Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19

niesprawdzony, bo chciałam szybko go wstawić, gdyż wiem, że dużo osób czeka, także możecie pisać jeśli gdzieś znajdziecie błąd/literówkę x


Wyszłam z sali wykładowej, gdzie przed chwilą napisałam ostatni egzamin. Był on zdecydowanie najtrudniejszy ze wszystkich i każdy z mojej grupy mógł się z tym zgodzić. Niedziwne więc, że bałam się o wyniki, szczególnie nie byłam dzisiaj za bardzo skupiona.

- Gość chce nas udupić, mówię wam. – ja i Sandra pokiwałyśmy głowami na słowa Patrycji.

- Totalnie! Pytania z dupy i jeszcze fakt, że oceny wstawi dziś po południu... Na pewno jedynie na nie zerknie i albo zdasz, albo oblejesz, bo tak mu się uwidzi.

- On jest psychiczny, kto normalny daje tak trudne pytania w sytuacji, gdy poprawka jest dopiero we wrześniu. Chwalić wykładowców, którzy robią zero terminy. – Patka uniosła ręce ku niebu.

- Weźcie mnie nie dobijajcie. – skrzywiłam się, a Sandra jedynie poklepała mnie po ramieniu.

- Będę spadać, w końcu muszę się wyspać. – skinęła nam i zostałyśmy same. Spojrzałam na Patrycję.

- Wiesz, że mogę to odwołać i jak zwykle iść z tobą na kawę...

- Mowy nie ma! – od razu pisnęła, zwracając uwage kilku osób. – Skoro Michał prosił, żebyś przyjechała, bo wydarzy się coś „ważnego", to nie będziesz sobie piła ze mną kawusi.

- No wiem, ale... - nie chciałam wystawiać Patrycji, bo to też był czas końca naszych egzaminów. Obiecałyśmy sobie jednak, że kiedyś na spokojnie to oblejemy, jeśli oczywiście udam nam się wszystko zdać.

- Żadne ale. Myślałaś już co się może wydarzyć? Może chce cię poprosić o bycie jego dziewczyną!

- Nie mamy dwunastu lat, tak się już tego nie robi... - nie wyobrażałam sobie nas, mówiących sobie „chcesz być ze mną? tak. ok. ok.". – No i nie mam pojęcia, ale nie chcę o tym myśleć. To pewnie nic takiego.

- Skoro tak twierdzisz. – wzruszyła ramionami i przytuliła mnie przed uczelnią, gdzie rozeszłyśmy się w swoje strony.

Akurat dochodziła dwunasta, więc był to idealny czas, by powoli zbliżyć się pod Liceum Batorego. Nie musiałam długo czekać oparta o samochód Michała, bo chłopak z szerokim uśmiechem szybko stanął przede mną.

- Więc? – zapytałam, chociaż naprawdę nie wiem czy pytałam o to jak mu poszła ostatnia matura, czy o to, co będziemy teraz robić.

- Chodź. – otworzył mi drzwi, co dziwne od strony kierowcy. – Ty jedziesz, bo ja jestem zbyt podekscytowany! – wręcz wepchnął mnie do środka, szybko okrążając auto i siadając na siedzeniu pasażera.

Włożył kluczyki w stacyjkę, zapalając mi auto, gdy ja nadal siedziałam przed kierownicą jak oszołomiona. Nie umiałam jeździć po Warszawie, w dodatku w miejsce, które pewnie nie zdałam.

- Gdzie jedziemy? – zapytałam spokojnie, gdyż Michał faktycznie był „tym czymś" mocno zajarany. Aż rozluźnił krawat, odpinając kilka guzików koszuli.

- Zobaczysz. Na razie prosto. Będę ci mówił gdzie skręcić. – pokiwałam głową i włączyłam się do ruchu.

- Jak matura?

- Bardzo dobrze. Jak egzamin?

- Bardzo źle.

- Marudzisz. – klepnął mnie w udo. – W lewo. – skręciłam w wyznaczonym miejscu.

- Gdzie jedziemy, no powiedz.

- Do wytwórni. – popatrzył na mnie, zagryzając wargi.

- Co? – byłam zdziwiona, że jedziemy akurat w to miejsce, bo to oznaczało, że musiał w końcu umówić się z jakimś label'em, który może wyda jego kawałki. – Michał, jejku, naprawdę?! - on był niesamowity. Ledwo wyszedł z egzaminu, a już walczył o swoją przyszłość. Życzyłam mu jak najlepiej.

- Tak. To już pewne, jesteśmy dogadani. Dzisiaj podpisuję kontrakt z SB. Chciałem, żebyś tam ze mną była. – uśmiechnął się szeroko, a ciepło rozlało się w moim sercu.

- Dziękuję. – skręciłam w ostatnią uliczkę, w którą skierował mnie Michał i za chwilę znaleźliśmy się pod wytwórnią.

- Stresuję się w chuj. – oznajmił, gdy zgasiłam silnik.

- Ja też. – popatrzył na mnie i parsknął śmiechem. Złączył nasze dłonie i złożył na wierzchu mojej ręki krótki pocałunek.

- Chodźmy, mamy mało czasu. – wysiadł pierwszy, kierując się do środka.

Nie miałam czasu skupiać się na wyglądzie zewnętrznym i wewnętrznym tego miejsca, choć niewątpliwie miało swój klimat. Szybko jednak moja uwaga od platynowych płyt wiszących na ścianie, została odciągnięta przez dwie, zbliżające się do nas osoby.

- O, już jesteście, cześć. – mężczyzna o jasnych włosach i zaroście podszedł do Michała podając mu rękę. – Fajnie w końcu spotkać się na żywo. Naprawdę jestem ciekaw jak twoje numery tutaj zabrzmią.

- Jestem strasznie podekscytowany i nawet nie wiem, czy teksty pamiętam. – Matczak wyglądał na naprawdę szczęśliwego, witając się z owym mężczyzną. – To moja przyjaciółka, Lena. – skinął na mnie.

- Hej, miło poznać. Karol. – przedstawił się, po chwili również zapoznając nas ze swoją partnerką Magdą, która była niesamowicie ciepłą osobą, co można było stwierdzić już po kilku minutach rozmowy. Dodatkowo naprawdę pięknie się prezentowała z ciążowym brzuszkiem.

W końcu para zaprosiła nas do studia, gdzie znajdowały się różne miksery dźwięku, fotele, stolik i lustro weneckie, za którym widać było drugie, dźwiękoszczelne pomieszczenie z mikrofonem i słuchawkami w środku.

- To, co? Spróbujemy najpierw? – Karol skinął na pokój, a Michał momentalnie się tam znalazł, zakładając słuchawki. – Czekaj, młody. Co najpierw?

- Lećmy z czymś lekkim.

- Może „Nero"? – Karol zerknął na pulpit komputera, gdzie miał kilka plików w folderze. – Z tego co pamiętam, mocno chillowa nuta.

- Tak, ale świeżynka. Czekaj, odpalę tekst i możemy lecieć. – po krótkiej chwili, Michał został zamknięty w pokoju z telefonem w ręku, a mężczyzna puścił podkład, który nie był dla nas słyszalny. Zresztą tak jak głos Michała, do czasu.

- Włącz go. – za plecami Karola znalazła się Magda, z jej poleceniem partner kliknął jakieś magiczne przyciski, dzięki którym głos Michała był dla nas słyszalny.

A ja jak zawsze miałam słabość do głosu. Czyste dźwięki, idealnie grały z podkładem muzycznym. Byłam pewna, że Matczak nie potrzebuje żadnego autotune'a, bo to już brzmiało genialnie. W dodatku widok Michała, tak pochłoniętego w rapowanie to było coś więcej.

Nie wiem w którym momencie „straciłam" kontakt z rzeczywistością, bo głos Magdy obok, wręcz mnie przestraszył, powodując, że lekko podskoczyłam a ona się zaśmiała.

- Mówię, że jest niesamowity. – widziałam jak Karol kiwa głową. - Pilnuj go, bo kiedyś ten mały – skinęła na lustro. – będzie wielki. – uśmiechnęłam się jedynie, bo nadal byłam myślami gdzieś poza studiem.

Przeszliśmy przez kilka różnych piosenek napisanych przez Michała, którego rap zdecydowanie zadowolił Karola. Nie miał wątpliwości co do tego, że chce mieć Matczaka w swojej wytwórni. Szybko więc chłopcy przeszli do podpisania kontraktu. Po kilkunastu minutach pożegnaliśmy się z nimi i opuściliśmy label.

- Jestem strasznie dumna! – rzuciłam mu się na szyję, a Michał od razu obkręcił nas kilka razy dookoła. Postawił mnie na ziemie, zakańczając nasz „czuły akt" szybkim buziakiem w czoło.

- Czuję, że to jest to. Że to jest to, w czym będę dobry. Chcę tyle przekazać, tyle dać od siebie, że... - aż złapał się za głowę. – Wiem, że to się uda, wiesz? Takie wewnętrzne przeczucie.

- Wiem, doskonale wiem co czujesz... – sama miałam teraz dziwne przeczucie co do mojej relacji z tym chłopakiem, ale odganiałam te myśli. W tej sytuacji liczył się tylko Michał. – Byłeś tam naprawdę dobry i nie mogę doczekać się twojej płyty. – wyznałam szczerze, a Matczak jeszcze bardziej się uśmiechnął.

Wiedziałam, że ten dzień był dla niego jedynym z ważniejszych i przełomowych. Teraz wszystko mogło się zdarzyć.

Siedliśmy do samochodu, tym razem ja na miejscu pasażera. Michał zaproponował KFC, na co chętnie przystałam. Po chwili znaleźliśmy się w restauracji i po złożeniu zamówienia na kubek i frytki, siedliśmy do stolika.

- Wiesz, to mega głupie, ale... gdyby nie moja była, nie byłoby mnie tu. – wyznał, tępo wpatrując się w stolik.

Nigdy za bardzo nie wspominał o swoje byłej dziewczynie i zdziwiło mnie to, że zrobił to w takich okolicznościach, po podpisaniu kontraktu. Widać było po jego wyrazie twarzy, że niezbyt miło wspomina ten związek, ale skoro powiedział, że miała wpływ na to, gdzie teraz się znajduje, to chyba nie można jej źle oceniać.

- Jaka ona była? – nieco źle zabrzmiało moje pytanie, ale wiedział, że będzie wiedział o co mi chodziło.

- Razem z kumplami ostatecznie określiliśmy ją jako „klubową". – zaśmiał się cierpko, krótko tłumacząc co miał na myśli.

- Zdradziła cię? – wymamrotałam, nie chcąc żeby to pytanie było zbyt dosadne.

- Nie wiem. – wzruszył ramionami, odkładając skrzydełko kurczaka. – Twierdziła, że nie, a ja nie miałem żadnych dowodów, chociaż często miałem takie wrażenie. Zaledwie dzień po zerwaniu Szczepan widział ją z jakimś mulatem. Jebanym studentem z wymiany. – parsknął, kręcąc głową. – Ale nie o to tu chodzi. To ona podsunęła mi rap, gdy opowiadałem jej o tym, że chce pozostawić tu jakieś dziedzictwo.

- Och. – wydusiłam. I z jednej strony miałam ochotę jej coś zrobić przez to, że prawdopodobnie zdradziła Michała, ale z drugiej strony, gdy to się nie stało, nigdy byśmy się nie spotkali.

- Chyba cię przestraszyłem tym wszystkim. – zaśmiał się, wracając do pozytywnego nastroju. – Spokojnie już nie będę wylewny.

- Nie! Cieszę się, że mi o tym powiedziałeś. Dzięki za zaufanie. – puściłam mu oczko. – Po prostu... to był szalony dzień.

- Masz rację. Odwiozę cię. – wyrzuciliśmy tackę z jedzeniem i znów znaleźliśmy się w samochodzie.

Szybko pokonaliśmy trasę do mojego mieszkania i mimo że zaprosiłam Michała do siebie to odmówił, wiedząc, że pewnie chce trochę odpocząć po ciężkim miesiącu egzaminów. Tak więc pożegnaliśmy się, a chwilę potem znalazłam się w mieszkaniu. Oparłam plecy o drzwi, który za sobą zamknęłam, opuszczając torebkę na ziemię. Przymknęłam oczy, odchylając głowę. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu.

Ten dzień był naprawdę dobry.

Wyciągnęłam telefon z kieszeni płaszcza, czując wibracje. Gwałtownie wciągnęłam powietrze, widząc powiadomienie z uczelni. Mój żołądek ścisnął się, gdy wchodziłam w zakładkę ocen. Osunęłam się po drzwiach, gdy dotarło do mnie, że nie zdałam...

Ja naprawdę to zawaliłam. Czekał mnie warunek we wrześniu.

Zrobiło mi się słabo na samą myśl o reakcji rodziców. Będą kazali mi wrócić do Krakowa, twierdząc, że nie służy mi samowolne życie. W głowie miałam najczarniejsze scenariusze tego, jak teraz będzie wyglądało moje życie..

Nie miałam pojęcia co się wydarzyło. W szkole nigdy nie dostałam jedynki, czy nawet dwójki, aż do ostatniej klasy. Wszystko zdawałam na dobre oceny w pierwszym terminie. Napisałam świetnie maturę oraz zaliczyłam pierwszy rok studiów z najlepszą średnią na roku. A teraz to wszystko zepsułam.

Zepsułam, bo się zakochałam.










przepraszam, że musieliście tyle czekać, ale naprawdę mam mało czasu na pisanie x


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro