15
Jeśli wam się podoba to zostawcie gwiazdkę i komentarze, bo to daję dużą motywację x
Odsunęłam od siebie talerz, na którym nadal zostało trochę jedzenia. Nie dałam już jednak rady tego dojeść, gdyż była to czwarta dokładka od mamy. Tak samo został potraktowany Michał, który trochę rozchmurzył się, gdy kończył kolejną porcję.
- Cieszę się, że wam smakowało. – zabrała od nas talerze, mimo że mówiliśmy, że sami je sprzątniemy. Zniknęła w kuchni, po czym po chwili wróciła do salonu z pisanką w ręku. – A kto namalował takiego pięknego zajączka? – uniosła jajko, a my oboje z Michałem cicho parsknęliśmy śmiechem, bo na pewno nie mówiłaby tak, gdyby nie przerobił swojego wcześniejszego dzieła.
- Michał, to artystyczna dusza. – powiedziałam poważnie i poczułam kopnięcie pod stołem.
- Naprawdę urocze wam wyszły te pisanki. Wszystkie znajdą się w koszyczku. Ah, nie mogę uwierzyć, że święcenie już jutro. – zadumała się i podśpiewując wróciła do kuchni.
Zaproponowałam, żebyśmy poszli do mnie do pokoju. Pierwsza pokonałam tę drogę, a za mną podążał Michał. Przymknął drzwi, a ja zebrałam rozwalone ubrania z łóżka, na którym zaraz siadł.
- Więc... Pójdziemy na tę imprezę?
Sama nie wiedziałam czy chcę. Część mnie mówiła, że to fajna okazja, żeby się wyluzować, odnowić stare znajomości i spędzić miło czas. Chciałam, żeby teraz Michał poznał kilku moich dawnych znajomych, z którymi co prawda kontakt miałam taki jak z Sebastianem – sporadyczny, ale kiedyś była z nas zgrana paczka. Z drugiej strony jednak, Matczak średnio zareagował na mojego byłego, dlatego nie wiedziałam czy całą imprezę nie będzie siedział naburmuszony. A ja również nie byłam pewna czy chcę tam iść właśnie ze względu na chłopaka, z którym kiedyś coś mnie łączyło. Bałam się, że znów będzie się do mnie przystawiał, co nie byłoby komfortowe ani dla mnie, ani Michała.
Ostatecznie stwierdziłam, że okej, że mogę tam iść. Wystarczy tylko parę godzin, żeby nie musieć się tłumaczyć czemu odmawiam. Miałam nadzieję, że Michał zgodzi się ze mną pójść.
- Nie chcę. – mruknął, obserwując moje ruchy, gdy oparłam się o biurko.
- No proszę. – zrobiłam smutną minę, ale pokręcił głową. - Ja poszłam na domówkę do twoich znajomych.
- Właśnie, do znajomych. A nie do moich byłych. – prychnął, odwracając wzrok.
- Więc o to chodzi. – powiedziałam, wzdychając. Nie sądziłam, że Michał może mieć o to problem. Świadczyłoby to o zazdrości, a to wynikałoby z jakichś uczuć, ale wątpiłam w to, że cokolwiek do mnie czuł. Byliśmy przecież przyjaciółmi, który czasem być może przekraczali tę granicę...
Zbliżyłam się, stając miedzy jego nogami. Chciałam go zapewnić, że nie musi czuć jakiekolwiek „konkurencji" w Sebastianie, bo ponad wszelką wątpliwość Matczak był dużo ponad nim. Ujęłam twarz Michała, składając krótki pocałunek na jego ustach. Jego dłonie znalazły się na tyle moich ud, a wargi zachłannie chciały przedłużyć i pogłębić pocałunek. Odsunęłam się lekko, co spotkało się z jęknięciem niezadowolenia.
- Zazdrosny?
- W chuj.
- Nie musisz być. – oboje zniżyliśmy głosy, bo ta chwila nagle stała się dość intymna. Temperatura w pokoju wynosiła chyba z trzydzieści stopni, a dotyk i usta Michała zostawiały po sobie żar.
Pokiwał głową, wiedząc, że nie może z tego względu zabronić mi pójścia na tę domówkę, ale nie chciałam go zmuszać.
- Dobra, jeśli nie chcesz, to po prostu nie pójdziemy. – nadal stałam między jego nogami, patrząc na niego z góry.
- Idź beze mnie. W końcu to Ciebie zaprosił. Nie chcę, żebyś rezygnowała z czegoś, na co masz ochotę.
- Zaprosił nas. – podkreśliłam ostatnie słowo. – Razem albo w ogóle, hm? – uniosłam brew i przeniosłam wzrok na jego szorstkie wargi. Chłopak to zauważył, a na jego usta wpłynął mały uśmiech.
- Dobraa, idziemy. – powiedział, po czym pociągnął mnie na kolana, znów łącząc nasze usta.
Zakładam właśnie buty na niewielkim obcasie, które w obiciu lustrzanymi świetnie komponowały się z moją czarną sukienką. Wygładziłam włosy i starłam spod oka lekko okruszony tusz. Usłyszałam jak drzwi do mojego pokoju się otwierają, a w środku pojawia się Michał. Uśmiechnęłam się na widok jego koszuli w kwiaty. Zdecydowanie pasowały mu takie hawajskie klimaty.
- Może pukaj, co gdybym nie zdążyła się ubrać?
- Właśnie dlatego nie pukam. – zmierzył mnie wzrokiem i zagwizdał. – I jak ja mam nie być zazdrosny?
- Przestań. – pchnęłam go lekko, wypychając z pokoju.
Zgarnęłam torebkę, w której miałam potrzebne rzeczy i zeszliśmy na dół. Szybko zerknęłam na zegarek w kuchni, który wskazywał dwudziestą.
- Mamo! Wychodzimy. – krzyknęłam, a rodzicielka zaraz znalazła się w korytarzu.
- Jasne. Uważajcie na siebie i nie siedźcie długo. Jutro idziemy do kościoła na jedenastą. – pokiwałam głową, a Michał otworzył przed mną drzwi, rzucając jeszcze do mojej mamy, że będzie mnie chronił jak oczka w głowie.
- No weź, i tak już cię uwielbia. – szturchnęłam go w ramię za to podlizywanie się. – Jak tam twoi rodzice?
- Gadałem z nimi wcześniej. Mówią, że okej. W końcu spokojnie, bo babcia nie ma się z kim kłócić. Cieszą się też, że nie chodzę głodny i niewyspany. – uśmiechnęłam się. – Mama tylko przypomina, że jest za młoda na bycie babcią.
- Przecież my nie...
- Jeszcze nie. – otworzyłam szeroko oczy, znów uderzając go w ramię.
Wiem, że byłam już za stara, żeby miały krępować mnie takie tematy, ale czasem wciąż zawstydzały mnie teksty Michała. Być może dlatego, że momentami sama łapałam się na tym, że czuję do niego pociąg fizyczny. Nie chciałam jednak za szybko przekraczać tej granicy, chociaż nie miałam wątpliwości co do tego, że Michał nie jest prawiczkiem i doskonale ogarnia te tematy. Po prostu chyba jestem tym typem osoby, która zamiast pieprzenia się, woli po prostu kochać się z kimś odpowiednim. I w moim przypadku pierwszą taką osobą był Sebastian.
Wysiedliśmy z taksówki przed domem, gdzie trochę uderzyły we mnie wspomnienia. Kiedyś spędzałam tutaj sporo czasu. Zbyt wiele się tu nie zmieniło. To zawsze był ładny, dużych rozmiarów dom, którego wnętrze charakteryzował styl vintage, który uwielbiała jego mama. Było tam wszędzie stare zdjęcia, kryształowe żyrandole, drewniane komody i stoliki oraz obrotowe fotele. Drewno na ścianach i ciepłe dywany dodawały klimatu, a pani domu dbała o to, by ten styl nie był przesadny, a połączony z lekkim minimalizmem.
Ze środka dochodziła muzyka, która widocznie była w guście Michała, który od razu zaczął nucić coś pod nosem. Podeszliśmy do drzwi, rezygnując z dzwonienia. Wypuściłam powietrze i weszłam do środka, rozglądając się.
I musiałam przyznać, że tego się nie spodziewałam. W środku było bardzo dużo osób. Na pierwszy rzut oka mało kogo kojarzyłam. Ludzie bujali się w rytm znanych kawałku, popijając alkohol lub paląc papierosy, przez co momentalnie wszystko stawało się zadymione.
Nie znałam Sebastian od tak „imprezowej" strony. Zawsze lubił zabawę, ale wszystko z umiarem i kulturą, czego nie mogłam powiedzieć o tej imprezie. Od razu poczułam się mniej pewnie, ale skoro już tu byliśmy, nie wypadało uciekać. Miałam nadzieję, że chociaż pogadam chwilę z gospodarzem i bliskimi.
- Och. – usłyszałam za sobą głos Michała. Odwróciłam się w jego stronę, zauważając że trzyma w rękach jakiś foliowy woreczek z białym proszkiem, co na pewno nie było legalne w naszym kraju. Uśmiechał się głupio, obserwując zawiniątko, które znalazł na komodzie. – Mogę zrobić twoim ziomkom przypał.
- Nie. – wyrwałam mu to z ręki, wyrzucają gdzieś w kąt. – Chodź, przywitamy się. – pociągnęłam go za rękę przez tłum, który wypełniał korytarz, aż w końcu dostaliśmy się do salonu.
Tam od razu zauważyłam Sebastiana, który miział się z jakąś blondynką. Cóż, zawsze był kobieciarzem. Westchnęłam jedynie, odwracając wzrok i skierowałam się do stolika pod ścianą, gdzie stał alkohol i jakieś przekąski.
- Potrzebowałem w swoim życiu kobiety, która pierwsze co, to zaprowadzi mnie do wodopoju. – Michał chwycił butelkę piwa, z uznaniem patrząc na znaną markę. Ja również złapałam jakieś smakowy i mniej procentowy alkohol.
Nie musieliśmy długo czekać, aż podszedł do nas Sebastian, Wojtek, Kasia i Sylwia.
- Mówiłem wam. – odezwał się mój były, a dziewczyny od razu mnie przytuliły.
Strasznie za nimi tęskniłam. Byłyśmy dobrymi przyjaciółkami, które niestety nie za dobrze przeszły próbę znajomości na odległość. Nie winiłam ich, ja sama nie miałam nawet czasu na rozmowy przez Skype'a.
- Lena, Boże, ale wyładniałaś. – Sylwia przejechałam ręką po moich włosach, które faktycznie przeszły niezłą przemianę od czasów liceum. Sama rzuciłam im parę komplementów, a potem do rozmowy włączyła się reszta, nawet Michał, którego przedstawiłam.
Dziewczyny poruszyły zabawnie brwiami, posyłając mi wymowne spojrzenie, a ja przewróciłam oczami, zanurzając usta w piwie.
Po jakimś czasie moi znajomi znów nas zostawili, ale nie narzekaliśmy na nudę. Zajadaliśmy przekąski, komentując ludzi, którzy znajdowali się w salonie.
- Tamta w różowym. Desperacko pragnie kutasa. Zobacz jak się rozgląda.
- Moim zdaniem ma chłopaka. – zaoponowałam.
Wyglądała na dosyć młodą i milutką, ale gdy podszedł do niej jakiś typ, który się przedstawił, a krótka gadka sprawiła, że wyszli z pokoju, musiałam przyznać rację Michałowi.
- Znam się na ludziach. – wzruszył ramionami, kończąc kolejne piwo.
- Lenka, skarbie, zatańczymy? – zacisnęłam usta, słysząc głos Sebastiana. Był już dosyć pijany i co jakiś czas mnie zaczepiał. Kilka razy udało mi się go spławić, ale już chyba nie miałam argumentów. A naprawdę nie miałam ochoty tańczyć z nachalnym, wstawionym typem, który ledwo trzymał się na nogach.
- Wybacz. – mruknęłam do Michała, który pokiwał głową i poszłam za Sebastianem. Prowadziłam go pewnie, nie chcąc, żeby przewrócił nas oboje.
Zaczęliśmy tańczyć do zwykłego, imprezowego numeru, który nawet nie wymagał zbliżenia. Sebastian jednak miał inne plany, od razu jego ręce znalazły się na moich biodrach. Jego zamglone oczy patrzyły prosto w moje, co wprawiało mnie w dyskomfort. Udawałam, że dobrze się bawię, co jakiś czas uśmiechając się lub przytakując na słowa chłopaka. Jednak im dłużej tańczyliśmy, tym robił się nachalniejszy. Dociskał moje ciało do swojego, szepcząc mi na ucho komplementy. Parę razy wspomniał o tym, że za mną tęskni, ale nie wierzyłam, że cokolwiek te słowa dla niego znaczyły.
- Sebastian. – powiedziałam dobitniej, gdy położył swoje ręce na moich pośladkach. Od razu przeniosłam je na biodra, nie pozwalając mu na jakikolwiek inny dotyk.
Dziękowałam Bogu, że po jednej piosence musiał iść do łazienki. Wróciłam na poprzednie miejsce, nie widząc tam Michała. Szybko jednak zobaczyłam go w tłumie ludzie, gdzie tańczył z jakąś brunetką. Widziałam jak świetnie się bawił, jak dobrze tańczył i jak pięknie się uśmiechał. Uwielbiałam widzieć go takiego szczęśliwego, a radość sprawiały mu takie małe rzeczy jak chociażby tańczenie czy piosenka Rihanny lecąc w tle, której słowa wykrzykiwał. Złapał mój wzrok, puszczając mi oczko, po czym jeszcze parę razy obkręcił dziewczynę, z którą tańczył. Piosenka skończyła się, a on podziękował jej za taniec i wrócił do mnie.
- Jak było z twoim Romeo? – zapytał, popijając piwo. Wzruszyłam ramionami, bo na pewno bawiłam się gorzej niż Michał. – Co masz taką minę, hm?
- Zatańczymy? – spojrzałam na niego, a on z uśmiechem pokiwał głową.
- Nie będzie przeszkadzało ci to, że tańczę lepiej od ciebie?
- Skąd pewność, że nie umiem tańczyć?
- Obserwowałem was chwilę.
- Po prostu trudny partner mi się przytrafił.
- No to teraz będziesz miała najlepszego partnera pod słońcem. – pociągnął nas na środek, a ja przez cały nasz taniec nie mogłam przestać się uśmiechać.
Idealnie się zgrywaliśmy, czasem zachowując dystans, a czasem pozwalając sobie na więcej, w zależności od lecącej piosenki. Czasem Michał dotykał mojej talii, a innym razem łączył nasze ręce i szeptał mi do ucha miłe lub zabawne słowa.
Po kilku numerach postanowiliśmy wyjść się przewietrzyć. Dochodziła północ więc zaraz musieliśmy się zbierać, ale jakoś żadne z nas nie czuło takiej potrzeby. Dobrze się razem bawiliśmy.
Zerknęłam na telefon, zauważając smsa.
Sebastian: gdzie ty jesteś?
Pokazałam wiadomość Michałowi i jęknęłam.
- Zaraz tu przylezie. – naprawdę nie chciałam żeby zakłócał naszą ciszę.
- Zawsze możesz go okłamać. – powiedział, a w jego oczach dostrzegłam wyzwanie. Nie wierzył, że jestem w stanie to zrobić, ale ja już od jakiegoś czasu robiłam rzeczy, o których dawniej nawet nie myślałam. Szybko wystukałam wiadomość.
Ja: wróciłam już do domu z Michałem
Odpowiedź nadeszła niemal od razu. Musiał już trochę wytrzeźwieć.
Sebastian: czekaj, to on mieszka z Tobą?
Ja: no tak
Z niezwykłą satysfakcją wysłałam ostatniego smsa. Wystawiłam telefon do Michała, który odczytał wiadomości i uniósł brew z dumą.
Odpalił papierosa, wystawiając w moją stronę paczkę, jednak ja nie miałam ochoty. Patrzyłam za to w gwiazdy, rozkoszując się przyjemnym wieczorem. Ziewnęłam, czując pierwsze zmęczenie, co nie uszło uwadze Michała.
- Chyba naprawdę się zbieramy, hm? – pokiwałam głową, wstając z ławki.
W domu, jak i przed domem nadal było sporo osób, my jednak chcieliśmy wpaść tylko na te parę godzin, które niezwykle szybko minęły.
- Hej, Lena! – usłyszałam gdzieś w oddali i zobaczyłam Kacpra, który mi pomachał. Był to dobry kolega Sebastiana, i sama miałam z nim całkiem spoko kontakt. Uśmiechnęłam się, odmachując mu. Zaraz jednak przypomniałam sobie ważną sprawę.
- Ej, Kacper. – chłopak znów odwrócił się w moją stronę, przerywając rozmowę z kumplem.
- Co tam? – uniósł brew.
- Jak coś to mnie nie widziałeś. – złożyłam ręce w geście prośby, mając nadzieje, że nie wygada Sebastianowi, że wciąż tu byłam, a przecież napisałam mu coś innego. Chłopak pokiwał głową, zgadzając się. – W drogę. – złapałam Michała pod rękę, gdy ruszyliśmy przed siebie.
Sorki, że trochę musieliście czekać na rozdział, ale teraz mam tyle na głowię, że raczej nie będą się one pojawiały częściej.
A i jeśli zauważycie jakieś błędy, brak literki czy jakieś zamienione przez autokorektę słowo, to dawajcie znać, bo często piszę rozdział za jednym zamachem i potem nie zawsze wyłapuję te błędy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro