18
Od powrotu z domu rodzinnego dni biegły jak szalone. Do matury Michała było coraz mniej czasu, podobnie jak do moich egzaminów, dlatego ograniczyliśmy nasze kontakty praktycznie do zera. Zdzwanialiśmy się może raz w tygodniu, co było dla mnie cudowną odskocznią od rzeczywistości. Jakby sam jego głos sprawiał, że problemy znikały. Niestety tak naprawdę one się kumulowały. Ledwo wyrabiałam z materiałem i naprawdę bałam się jak poradzę sobie z zaliczeniami.
Odrzuciłam książki na bok, przecierając oczy. Było przed północą i powinnam już spać, ale wiedziałam, że dzisiaj sen nie przyjdzie od razu. Mój żołądek ściskał się na samą myśl o tym, że jutro rozpoczynają się matury, zupełnie jakby sama miała je pisać.
Zerkałam na telefon nie wiedząc czy powinnam jeszcze zadzwonić, czy lepiej zrobić to już rano, bo Michał może już spać. Byłam ciekawa jak jego samopoczucie i ogólne nastawienie do egzaminów, czy wciąż miał wyjebane czy jednak odczuwał minimalny stres. Chociaż wiele razy podkreślał, że nie będzie miał problemów ze zdaniem matury i w to chciałam wierzyć.
Wciągnęłam powietrze, widząc na ekranie telefonu przychodzące połączenie.
- Hej. – odezwałam się, ale nie chciałam od razu zasypywać go pytaniami.
- Dziesięć godzin do maturki. – powiedział, a w nucie jego głosu wyczułam to, że się uśmiechał, nie było więc tak źle.
- I jak? – chociaż tego nie widziałam, byłam pewna, że wzruszył ramionami.
- Co ma być to będzie. Dam radę.
- Oczywiście, że dasz. Trzymam kciuki.
- Doceniam. Jak twoja nauka?
- Powolnie. – skrzywiłam się, rzucając okiem na notatki. Pierwsze egzaminy miałam już za kilka dni.
- Kiedy się spotkamy? – uśmiechnęłam się na myśl, że chciał się zobaczyć. Ja sama strasznie tęskniłam za jego osobą. – I nawet nie mów mi, że dopiero jak skończę matury, bo ostatnią mam pod koniec maja.
- Pewnie ogarniemy coś wcześniej. Będziemy w kontakcie. Nie zaśpij jutro.
- Postaram się. Dobranoc, mała.
- Dobranoc. – odłożyłam telefon na szafkę i położyłam się na łóżku. Teraz byłam trochę spokojniejsza, więc jakoś dotrwałam do rana.
Wyszłam z sali wykładowej, a zaraz za mną Patrycja. Byłyśmy właśnie po jednym z kolokwiów, które poszłam nam chyba całkiem nieźle. Mogłam na jakiś czas zapomnieć o materiale na te zajęcia, a skupić się na kolejnych.
- Nie wygłupię się? – zapytałam przyjaciółkę, nie wiedząc czy na pewno dobrym pomysłem jest to, żebym poszła dzisiaj pod szkołę Michała. Skończy ostatni dzień obowiązkowych matur i zostały mu tylko rozszerzenia*, mogliśmy więc uznać to za mały sukces.
Z tego co mówi polski i matematyka poszły mu nieźle, a o dzisiejszy angielski chyba nikt się nie obawiałam. Stwierdziłam więc, że to odpowiedni moment, abyśmy się spotkali.
- Oczywiście, że tak! Stara, jak on cię tam zobaczy to padnie z wrażenia i chyba cie udusi przytulaniem. – uśmiechnęłam się na tę myśl, chociaż nie widziałam czy Michał nie miał przypadkiem żadnych planów „oblania" matur z przyjaciółmi w jakimś barze. Tak czy siak myślę, że nawet krótka wymiana zdań będzie w porządku.
Po godzinie czternastej powoli zbliżałam się do liceum Michała. W okolicach szkoły przewijało się dużo osób. Jedyni wychodzi z uśmiechami, drudzy ze zmęczeniem, a jeszcze inni z niezadowolonymi minami. Wszyscy rozchodzili się w różne kierunki ze swoimi znajomi, bo dla wielu za pewne był to koniec męki.
Rozglądałam się za Michałem i zobaczywszy Franka, wiedziałam, że osoba, której szukam zaraz pojawi się w polu widzenia. I tak też było.
Matczak jak zawsze z szerokim uśmiechem i w gronie kumpli opuszczał liceum. Śmiali się z czegoś, klepiąc się po ramionach. Każdy z nich miał na sobie eleganckie ubrania, ale to na Michale najlepiej wyglądała biała koszula, czerwony krawat i czarna marynarka. Jeszcze mnie nie zauważył, za to ja zdążyłam obczaić go już ze sto razy.
Stwierdziłam, że skoro i tak plac przed szkołą trochę opustoszał, to trochę się zbliżę. Na miękkich nogach przeszłam przez bramę, a wtedy Krzysiek, który pierwszy mnie zauważył zagwizdał, a wzrok innych spoczął na mnie. Pomachałam wszystkim z daleka i nie musiałam się już zbliżać, bo Michał już biegł w moim kierunku.
Od razu złapał mnie za nogi, podnosząc wysoko i obkręcając nas dookoła. Pisnęłam cicho, bo nie spodziewałam się takiej reakcji.
- Przyszłaś. – powiedział z niedowierzaniem, ale i radością.
- No przecież nie mogłam cię nie przyjść. – chłopak w końcu postawił mnie na ziemie, ale znów objął mnie ramionami, a ja wciągnęłam zapach jego męskich perfum. – Zdane?
- Nie ma innej opcji. – odsunął się lekko, dokładnie skanując moją twarz, bo tak dawno się nie widzieliśmy. Ciarki przeszły przez moje ciało, gdy delikatnie odsunął kosmyk moich włosów z twarzy, gładząc policzek. – Urosłaś?
- Bardzo zabawne. – pchnęłam go lekko, a on zachichotał. – Więc jakie plany?
- Idziemy do Nero, a potem się zobaczy. Idziesz?
- Nie mogę. Wiesz, że teraz ja mam serie egzaminów pod rząd. – skrzywiłam się, a on pokiwał głową.
- Jeśli ja dałem radę, to ty też dasz. Wierzę w Ciebie.
- Dziękuję. – uśmiechnęłam się, bo miło było usłyszeć takie słowa. – Kiedy ostatni egzamin?
- Pod koniec maja i wtedy również musisz przyjść, bo będzie to dla mnie ważny dzień.
- Dlaczego? – nie do końca rozumiałam. Powiedział to z taką powagą, że wątpię aby chodziło jedynie o kompletne zakończenie matur.
- Zobaczysz. – puścił mi oczko, a wtedy zbliżyła się do nas grupka przyjaciół Michała.
Ci, których już znałam przytulili mnie na powitanie, a resztą zapoznałam się uściskiem ręki. Pogadaliśmy chwilę i znów zostałam zaproszona do Nero, jednak wiedziałam, że naprawdę muszę wziąć się za naukę, że nie zawieść rodziców, siebie i przed wszystkim Michała.
Wróciłam do mieszkania i jako że był weekend był to dobry czas na długą naukę. Miałam nadzieję, że jakoś wszystko nadrobię i naprawdę nie wiem kiedy to zleciało, ale znów był poniedziałek, a w środę i czwartek miałam ostatnie, ważne egzaminy.
Jęknęłam, gdy moja nauka znów została przerwana, tym razem nie przez gościa z Uber Eats, ale przez połączenie od mamy. Nie gadałam z nią już jakiś czas, więc nie wypadało odrzucić połączenia. Wiedziałam, że ona również martwi się o moje egzaminy, ale ja naprawdę czułam się coraz bardziej przytłoczona przez to wszystko. Nie wyrabiałam i to był fakt. Materiałów było za dużo, a ja nie mogłam w pełni się na nich skupić. Miałam też za mało czasu. Czułam ogromną presję.
- Cześć, mamo. – odebrałam chcąc brzmieć naturalnie.
- Witaj, córeczko. Jak tam? – i znów musiałam nagadać się o tym, że wszystko ok, że nauka jakoś idzie, że dam radę, chociaż coraz mniej byłam tego pewna. Rodziców jednak łatwo było w tej kwestii oszukać., chociaż nie czułam się z tym dobrze.
- No i tyle, niedługo pewnie przyjadę, jak już skończę wszystko. – powiedziałam na koniec, chcąc zakończyć rozmowę, bo czas leciał nie ubłagalnie.
- No dobrze, trzymaj się tam. Ja i tata życzymy powodzenia! Dobranoc. – westchnęłam i znów rzuciłam telefon na łóżko.
Szybko jednak znów złapała do ręki urządzenie, wybierając połączenie od Michała. Ja chyba byłam uzależniona od tego chłopaka. Nie wiem, po prostu czułam silną potrzebę porozmawiania z nim, nawet o jakichś cholernych głupotach.
- Co tam, słońce?
- Zabij mnie.
- Nigdy w życiu. – zaprzeczył od razu. – Co się dzieje? – zmartwił się.
- Nie zdam. – mruknęłam cicho, bo trochę było mi głupio, że truję mu dupę taką głupotą.
- Żartujesz sobie chyba.
- Nie, naprawdę Michał. Nie wiem nic. Moja głowa jest zupełnie pusta. Mam kryzys.
- Przyjechać? – ciepło rozlało się po moim sercu, gdy o to zapytał. Chciałam go tu, ale nie chciałam żeby po dwudziestej drugiej do mnie jeździł, bo sam ma swoje sprawy na głowie, a ja mam jakiś głupi kaprys. Z drugiej strony jednak skoro sam to zaproponował... - Zaraz będę. – stwierdził, gdy długo nie odpowiadałam, a zaraz w słuchawce pojawił się głuchy sygnał.
I nawet nie zdjęłam piżamy, zdążyłam jedynie poprawić włosy, a Michał już tu był. Standardowo w ciepłej bluzie, z kapturem na głowie, dwoma kebabami w ręku i czekoladą. Ten człowiek był najcudowniejszy na świecie.
Złapałam go za rękaw, wciągając do mieszkania i zamknęłam drzwi. On na pewno zostanie tu na noc.
I wiedziałam to wcześniej, zanim sama pociągnęłam go do pocałunku.
trochę krótko i nudno i długo czekaliście, przepraszam :( x
*wiem, że wcześniej pisałam, że on zdawał te międzynarodową maturę i nie wiem jak to dokładnie wygląda, jeśli chodzi o dni jej zdawania, więc wzięłam standardowo, że ten polski, matma i angielski to te obowiązkowe a później ma rozszerzenia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro