwsze co, potrząsnął ręką i nagle spod jego dłoni wysunęło się cienkie ostrze.
-Panno Lemay, sądzę, że powinna to pani zobaczyć- powiedział mężczyzna w kitlu.
Melanie odeszła od Animusa i podeszła pod tabloid.
-Coś nie tak?- zapytała.
-Śledzimy poczynania chłopaka w korytarzu myśli i zarejestrowaliśmy coś, co panią powinno zainteresować- powiedział.
-Co takiego?- zapytała.
-Przodek Connora ma na ręce ukryte ostrze... Chyba mamy tu do czynienia z potomkiem Asasyna...- powiedział.
-Jesteś tego pewien?- spytała.
-Niech pani sama zobaczy- odpowiedział.
Kobieta zobaczyła w monitor i krzyknęła z radością na twarzy.
-Panie Carter, czeka na pana podwyżka!- zawołała.
-Dziękuję szefowo, ale co z chłopakiem?- zapytał.
-Zostaw go mnie. Myślę, że przyniesie nam wiele korzyści. Panie Carter, proszę podłączyć go za 5 minut do sekwencji. On sam bardzo nam się przyda... proszę go dopilnować i uważać na desynchronizację... nie chcemy go chyba stracić, prawda?- zapytała.
-Tak jest, szefowo- odpowiedzał.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro