Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział II

Nastał kolejny dzień. Alex był akurat w swoim biurze i pił poranną kawę, kiedy przypomniał sobie, że ma się udać do szefowej.
Ważny gość z Kanady? Kim może być? Swoją drogą, całe Abstergo było dzisiaj postawione na nogi, a korytarze przyzdobione były flagami Stanów Zjednoczonych i Kanady.
Gabinet panny Umber znajdywał się na najwyższym piętrze, więc Alex wybrał się do windy. Ah, ta uspokajająca muzyczka w środku... zaraz... czy to ,,Uwertura 1812" Czajkowskiego? Hm... zazwyczaj leciał pop, no ale...
Nie odbiegając już od tematu, mężczyzna wyszedł z windy, wprost do wąskiego korytarza, na którego ścianach wisiały przeróżne obrazy, związane z historycznymi wydarzeniami, jak na przykład: podpisanie konstytucji Stanów Zjednoczonych czy katastrofę Titanica. Na podłodze znajdywał się fioletowy dywan z perskimi zdobieniami i wzorkami, który rozciągał się przez cały korytarz. Za to, na końcu, znajdywały się drzwi do gabinetu Sary Umber.
Alex bez wahania podszedł do drzwi i zapukał.
-Proszę wejść- rozległ się miły głos szefowej.
Mężczyzna wszedł do środka.
Wnętrze było piękne. Ściany pomalowane na kanarkowy kolor, liczne pamiątki z dalekich stron świata, leżące na szafkach i obrazy, które przedstawiały dawny Nowy Jork, wiszące na ścianie. Na środku, znajdywało się biurko, przy którym siedziała Sara i jakaś osoba o ciemnych włosach, siedząca tyłem do Alexa.
-Ah! Alex, to ty!- uradowała się pani Umber.
-Dzień dobry- przywitał się mężczyzna.
-A oto i nasz gość- wskazała na wstającą z fotela kobietę.
Alex przyglądał się jej z zaciekawieniem.
-Poznaj proszę, oto Melani Lemay, dyrektor naczelna Abstergo w Montrealu- dodała Umber.
-Alex Mitchel, miło mi- podał rękę kobiecie.
-Saro... czy możemy już zacząć?- zapytała Lemay.
-Tak- odparła Umber.
Alex stał jak wryty, bo nie wiedział, o co chodzi.
-Alex, pracujesz tu już kilka lat, jesteś bardzo dobrym pracownikiem, masz świetne wykształcenie, więc razem z panią dyrektor naczelną, podjęłyśmy decyzję, aby wprowadzić cię trochę głębiej w naszą instytucję- powiedziała Sara.
-Abstergo ma swoje początki od lat 30-tych ubiegłego wieku, jednak wywodzimy się od bardzo zamierzchłych czasów. Jesteśmy potomkami Templariuszy- dodała Lemay.
-Templariuszy? Przecież oni nie istnieją już od początku XIV wieku- zdziwił się Alex.
-Widać, że uważałeś na lekcjach historii w szkole, jednak to nie prawda. Templariusze przetrwali, a my jesteśmy ich nadzieją na dalszy byt- powiedziała Lemay.
-Templariusze posiadali także wrogów- dodała Umber.
-No tak, Nizarytów- odparł Alex.
-Tak, jednak ta nazwa jest o wiele inna. To Asasyni, którzy także ostali się do dzisiejszych czasów i ciągle nam przeszkadzają- rzekła Lemay.
-Jednak mimo to, chciałybyśmy, abyś przystąpił do nas- powiedziała Umber, wyciągając zza biurka jakiś duży przedmiot.
-No dobrze, zgadzam się- odparł zachęcony Alex.
Ów przedmiotem, okazał się miecz z wygrawerowanymi krzyżami Templariuszy.
-W takim razie, witam cię w zakonie- Lemay mianowała Alexa mieczem.
-Jest tylko jedna bardzo ważna sprawa. Nie możesz nikomu o tym powiedzieć, nawet najbliższym- powiedziała Umber.
-Oczywiście- odparł Alex.
-Zaraz zobaczysz jeszcze coś, o czym możesz wiedzieć tylko ty- powiedziała Lemay, po czym podeszła do szafki z książkami.
Melanie przebierała palcami po grzbietach książek, po czym natrafiając na jedną z nich, pociągnęła ją. Cały regał zaczął wydawać dzwięk ruchu. Nagle, otworzył się, ukazując ciemne wnętrze...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro