wybór, klucz i atak
Drugi 404 wzruszył ramionami.
-sam fakt istnienia nigdy nie wystarczy. Na nienawiść trzeba sobie zapracować. Jak na wszystko.
-czyli dwójka naszych dzieci jest w niebezpieczeństwie... Musimy je chronić. Tylko jak to zrobimy, nie robiąc krzywdy Errorowi i Fatalowi?
-nie zrobimy. Musimy zdecydować. Dzieci czy nasi byli partnerzy?- zapytał 404.
-dzieci- odparł Nightmare- najważniejsze zawsze będą dzieci.
Toriel zastanowiła się chwilę.
-może być dosyć ciężko. Nie pomogę im też, jeżeli sami tej pomocy nie będą chcieli. Z 404 i Nightmare'm będzie łatwiej, skoro panują nad emocjami, ale Error i Fatal mogą być problemem.
-to już wiesz, co bym zrobił- rzekł Nightmare- a odnośnie tego pytania... Miałabyś w tym taki sam interes jak w znęcaniu się nad moimi chłopcami. Robisz to cały czas.
-a, o to chodzi- powiedział Ink, przypominając sobie- usunąć tych drzwi łatwo nie będzie, łatwiej będzie namalować nowy klucz... muszę tylko przypomnieć sobie jaki dokładnie był to klucz... Nie masz może jego zdjęcia?
F
inis cicho westchnął.
-krzywda już się stała i żadne przeprosiny tego nie zmienią. Żałuje, ale to tego nie naprawi... Żałowanie nie cofnie czasu ani nie zwróci nikomu życia.
-nasz 404 bedący w tej piwnicy jest z czasów po tamtej bitwie, przemówienie mu do rozsądku niczego nie zmieni. Potrzebujemy naszego 404 z innego momentu w czasie- wyjaśnił Shattered.
-404 wróci tu z powrotem, więc wiele byśmy nie namieszali- dodał drugi Nightmare- a nasza linia czasu i tak nie ma już wielkich szans na szczęśliwe zakończenie...
-broń?- zapytał Sci z powątpiewaniem- skąd wzięliby broń? Poza tym i tak polegają na magii, jedynie Killer i Horror mają jakąś broń. Poza tym po co im broń w piwnicy?
Sci zmrużył oczy. Kusiło go sprawdzenie co kryje się w tamtym pokoju, jednak był ostrożny. Wątpił, by było to broń, skąd ona by się tu wzięła? Inni też by jakoś zareagowali, Bad Guys nie daliby rady chować tam broni nie wzbudzając niczyich podejrzeń.
Nagle usłyszał za sobą czyjeś ciche kroki. Odwrócił się szybko, wyciągając broń z kieszeni fartucha.
-oddawaj klucz!- krzyknął przybysz, a ułamek sekundy potem Sci poczuł mocne uderzenie w głowę.
-
jak chcesz- rzekł Chara- nie musisz nic mówić, nie musisz wchodzić w przepychanki. My i tak jesteśmy zajęci planowaniem ataku na Sci.
Chara spojrzał na narysowany kredą na podłodze plan. Nie był to najlepszy plan, na jaki wpadli, ale miał szansę zadziałać.
Chyba.
-tak, mówiłem o polowaniu na czarownice- powiedział Error- to było tylko porównanie, nie zamierzam polować na czarownice. Bo i po co?
-
nie potrzebuję kompresu- rzekł Fatal- on mi nie robi wody z mózgu, po prostu pomaga mi w zemście, której chcę. 404 sam jest sobie winien.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro