Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XI

-Alex! Odetnij wejścia ze skrzydła!- w słuchawce odezwał się głos Susan.
W międzyczasie, ze swojego biura wyszła Melanie Lemay.
Kobieta emanowała złością i agresją, co widać było przez czerwień na jej twarzy.
-Znaleźć buntownika!- rozkazała swoim ochroniarzom.
-Tak jest!- odparł jeden z nich.
Oddział przegrupował się i rozproszył po budynku.
Nagle, kobieta zatrzymała się.
-Nikt nie wie, jak wyłączyć światła... przecież musiałby się dostać do podziemi Abstergo... chyba, że...- pomyślała.
Kobieta stanowczym krokiem udała się do windy i pojechała nią na górę.
Wyszła na znajomym już korytarzu.
W tym samym czasie, Alex nadal zgrywał tajne informacje Abstergo, gdy nagle, usłyszał kroki.
-Ktoś tu idzie- powiedział do słuchawki.
-Pospiesz się i uciekaj z biura!- nakazała Susan.
Niespodziewanie, otworzyły się drzwi.
-Tego się nie spodziewałam...- powiedziała zdenerwowana Lemay.
-Ja... ten... no...- mężczyzna nie wiedział, co powiedzieć.
-Czasy są trudne, ale obrałeś złą stronę konfilktu, Alexie Mitchellu- stwierdziła.
-A skąd niby przypuszczenia, że was zdradziłem?- zapytał Alex, nie oczekując dobrej odpowiedzi.
-Was? Jak na razie byliśmy my- Templariusze. Podjęłam złą decyzję, wkręcając cię do Zakonu... Być może się myliłam...- stwierdziła, po czym wyjęła z kieszeni pistolet.
-Z resztą, nie pierwszy raz!- przerwał jakiś głos za nią.
Kobieta odwróciła się.
-Długo czekałam na to spotkanie- rzekła.
Ukazała się jej twarz osoby, która dostrzegła prawdziwe dobro i zło w konflikcie- Connora Scotta.
-To dobrze, że miałaś chociaż o czym myśleć- powiedział chłopak.
-Nie musimy być wrogami. Wystarczy, że wydasz mi pozostałych Asasynów, a ja daruję ci życie- zaproponowała.
-Nie ma pozostałych, dzięki tobie i całemu Abstergo... Był taki moment, że ci zaufałem i widziałem w twoich oczach dobro i ambicję, ale teraz widzę już tylko popęd do władzy przez krew niewinnych!- krzyknął Connor.
-Oj... Ty głupi bachorze...- powiedziała.
-Nie jestem już głupi!- odparł, wysuwając ukryte ostrze.
Kobieta zajrzała do drugiej kieszeni, po czym wyjęła z niej jakiś niewielki przedmiot, którg wyglądał, jak szpikulec.
-A to pamiętasz? Próbowałeś mnie tym zabić!- krzyknęła.
Było to jedno z trzech ostrzy Trójzębu Edenu, który jakiś czas temu uległ zniszczeniu.
Przedmiot nadal pobłyskiwał syntetycznym światłem i stanowił niebezpieczeństwo dla człowieka.
Kobieta rzuciła się na Connora z ostrym przedmiotem, a ten z kolei odpierał jej ataki ukrytym ostrzem.
Podczas, gdy nastolatek i panna Lemay walczyli ze sobą, Alex dostał kolejne zadanie od Susan.
-Połącz komputer z moim mikrofonem i nadaj sygnał do każdej placówki Abstergo na świecie- powiedziała.
Mężczyzna zaczął znowu robić coś przy komputerze, po czym udało mu się.
Właśnie w tym momencie, na panelach w placówkach Abstergo w każdym państwie ukazał się czarny ekran z symbolem ruchu oporu, a chwilę później, słychać było kobiecy głos, czyli przemawiającej Susan.
-Tutaj ruch oporu. Zdobyliśmy jedną z placówek i nie poddamy się w walce. Nawołujemy wszystkich do walki z Abstergo i ich planami, które przejęliśmy- zaczęła mówić.
-Wyłączyć zasilanie!- krzyczeli pracownicy Abstergo z całego świata, aby odciąć słuchaczy od buntowników.
-Nie poddamy się. Będziemy walczyć do ostatniego. Abstergo musi upaść...-dokończyła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro