Rozdział III
-A oto i nasza perełka!- zachwycała się Lemay, wskazując na ustawiony po środku małego pomieszczenia fotel z podłączonymi do niego kablami i specyficzną aparaturą.
-Co to jest?- zapytał Alex.
-To Animus- odparła Umber.
-Animus to maszyna, która przez kod genetyczny zawarty w krwi, pobiera dane ze wspomnień przodków użytkownika i pozwala mu je przeżyć- wyjaśniła Lemay.
-Wow!- zaniemówił Alex.
Na stoliku obok, leżały jakieś urządzenia, które wyglądem przypominały telefony.
-A to, co to jest?- zapytał, zwracając uwagę na przedmioty na stoliku.
-Oh! To nasza nowa inwestycja, przenośna wersja Animus 4.4 Mobile, działanie takie samo, tylko jest podręczniej i mobilnej-odparła Lemay.
Alex poczuł wewnętrzną chęć użycia tego, ale gdy sięgał po urządzenie, zwróciła mu uwagę Sara Umber.
-Ty nie możesz tego użyć... żadne z nas nie może...- wtrąciła.
-Dlaczego?- dociekał Alex.
Kobiety popatrzyły się na siebie.
-Bo widzisz, to nam pomaga do znajdywania pozostałości po Asasynach- odpowiedziała Lemay.
Kobiety odwróciły się i zaczęły szeptać do siebie, nie zważając na Alexa.
Mężczyzna, tymczasem, nie mógł się oprzeć pokusie i zabrał ze stolika jedno z urządzeń.
-Może nie zauważą...- pomyślał, po czym włożył Animusa do kieszeni.
-No... to na czym stanęliśmy?- wtrąciła Umber.
-Alex, zapomniałabym. Na gruzach Asasynów powstał jakiś czas temu ruch oporu, który bardzo nam zagraża- powiedziała Lemay.
-Co to znaczy?- zapytał.
-To znaczy, że musisz uważać na siebie, a swoją drogą, musimy go wyeliminować- odparła Umber.
Alex spojrzał na zegarek na ręku.
-Przepraszam, ale czy mógłbym już iść, bo muszę wysłać parę wiadomości do naszych wspólników na rynku?- zapytał mężczyzna.
-Tak... tylko pamiętaj, nie mów nikomu o tym, że jesteś jednym z nas- powiedziała Lemay.
-Tak jest- odparł Alex, po czym wyszedł.
-No, wreszcie!- powiedziała Lemay, po czym usiadła przy biurku Sary.
-To, co dzisiaj, kochana?- zapytała Umber sięgając do barku.
-Hm... niech będzie Martini- odparła Lemay.
Sara wyjęła dwa bogato zdobione w szkle kieliszki i położyła je na stole, po czym otworzyła butelkę Martini i nalała je dla siebie i Melanie.
-No, to teraz możesz mi opowiedzieć, o tym co się ostatnio stało- powiedziała Umber.
Melanie wzięła do ręki kieliszek i załapała łyk.
-Jakiś czas temu, natrafiliśmy na jeden z Fragmentów Edenu, który sprowadziliśmy z Europy. Przyznam szczerze, że widziałam na własne oczy kilka z nich, słyszałam o niektórych, a nawet uwierzyłam w legendę o Świętym Graalu... ale tego, to się nie spodziewałam- powiedziała Lemay.
-Co to było?- zapytała Umber.
-Trójząb Edenu... Dawniej nazywany ,,Trójzębem Posejdona" lub Neptuna- odparła Lemay, wyjmując na stolik teczkę.
-Co tam masz?- zapytała Sara.
-Sama popatrz, to jego zdjęcia- powiedziała, wyjmując z teczki zdjęcia Trójzębu.
-Był majestatyczny, pełny siły i potęgi, która pozwoliłaby nam raz na zawsze skończyć z Asasynami!- Lemay zaczęła podnosić głos.
-Był?- dociekała Sara.
-Tak... Zniszczyła go osoba, której imię będzie mnie prześladowało do końca życia...- odparła Lemay, popijając alkoholem.
-Kto to?- zapytała ze spokojem Sara.
-Connor Scott!- krzyknęła Melanie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro