Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział III

-A oto i nasza perełka!- zachwycała się Lemay, wskazując na ustawiony po środku małego pomieszczenia fotel z podłączonymi do niego kablami i specyficzną aparaturą.
-Co to jest?- zapytał Alex.
-To Animus- odparła Umber.
-Animus to maszyna, która przez kod genetyczny zawarty w krwi, pobiera dane ze wspomnień przodków użytkownika i pozwala mu je przeżyć- wyjaśniła Lemay.
-Wow!- zaniemówił Alex.
Na stoliku obok, leżały jakieś urządzenia, które wyglądem przypominały telefony.
-A to, co to jest?- zapytał, zwracając uwagę na przedmioty na stoliku.
-Oh! To nasza nowa inwestycja, przenośna wersja Animus 4.4 Mobile, działanie takie samo, tylko jest podręczniej i mobilnej-odparła Lemay.
Alex poczuł wewnętrzną chęć użycia tego, ale gdy sięgał po urządzenie, zwróciła mu uwagę Sara Umber.
-Ty nie możesz tego użyć... żadne z nas nie może...- wtrąciła.
-Dlaczego?- dociekał Alex.
Kobiety popatrzyły się na siebie.
-Bo widzisz, to nam pomaga do znajdywania pozostałości po Asasynach- odpowiedziała Lemay.
Kobiety odwróciły się i zaczęły szeptać do siebie, nie zważając na Alexa.
Mężczyzna, tymczasem, nie mógł się oprzeć pokusie i zabrał ze stolika jedno z urządzeń.
-Może nie zauważą...- pomyślał, po czym włożył Animusa do kieszeni.
-No... to na czym stanęliśmy?- wtrąciła Umber.
-Alex, zapomniałabym. Na gruzach Asasynów powstał jakiś czas temu ruch oporu, który bardzo nam zagraża- powiedziała Lemay.
-Co to znaczy?- zapytał.
-To znaczy, że musisz uważać na siebie, a swoją drogą, musimy go wyeliminować- odparła Umber.
Alex spojrzał na zegarek na ręku.
-Przepraszam, ale czy mógłbym już iść, bo muszę wysłać parę wiadomości do naszych wspólników na rynku?- zapytał mężczyzna.
-Tak... tylko pamiętaj, nie mów nikomu o tym, że jesteś jednym z nas- powiedziała Lemay.
-Tak jest- odparł Alex, po czym wyszedł.
-No, wreszcie!- powiedziała Lemay, po czym usiadła przy biurku Sary.
-To, co dzisiaj, kochana?- zapytała Umber sięgając do barku.
-Hm... niech będzie Martini- odparła Lemay.
Sara wyjęła dwa bogato zdobione w szkle kieliszki i położyła je na stole, po czym otworzyła butelkę Martini i nalała je dla siebie i Melanie.
-No, to teraz możesz mi opowiedzieć, o tym co się ostatnio stało- powiedziała Umber.
Melanie wzięła do ręki kieliszek i załapała łyk.
-Jakiś czas temu, natrafiliśmy na jeden z Fragmentów Edenu, który sprowadziliśmy z Europy. Przyznam szczerze, że widziałam na własne oczy kilka z nich, słyszałam o niektórych, a nawet uwierzyłam w legendę o Świętym Graalu... ale tego, to się nie spodziewałam- powiedziała Lemay.
-Co to było?- zapytała Umber.
-Trójząb Edenu... Dawniej nazywany ,,Trójzębem Posejdona" lub Neptuna- odparła Lemay, wyjmując na stolik teczkę.
-Co tam masz?- zapytała Sara.
-Sama popatrz, to jego zdjęcia- powiedziała, wyjmując z teczki zdjęcia Trójzębu.
-Był majestatyczny, pełny siły i potęgi, która pozwoliłaby nam raz na zawsze skończyć z Asasynami!- Lemay zaczęła podnosić głos.
-Był?- dociekała Sara.
-Tak... Zniszczyła go osoba, której imię będzie mnie prześladowało do końca życia...- odparła Lemay, popijając alkoholem.
-Kto to?- zapytała ze spokojem Sara.
-Connor Scott!- krzyknęła Melanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro