Rozdział X
Był już późny wieczór. Przed placówką Abstergo stanął Alex.
-Dasz radę...- wmawiał sobie w myślach.
Z budynku olśniewało światło, praktycznie z każdego pomieszczenia.
-To miejsce nigdy nie śpi...- pomyślał.
Mężczyzna nie zastanawiał się długo i wszedł do środka.
-Panie Mitchell, czy coś się stało?- zapytała recepcjonistka.
-Wszystko w porządku, zapomniałem tylko wziąć dokumentacji z przychodów z ostatniego miesiąca. Byłem akurat na mieście, więc przy okazji pomyślałem, że wpadnę- odparł.
-Tutaj ma pan klucz od swojego biura- oznajmiła, dając mężczyźnie kartę dostępu.
Alex oddalił się, po czym w swojej słuchawce usłyszał znajomy mu już głos Susan.
-Dobra robota. Teraz wejdź do siebie i wyłącz całe zasilanie w budynku, a zwłaszcza alarmy- powiedziała.
Mężczyzna wszedł do windy, po czym zjawił się na piętrze i wszedł do swojego biura.
-OK... Co my tu mamy...- zaczął przeglądać dane w komputerze.
Wpisywał on różne kody i kompilacje liter i cyfr na ekranie monitora, po czym jego mina wyraziła radość.
-I jest!- ucieszył się.
Nacisnął on jeden z przycisków, gdy nagle całe światło w Abstergo zgasło.
W środku doszło do małej paniki, ponieważ cały system padł i przez brak oświetlenia, nic nie było widać.
W międzyczasie, na zewnątrz, ruch oporu szykował się do natarcia.
-Teraz!- krzyknęła Susan.
Jakiś czas wcześniej, jej ludzie podłożyli w szybach wentylacyjnych granaty dymne, które właśnie wybuchły, rozprzestrzeniając po całym budynku opary dymu, który ograniczał widoczność.
-Na zewnątrz!- krzyknął ktoś z obsługi.
Cały zarząd, wraz z personelem zaczął wychodzić z Abstergo.
-Wszystko idzie zgodnie z planem- ucieszyła się Susan.
-Co teraz?- zapytał Connor, stojący obok niej.
-Tędy! Wszyscy do środka!- rozkazała.
Ruch oporu wbiegł do Abstergo bocznym wejściem, którego nikt nie pilnował.
-Alex, tutaj Connor. Dostań się do bazy danych serwera i zgraj plany Abstergo na najbliższy rok- Alex usłyszał w słuchawce.
Nie zwlekając, mężczyzna od razu zabrał się do roboty.
Uruchomił on komputer w stanie awaryjnego zasilania, po czym korzystając ze swoich zdolności, wpisywał coś na klawiaturze i zobaczył przed sobą duży plik, a w nim tajne plany Abstergo.
-Mam to!- powiedział.
-Dobrze, a teraz weź jakiegoś pendrive'a i zgraj to- odparł Connor.
Alex włożył nośnik pamięci i zaczął go zgrywać.
W tym samym czasie, ma dole doszło do starcia między pracownikami ochrony i ruchem oporu.
-Tutaj jest jeszcze coś!- odkrył Alex.
-Jestem trochę zajęty!- krzyknął zasapany Connor.
Do chłopaka podbiegł jeden z ochroniarzy i rzucił się na niego z pałką, a sam nastolatek próbował odpierać jego ataki ukrytym ostrzem.
-Mają tu informacje o jakichś ,,Fragmentach"- oznajmił Alex.
-Kiedy indziej ci to wytłumaczę...- wykrztusił Connor, zadając swojemu przeciwnikowi śmiertelny cios w tętnicę.
-Przypomnij mi, jak ty masz na nazwisko?- zapytał Alex.
-Po co ci to teraz potrzebne?- odburknął Connor.
-Po prostu powiedz- nalegał Alex.
-Scott...- odparł niechętnie nastolatek.
Mężczyzna zacząl czegoś szukać w komputerze, po czym jego oczy poszerzyły się.
-Connor... mam tutaj informacje o twoich rodzicach- oznajmił.
-Co z tego? Przecież nie żyją już od dłuższego czasu... Abstergo ich zamordowało...- odparł ze smutkiem.
-Chłopaku... w danych nie są odhaczeni... są nawet w tym budynku!- powiedział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro