13
Nie wiem kto bardziej był zestresowany tą sytuacją, ja czy Michał. On miał poznać moją rodzinę, natomiast ja wróciłam do domu po długiej nieobecności i miałam przedstawić im Matczaka. Myślę, że to było ciężkie dla nas obojga.
- Walizki weźmiemy później, hm? – powiedziałam, zamykając drzwi auta, a chłopak pokiwał głową, rozglądając się po okolicy.
Mieszkaliśmy w małej miejscowości pod Krakowem, w niedużym jednorodzinnym domu z ogródkiem. Okolica była dosyć spokojna i pełna zieleni, za naszym domem rozciągało się pole, a kawałek dalej mały las. Sąsiedzi byli trochę od nas oddaleni, ale i tak utrzymywaliśmy z nimi dobre stosunki.
Trochę tęskniłam za tym miejscem, za huśtawką, którą powoli zjadała rdza, za psem, który właśnie przy nas skakał, za tym ciepłem i bezpieczeństwem, które niosło ze sobą dzieciństwo. Ciężko było mi z myślą, że ta beztroska już nie wróci, że jestem dorosła i coraz rzadziej będę tu przyjeżdżać.
- Ładnie tu macie. – skomentował Michał, gdy wspinaliśmy się po schodkach i miałam wrażenie, że mówił szczerze, mimo że dom nie przypominał jego „posiadłości". Był skromny, ale faktycznie ładny.
- Podlizuj się mojej mamie, a nie mnie. – szturchnęłam go, a on się zaśmiał.
- Mam już przygotowaną listę dobrych tekstów.
- Czekam na to. – otworzyłam drzwi, wchodząc do środka. Wnętrze pachniało obiadem, który za pewne przygotowała rodzicielka, wiedząc, że dzisiaj przyjadę. – Czeeść! – powiedziałam głośno, informując o naszym przybyciu. Zacisnęłam ręce na torebce, czując narastający stres.
- Ah, w końcu! – pisnęła mama, która wyszła z kuchni i uchyliła usta, widząc Michała.
- Dzień dobry. – uśmiechnął się, gdy ona zmierzyła go wzrokiem, pewnie zastanawiając się czy go zna.
- Mamo, to mój przyjaciel Michał. – wskazałam na chłopaka. – Nie miał z kim spędzić świąt. – powiedziałam lekko naginając prawdę.
- Och, miło mi poznać. Danuta. – wystawiła dłoń, którą ujął.
- Mnie również. Jest pani piękną kobietą, co tłumaczy urodę córki. – zagryzłam wargi próbując się nie zaśmiać, gdy moja mama poprawiła włosy, a jej policzki zaróżowiły się. – Mam nadzieję, że to nie problem, że spędzę z wami święta?
- Ależ skąd. Im więcej tym lepiej! – klasnęła w dłonie. – Szkoda tylko, że Lena nie poinformowała mnie wcześniej. Trochę bym tu ogarnęła. – zaczęła zbierać z wieszaka kurtki i chować buty do szafek, robiąc nam miejsce.
- Niech się pani nie kłopocze.
- Spokojnie, mamo. – posłałam jej uśmiech, widząc, że się denerwuje, chociaż nie było czym. Ja już także pozbyłam się napięcia po jej miłej reakcji.
- Czy ja słyszę moją kochaną córkę? – usłyszeliśmy z góry głos taty i poczułam jak Michał się spiął. Wysoki mężczyzna pojawił się na schodach, witając nas uśmiechem, ale również konsternacją.
- Lena przyprowadziła kolegę. Spędzi z nami święta. – wytłumaczyła mama, a Matczak przedstawił się mojemu tacie, podając mu ręką i oboje włożyli w ten uścisk dużo siły. W oczach mojego taty błysnęła aprobata, gdy Michał utrzymał z nim kontakt wzrokowy.
- W takim razie witamy w naszych skromnych progach. Czuj się jak u siebie. – mruknął tata, chociaż jeszcze nie był do końca przekonany. Ojcowie tak mają, gdy ich córka przyprowadza chłopaka. .. – A ciebie młoda damo to wieki nie widziałem. – przytulił mnie. – Nadal mała, a teraz jeszcze cię ubyło. – złapał mnie w pasie, a ja palnęłam go w ręce, bo to wcale nie była prawda.
- Odżywiam się zdrowo.
- Lena jest świetną kucharką. – potwierdził Michał, patrząc na mnie. – Parę razy wpadłem na obiad i domyślam się, że pewnie wiele nauczyła się od Pani. – zwrócił się do mojej mamy.
- Cóż, coś tam ją uczyłam, ale nie sądziłam, że coś z tego wyniosła. – zaśmiała się, a mi aż ciężko było uwierzyć w to, że łyknęli to słabe kłamstwo Michała, który przynajmniej uratował mnie od komentarzy rodziców na temat jedzenia pizzy na trzy posiłki.
- Chodźmy do salonu. – tata pierwszy ruszył w tamtym kierunku.
- Lena, pomożesz mi z obiadem? – pokiwałam głową na słowa mama, która poszła do kuchni, ale zanim się ruszyłam poczułam rękę Michała zaciskającą moją.
- Nie zostawiają mnie z twoim tatą. – pisnął, a ja się zaśmiałam.
- No weź. Poradzisz sobie. – powiedziałam mu. – I przynajmniej jesteś ubrany, a nie jak ja, gdy spotkałam twojego ojca. – przypomniałam sobie tę żenującą sytuacje, a Michał parsknął śmiechem.
-Masz rację. Dam radę. – przeszedł do salonu, a ja pojawiłam się przy mamie, która nakładała ziemniaki na talerz.
- Wyjmuj surówkę. – złapałam słoik i wyjęłam łyżkę z szuflady. – Jak mogłaś mi nie powiedzieć, że masz chłopaka? – pisnęła cicho, gdy znalazłam się przy niej.
- Co? My nie jesteśmy razem.
- Przecież widzę jak na siebie patrzycie.
- Mamo, poważnie. Przyjaźnimy się tylko. – wyjaśniłam, będąc nieco zażenowana tą sytuacją. Wyłożyłam surówkę na talerze i złapała dwa, które były już gotowe, ignorując jeszcze jakieś słowne zaczepki mamy.
Przeszłam do salonu, kładąc je na stole i zerknęłam na Michała, który uważnie słuchał mojego taty. Opowiadał mu o nowym telewizorze, który kupił niedawno i który ma super świetne opcje. Co z tego, że Matczak ma pewnie ze trzy takie w domu. Cieszyłam się, że znaleźli jakiś temat i mimo że Michał pewnie nadal uczestniczył w tej rozmowie z przymusu to i tak dawał radę i wyglądał na zainteresowanego. Puściłam mu oczko, gdy złapał mój wzrok.
Do pokoju weszła mama, kładąc pozostałe talerze.
- Pójdę jeszcze po napoje. – wróciłam do kuchni, biorąc wodę i sok.
Wszyscy siadali właśnie do stołu, mama i tata, naprzeciwko mnie i Michała. Wzięliśmy się za jedzenie, rozmawiając o jakichś błahostkach. Głównie mówili rodzice, bo pytałam ich jak im się żyje. Matczak od czasu do czasu wtrącał się do rozmowy i wiedziałam, że czuł się coraz swobodniej.
- Więc, Michał. Co studiujesz? – prawie się zadławiłam, gdy usłyszałam to pytanie. Szybko wzięłam duży łyk wody. Brunet również nie spodziewał się takiego pytania i pewnie oboje nie wiedzieliśmy jak rodzice zareagują na to, że jestem prawie trzy lata starsza.
- Piszę w tym roku maturę. – odparł, a moi rodzice lekko się zmieszali.
- Och, wybacz, nie wiedziałem.
- W porządku.
- To jakie przedmioty zdajesz? – dopytała mama.
- Piszę maturę między narodową, czyli z sześciu przedmiotów. – tu już widziałam uznanie w ich oczach, ja sama, gdy pierwszy raz się o tym dowiedziałam byłam zdziwiona, ale też zaciekawiona. Michał był naprawdę inteligentny i często wychodziło to w naszych zwykłych rozmowach, ale trochę marnował ten potencjał, bo bywał leniwy i lubił się zabawić, aczkolwiek nic z tym złego, skoro przygotowuje się do takiej matury i najprawdopodobniej ją zda. – Polski, angielski, matematyka, historia, biologia i psychologia.
- Interesująco. – stwierdził mój tata. – Co po tym? – wiedziałam, że oczekiwał, że Michał powie, iż chce być lekarzem lub prawnikiem lub inną wysoko postawioną osobą.
- Jeszcze nie wiem. W tym roku prawdopodobnie nie idę na studia. Chciałbym się skupić na muzyce.
- Muzyce? – mój tata lekko prychnął, na co Michał spuścił wzrok.
- Tato. – upomniałam go. – Michał piszę naprawdę dobre piosenki i ma świetny głos. Myślę, że skoro to jest to, co czuję, to co w tym złego?
- Oczywiście, że to nic złego. – uśmiechnęła się mama, chcąc załagodzić sytuację, gdy ja lekko się zdenerwowałam, podnosząc głos. – Pójdę po ciasto.
Poczułam dłoń Michała na moim udzie, które pogładził. Posłałam mu uśmiech, łącząc nasze ręce. Chciałam, żeby wiedział, że naprawdę ma we mnie wsparcie.
Mój tata przeprosił, nie wiem czy do końca szczerze, i również powiedział, że nic do tego nie ma, że to w końcu nie jego wybór. Potem zapytał również o moje studia, na co szczerze odpowiedziałam mu, że jest ciężko i nie wiem czy uda mi się zaliczyć wszystko w pierwszym terminie. Sceptycznie na mnie popatrzył, ale nie skomentował tego, gdyż do salonu wróciła mama, kładąc na stole ciasto i talerzyki.
Otworzyłam walizkę wyjmując z niej ubrania i wieszając je w szafie. W mieszkaniu w Warszawie brakowało mi tak pojemnej szafy, jaką miałam tutaj, w moim pokoju. I w ogóle przestrzeń tutaj, w Krakowie, była nie do porównania z moimi zaledwie czterema małymi pomieszczeniami. Jednak nie to było teraz moim zmartwieniem.
- Poważnie, głupio mi. – zerknęłam na Michała, który siedział na parapecie, paląc papierosa. Zauważyłam, że miał ten nawyk, gdy się denerwował.
Nie wyglądał jednam jakby strasznie przejął się zachowaniem mojego taty, bo zazwyczaj mało rzeczy go obchodziło, ale tak czy siak nie chciałam, żeby czuł się tu nawet w małym stopniu niekomfortowo.
- Serio, Lena, nic się nie stało. – wypuścił dym, puszczając mi oczko. Westchnęłam znów sięgając po ubrania z walizki.
- To gdzie będę spał? – chłopak rzucił się na moje łóżko, uprzednio wyrzucając papierosa przez okno.
- Wybacz, ale chyba zauważyłeś, że moi rodzice nie są zbyt wyluzowani, więc zapomnij o spaniu tutaj. – uniosłam palec upominając go, na co przewrócił oczami. – Mamy pokój gościnny. Pewnie tam mama ci coś szykuje.
- Boję się spać sam. – powiedział, a ja spojrzałam na niego z politowaniem.
- Możesz wybrać sobie jakiegoś miśka. – skinęłam na pudło, stojące na szafie, w którym trzymałam jakieś pamiątki z dzieciństwa.
- Zabawne.
- Cóż, możesz też zaryzykować, przychodząc tu w nocy, ale masz pięćdziesiąt szans na przeżycie. – nie chciałam myśleć co by było, gdyby Michał wpadł na korytarzu na mojego tatę... Miałam więc nadzieję, że to wybije mu ten pomysł z głowy. Chociaż musiałam przyznać, że ja również ostatnimi czasami nie lubiłam spać sama.
- Zobaczymy. – powiedział po czym usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Michał szybko zmienił pozycję na łóżku, siadając na jego brzegu.
Zajrzała do nas mama, oznajmiając, że rozłożyła kanapę i pokoju gościnnym i zostawiła Matczakowi pościel. Dodała również, że ma się czuć jak u siebie, korzystać z kuchni, łazienki i salonu.
- A i Lena, zrób jakąś kolację, bo ja i tata zaraz jedziemy do cioci. Wrócimy za jakieś trzy godziny. – pokiwałam głową, ciesząc się, że dają nam chwilę dla siebie.
- Twoja mama jest cudowna. – skomentował Michał, gdy rodzicielka zamknęła drzwi.
- Próbuje uśpić twoją czujność. – dźgnęłam go w bok. – Tosty? – zaproponowałam a chłopak ochoczo pokiwał głową. – To pomóż mi się najpierw rozpakować. – jęknął, gdy zobaczył ile jeszcze mam rzeczy w walizce, ale posłusznie pomógł mi to wszystko ogarnąć.
Po jakichś dwudziestu minutach zeszliśmy na dół, bo dochodziła dwudziesta pierwsza i oboje zgłodnieliśmy.
Wyjęłam z lodówki ser i szynkę, a Michał rozkładał chleb tostowy.
- Włóż do tostera, a ja wezmę talerze. – stanęłam lekko na palcach sięgając na półkę.
- Będę trzymał, bo nie ma takiej zapinki. – powiedział, próbując domknąć trochę popsute urządzenie. Zaśmiałam się, kiwając głową.
Zjedliśmy kanapki w kuchni, popijając je herbatą, po czym znów udaliśmy się na górę. Pokazałam Michałowi gościnny pokój, który był na końcu korytarza, naprzeciwko mojego. Ostrzegłam go również, że dzieli nas sypialnia moich rodziców, która znajduje się w głębi holu.
- Zajmuję pierwsza łazienkę. – weszłam do pomieszczenia, biorąc prysznic i zmywając resztki makijażu. Przebrałam się w koszulkę i krótkie spodenki oraz załatwiłam potrzebę. Gdy wyszłam Michał czekał już przed drzwiami na swoją kolej.
- Boże, co tak długo? Twoi rodzice już wrócili i nie wiedziałem czy dalej czekać czy uciekać do pokoju.
- To słodkie i śmieszne jak jesteś taki zagubiony. – pogładziłam go po policzku i wyminęłam. – Do jutra? – odwróciłam się jeszcze, zagryzając wargę. Szczerze byłam ciekawa czy Michał podejmie ryzyko przyjścia do mnie w nocy. To mogłoby być ciekawe i „niebezpieczne", ale chyba i tak czekało nas jeszcze dość wrażeń przez kolejne dni spędzone z rodzicami.
- Jutro zaczyna się za niecałą godzinę, więc tak, do jutra. – puścił mi oczko, zamykając drzwi łazienki.
Weszłam do swojego pokoju i zdjęłam laptopa z łóżka, kładąc go na stole. Zasunęłam rolety i zgasiłam światło po czym położyłam się na łóżku, wgapiając się w sufit. Na korytarzy usłyszałam jak rodzice wchodzą na górę, a ich głosy ucichają wraz z wejściem do sypialni, w której mają swoją łazienkę, więc nie będą już budzić niepokoju w Michale.
Przewracałam się z boku na bok nie mogąc zasnąć. Tak dawno nie była w rodzinnym domu, że odzwyczaiłam się od spania nawet we własnym pokoju. Jęknęłam odkopując się z kołdry i nie wiedziałam co mną kieruje, gdy stawiałam pierwsze kroki w ciemnym korytarzu.
Starałam się iść najciszej jak mogłam, ale panele tak czy siak wydawały dźwięk kładzionych na nie bosych stóp. Serce było mi jak szalone, gdy dotarłam do drzwi pokoju, w którym był Michał.
Uchyliłam je lekko, wchodząc do środka. Chłopak nie zasunął rolet, więc światło księżyca oświetliło jego twarz. Przebudził się, słysząc zamykane drzwi. Cień uśmiechu przebiegł przez jego buzię.
- Już myślałem, że nie przyjdziesz. – przesunął się, robiąc mi miejsce, i w końcu mogłam normalnie usnąć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro