Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17

przepraszam za ewentualne błędy x

gwiazdki i komentarze mile widziane <3


Pokroiłam ostatnie jajko, kładąc je na talerzu obok reszty. Wytarłam ręce w kuchenny ręcznik i rozejrzałam się po kuchni, zastanawiając się czy zostało coś jeszcze do zrobienia.

- Córciu, idź się już szykuj. Wujkowie będą za pół godziny. – pokiwałam głową na słowa mamy i skierowałam się schodami do swojego pokoju.

Zerknęłam na zamknięte drzwi pokoju, w którym przebywał Michał, który wcześniej pomógł nakryć do stołu, gdyż za przygotowanie jedzenia nie chciał się brać, twierdząc, że jeszcze coś zepsuje. Zostawił więc mnie i mamę w kuchni, tłumacząc także, że musi zadzwonić do rodziców.

Weszłam do siebie i od razu usiadłam przy toaletce. Zrobiłam lekki makijaż, chociaż żeby zakryć wciąż widoczną malinkę musiałam nałożyć drugą warstwę korektora, gdyż ta z rana nie była już wystarczająca. Potem ogarnęłam moje włosy i zgarnęłam z łóżka ciuchy, by ubrać je w łazience. Wybrałam na dziś dopasowany kombinezon w bordowym kolorze, które dekolt wykończony był delikatną koronką.

Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i wyszłam na korytarz słysząc, że mama właśnie wita rodzinkę. Michał puścił do mnie oczko, gdyż w tym samym momencie wyszedł z pokoju.

- Stresuje się jak cholera.

- Czuję. – mruknęłam, gdy do moich nozdrzy dotarł zapach papierosów. Skrzywiłam się, ale przecież nie mogłam zabronić mu używki, która choć na trochę go rozluźni.

- Pięknie wyglądasz. – wyciągnął rękę, gładząc moje włosy, a ja uśmiechnęłam się na ten gest i podziękowałam.

- Powinniśmy już schodzić. – pokiwał głową i zszedł za mną po schodach.

- Cześć! – powitałam wszystkich, a ciocia, wujek, kuzynka i babcia spojrzeli w naszym kierunku. Mama jednak odwróciła uwagę tych pierwszych, a ja skierowałam się do babci.

- Wnusiu, jak ty wyrosłaś. – pociągnęła mnie za policzek. Po chwili zerknęła na Michała i sięgnęła do torebki. – Nie wiedziałam, że będzie twój narzeczony i mam tylko jedną czekoladę. – wyciągnęła słodycz z torebki, podając go mi.

- To mój przyjaciel. – chłopak pocałował rękę mojej babci, która zarumieniła się na ten gest i było to słodkie, gdy nachylał się do niskiej kobiety, przedstawiając się i dziękując za wspólną czekoladę.

Podobnie niezręczne przywitanie było z ciocią i wujkiem oraz ich córką. Nigdy nie pałałyśmy do siebie sympatią, nawet nie wiem czemu. Miałam wrażenie, że żyjemy w zupełnie innych światach, ale jako, że byłam od niej starsza o jakieś trzy lata, to starałam się po prostu pozostawać miłą.

Po krótkich rozmowach na korytarzu, przeszliśmy do salonu, zasiadając do stołu. Wspólnie złożyliśmy sobie świąteczne życzenia, rezygnując z indywidualnego dzielenia się jajkiem, co było mi na rękę, bo nigdy nie wiedziałam, co mam im wszystkim życzyć.

- Proszę, nalewajcie sobie. – mama otworzyła wazę z barszczem, zachęcając rodzinkę do posiłku. Już za chwilę wszyscy w ciszy, zjadaliśmy zupę.

Po jakimś czasie zaczęły się typowe rozmowy o pogodzie, polityce i chorobach. Póki co dziękowałam Bogu, że ich temat nie skupia się na mnie i Michale, który także powoli odczuwał ulgę z tego powodu.

- Więc, Zosiu, jak tam u ciebie? – zapytałam w końcu kuzynkę, bo nasza trójka jako jedyna siedziała cicho.

- Nic nowego, szkoła, korki. – westchnęła, a Michał mruknął coś pod nosem. – Chociaż tyle, że w weekendy spotykamy się ze znajomymi w klubie. – uniosłam brew, dziwiąc się tym, że nawet moja, niespełna osiemnastoletnia, kuzynka, ma lepsze życie towarzyskie niż ja. - Ile bym dała, żeby mieszkać w Warszawie, tam są lepsze miejsca, i fajniejsi chłopcy. – tu posłała spojrzenie Michałowi, który prawie zakrztusił się sokiem.

- Och, nie jesteś już z Dominikiem? – pamiętałam, że była w związku.

- Nie, ograniczał mnie. – pokiwałam głową, chociaż ta dzisiejsza młodzież była dla mnie kompletnie niezrozumiała. – No, a wy? Związek czy friends with benefits? – tym razem ja zaczęłam się dusić, a rodzinka posłała mi dziwne spojrzenie. Gdy się uspokoiłam, z pomocą Michała, który poklepał mnie po plecach, cicho przeprosiłam towarzystwo, że im przeszkodziłam.

- Oba. – odpowiedział Michał, a Zosia uniosła brew. Palnęłam go w ramię, zaprzeczając jakiekolwiek nasze głębsze relacje. Wokół nastała niezręczna cisza, bo każdy akurat skończył temat, jednak moja kuzynka musiała jeszcze wtrącić coś od siebie.

- Ale w szyję to cię nieźle ugryzł. – szybko przerzuciłam włosy na jedną stronę, zakrywając malinkę i opuściłam wzrok na stół, chociaż spojrzenie całej rodziny było już na mojej osobie. Poczułam dłoń Michała na udzie, który pocieszające mnie pogłaskał, ale to nie przysporzyło mi żadnej ulgi.

Nienawidziłam być w centrum uwagi i to jeszcze z takiego powodu.

- Przyniosę ciasto. – odetchnęłam, gdy mama uratowała mnie z opałów, bo reszta w końcu spojrzała na nią. – Lena, pomożesz mi? – pokiwałam głową, wstając od stołu. Na szczęście tata również wziął sprawy w swoje ręce i zaczął kolejny temat rozmowy, który pochłoną rodzinkę.

- Mamo, ja... - nawet nie wiedziałam co chciałam powiedzieć, ale czułam, że coś muszę.

- Kochanie, nie oczekuję od ciebie żadnych wyjaśnień, jesteście dorośli. – posłała mi uśmiech, wyjmując jeszcze ciepłe ciasto.

- Dziękuję. – wzięłam małe talerzyki z szafki i wróciłyśmy do salonu, podając deser.

Kolejne kilkanaście minut minęło w miarę łagodnie i spokojnie, chociaż chyba za szybko to stwierdziłam.

- Więc, jak długo ze sobą jesteście? – och, ile jeszcze osób o to zapyta. Spojrzałam na ciocie, która zadała to pytanie i nieelegancko westchnęłam.

- My nie...

- Oj, żartuję sobie. – machnęła ręką. – Na korytarzu dobitnie zaznaczyłaś, że jesteście przyjaciółmi. – puściła mi oczko, co kompletnie zbiło mnie z tropu. – Jak tam studia? – zmieniła temat, a ja pierwszy raz miałam ochotę rozmawiać o nauce.

Oparłam się o framugę, czując za sobą obecność Michała. Ostatni raz pomachaliśmy rodzince i w końcu drzwi za nimi zostały zamknięte. Rodzice od razu wrócili do salonu, pozjadać resztki i dokończyć wino, natomiast my skierowaliśmy się na schody. Najpierw szybko zniknęłam w moim pokoju, przebierając się w coś luźniejszego, gdy Michał czekał na mnie przed drzwiami. Potem ruszyliśmy do pomieszczenia, w którym tymczasowo spał. Lubiłam duże łóżko, które tutaj stało. Było zdecydowanie miększe od mojego, dlatego od razu rzuciłam się na pościel, zanurzając w niej twarz.

- W skali od jeden do dziesięć jak bardzo było źle? – zapytałam Matczaka, który wzruszył ramionami, wkładając ręce do kieszeni spodni. Poczułam jak chłopak przysiada na materacu obok.

- Jakieś... jedenaście. – skrzywiłam się, chociaż sama nie miałam wysokich notować co do tego spotkania. – Żartuję, oddychaj. – Michał zaśmiał się z mojej reakcji. – Fajni są. Uwielbiam twoją babcię. Sama dokładała mi jedzenia. – zaśmiałam się, przekręcając głowę, tak by go widzieć i podparłam się na łokciach.

- Polubiła cię. – stwierdziłam. – Nie wiem jak reszta, bo ciężko cokolwiek wywnioskować po ich zachowaniu.

- Myślę, że twoja kuzynka też mnie lubi. – przewróciłam oczami, gdy to powiedział. Irytowała mnie jej bezpośredniość, ale również to, że faktycznie dziwnie zerkała na chłopaka. Aż zastanowiłam się czy jest w jego typie, bo końcu bardziej pasowali do siebie wiekiem. Był od niej starszy o jakieś dwa lata. – Czy ty jesteś zazdrosna? – podpuścił mnie, przybliżając się, by mógł zobaczyć moją twarz, którą momentalnie odwróciłam. Nie wiedziałam czy moje rumieńce były widoczne, ale tak czy siak wolałam to ukryć.

- Ja? Niby o co? – prychnęłam.

- Czyli dasz mi do niej numer? – szturchnęłam go tak, że opadł plecami na materac, śmiejąc się.

- Mowy nie ma. – zagryzłam wargę i pod wpływem chwili uniosłam się bardziej, przenosząc przez Michała jedną nogę. Siadłam na nim okrakiem, co wywołało u niego cicho mruknięcie. Jego dłonie od razu znalazły się na moich udach. – Nie będzie ci potrzebny. – pogładziłam jego koszulę, bawiąc się górnymi guzikami.

- Skąd ta pewność? – uniósł brew, obserwując mnie z dołu. Wzruszyłam niewinnie ramionami.

- Zaufaj mi. – schyliłam się przykładając usta do jego szyi. Od razu uderzył we mnie zapach męskich perfum.

Czułam jak oddech Michała stawał się płytszy, gdy składałam krótkie pocałunki w różnych miejscach, unikając ust. W końcu odnajdując odpowiednie miejsce, na które szczególnie reagował, zbiłam w nie zęby, tworząc całkiem niezłą malinkę, która miała być zemstą za tę moją.

Dopiero później uświadomiłam sobie, że to trochę słaba kara, bo Michał był wręcz zachwycony, a drugą sprawą byli moi rodzice, którzy na pewno zauważą ją na szyi chłopaka, który nie będzie chciał ukrywać jej żadnymi kosmetykami.

Poczułam jak ręce chłopaka wślizgują się pod moją koszulkę. Jego zimne palce przejechały po moich żebrach, a jedna z dłoni złapała za zapięcie stanika, sprawie go rozpinając. Mimo że w tej chwili byłam zatracona w jego ustach to i tak musiałam być tą trzeźwo myślącą. Odsunęłam się, łapiąc stanik przez materiał bluzki, by całkiem nie opadł.

- Czemu mi to robisz? – jęknął Michał, znosząc oczy do góry.

- Po prostu zastanawiam się czy nadal chcesz numer do mojej kuzynki?

- Naprawdę myślisz, że w tej chwili w ogóle o niej myślę? Jebać ją. – złapał mnie jedną ręką w talii i obrócił nas tak, że teraz ja byłam pod nim. Uchyliłam usta, nie wiedząc kiedy to się w ogóle stało. I znów Michał przejął inicjatywę całując mnie w usta, po jakimś czasie zaczął przenosić usta i ręce w inne miejsca, co równie mocno na mnie działało.

- Michał... - wydyszałam, łapiąc jego rękę, która już zdążyła odpiąć guzik moich spodni. – To nie jest odpowiedni moment. – przecież moi rodzice byli piętro niżej, a ja i Matczak to wciąż tylko przyjaciele...

Chłopak od razu zaprzestał swoich ruchów, kiwając głową. Cieszyłam się, że w tej kwestii nie był nachalnym typem i rozumiał słowo „nie". Zabrał ręce z mojego ciała, a mnie ogarnął chłód. Michał opadł na kołdrę obok mnie, po czym oboje w ciszy słuchaliśmy jednie naszych powoli normujących się oddechów.







Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro