upadek Strażnika
Blue spuścił wzrok. To nie mogła być prawda, nie wierzył w to. Dream by ich nie zostawił... Nie zrobiłby tego... Prawda?
-on...on na pewno tylko udaje, by zmylić drugiego 404... Na pewno tak jest... Drugi 404 nie będzie zwracał na niego uwagi, skoro się nie miesza w walkę i Dream zaatakuje, kiedy on się będzie tego najmniej spodziewał... Dream jest taki mądry... wymyślił lepszą taktykę niż my...prawda?
Dust położył dłoń na ramieniu Blue w pocieszającym geście.
-obawiam się, że nie ma co liczyć na Dreama, Blue... Przykro mi.
Blue spojrzał na Dusta smutno. To nie mogła być prawda...nie mogła.
-w końcu jakieś dobre wieści- powiedział Horror.
-to normalne, że jest nieprzytomny- rzekła Core- długi czas był bez duszy, musi się trochę zregenerować. Leczenie magią nie naprawi wszystkiego. Zaczekajmy tutaj, dopóki 404 się nie obudzi, wtedy ruszymy do akcji.
-co?!- prawie krzyknął Dust. Mieli problem, ogromny problem.
-musimy się stąd ewakuować- powiedział Blue- Nightmare wyczuje nasze aury i nas znajdzie...
-tu jesteśmy bezpieczniejsi- rzekł Dust- Night nas znajdzie gdziekolwiek byśmy nie uciekli, a tu przynajmniej jesteśmy z dala od głównej walki.
-musi być jakiś sposób, by wyrwać go spod wpływu tej magii...- powiedział Sans.
-na pewno jest, ale niestety pozostaje nieznany- odparł Dust- na razie musimy się bronić.
-jak to nie jest do końca taki sam?- zapytał Horror- co się w nim zmieniło?
-oby tylko nie zaczął współpracować z drugim sobą, bo będziemy zgubieni- rzekł Dust.
Ostrożnie wyjrzał przez szparę między drzwiami a ścianą. Nightmare szedł w ich stronę. Jego spojrzenie było puste i zimne.
Dust natychmiast stworzył ścianę kości, blokującą drzwi od ich strony. Spojrzał na zebranych.
-Papyrus, Blue, przydadzą się wasze niebieskie ataki. Użyjcie ich, jak tylko Night tu wejdzie. Sans, ty użyj blasterów, może go na trochę zatrzymają. Horror, spróbuj odciąć mu macki. Niedługo mu odrosną, więc nie okaleczysz go na stałe, a miejmy nadzieję, że kupi nam to wystarczająco wiele czasu. Night przywykł do ciężaru macek na plecach, więc bez nich zapewne będzie poruszał się bardziej niezdarnie, gdyż zmieni się środek ciężkości, do którego przywykł.
Wszyscy skinęli głowami i przygotowali się do nadchodzącej walki.
Bill spojrzał na 404 uważnie. Jego przyjaciel wyglądał już o wiele lepiej.
-niedługo- rzekł Bill- myślę że to już kwestia minut.
-miejmy nadzieję- rzekł Finis, patrząc na pole walki- nasi niestety przegrywają...
Ink podszedł do Dreama wściekły.
-dlaczego zostawiasz nas z tym wszystkim samych?- zapytał Ink.
Dream spojrzał na niego pytająco.
-dziwisz się? Przez lata mnie wykorzystywałeś, teraz radź sobie sam.
-o czym ty mówisz?- zapytał Ink, a w jego oczodołach pojawiły się znaki zapytania.
-o tym, jak przez cały ten czas trzymałeś się blisko mnie, mówiąc, że się przyjaźnimy, a tak naprawdę trzymałeś się blisko mnie ze względu na moją pozytywną aurę i fakt, że sprawiała, że twoje pozytywne emocje stawały się trochę bardziej intensywne i prawdziwe!- krzyknął Dream- Blue nie jest lepszy od ciebie! Moja aura jest jak narkotyk, każdy czuje pozytywne emocje i się od niej uzależnia! Moja obecność daje wam wszystkim "szczęśliwy odlot" i wszyscy kochają właśnie to, nie mnie!
-Dream, posłuchaj... Tak, lubię to, że twoja aura pozwala mi czuć trochę bardziej prawdziwie, ale lubię ciebie, nie ją. Twoja aura jest tylko przyjemnym dodatkiem do naszej znajomości. Kocham to, jak zawsze znajdujesz powód, by się uśmiechać, to, jak potrafisz znaleźć wyjście z każdej sytuacji... Bez ciebie Star Sanses nie miałoby sensu. Jesteś sercem naszej drużyny, Dream. Dzięki tobie poznałem Blue i to ty trzymasz nas razem. Uwielbiam tę pozytywną, mądrą i upartą osobę, którą jesteś, a nie twoją pozytywną aurę.
Dream spojrzał mu w oczy i nie dostrzegł w nich kłamstwa. Chciał przytulić Inka, ale się powstrzymał.
-sam niedawno mówiłeś, że przyjaźnisz się ze mną tylko dla mojej aury...- rzekł Dream.
-Dream, to było podczas kłótni przy grze w Monopol. Dobrze wiesz, że to,
co powiedziane przy planszy, zostaje przy planszy... Wiesz też, że tak naprawdę wcale tak nie myślę- odparł Ink- przyjaźnię się z tobą, nie twoją aurą. Aury nie pokonam w Uno.
Dream zaśmiał się cicho.
-przegrałbyś w Uno grając przeciwko krzesłu.
-to zdażyło się tylko raz i to po kilku butelkach samogonu Fresha, więc się nie liczy - odparł Ink.
Dream zaśmiał się i go przytulił. Ink uśmiechnął się lekko i objął przyjaciela. Cieszył się, że o tym porozmawiali, szkoda tylko w takich okolicznościach...
Przypomniał sobie każdy jeden moment, gdy wspominał o działaniu aury Dreama... Nigdy jakoś tego nie zapamiętywał, po prostu mówił to bez namysłu i często nawet tego nie rejestrował. Ile razy nieumyślnie skrzywdził przyjaciela? Po którym razie Dream zaczął wątpić w ich przyjaźń? Jak mógł tego nie zauważyć? Wiedział przecież, że potwory często chciały być blisko Dreama tylko ze względu na jego aurę i nieraz go wykorzystywano w tym celu. Jak mógł o tym nie pomyśleć?
Chara uśmiechnął i przywołał nóż.
-czas się zabawić- rzekł Chara i włączył się do walki. Zaatakował Crossa, który właśnie podniósł się z podłogi. Teraz dopiero porachuje mu kości.
Tak, to było osobiste.
-dobrze wiedzieć- powiedział Dust, blokując atak Nightmare'a- Horror, miałeś zająć się jego mackami!
-próbuję!- krzyknął Horror, wywijając siekierą.
-dobrze, że Fatal się wyrwał spod jego kontroli- rzekł Blue- może pokona drugiego 404, zanim Nightmare nas zabije...
-nie zamierzam bawić się w czarny charakter- rzekł Finis- nie teraz. Wiem, że teraz mamy ważniejsze rzeczy na głowie.
Spojrzał na pole bitwy. Skupił wzrok na Charze walczącym z Crossem.
-więc to tak walczą ludzie- powiedział Finis, obserwując akrobacje Chary podczas unikania ataków Crossa.
-nigdy nie widziałeś jak człowiek walczy z potworem?- zapytał Bill, a Finis skinął głową- pacyfistyczna linia czasu, tak?
-chyba można tak to ująć- odparł Finis.
- z tym może być problem- powiedział Dust, blokując atak Nightmare'a- aktualnie jesteśmy trochę zajęci!
-Dust!- krzyknął Horror.
Dust spojrzał w jego stronę. Jego oczy wypełniły się przerażeniem. Nightmare złapał Horrora macką i przyciskał go do ściany, gotowy go wykończyć.
-tak, wyczuje - rzekł Dust, atakując Nightmare'a. Nie pozwoli mu zabić Horrora.
Nightmare bez problemu bronił się przed atakami Dusta. Znał każdy jego ruch.
Blue użył niebieskiego ataku, Nightmare jednak po prostu się teleportował, nic sobie z tego nie robiąc. Sans i Papyrus połączyli ataki, a Nightmare użył Horrora jako tarczy.
Wiedzieli, że to już ich koniec.
-nigdy nie prosiłem, by być Strażnikiem- powiedział Dream- wolałbym wieść spokojne życie w jednym z AU i nie mieszać się w tę wojnę. Nie chcę być Strażnikiem Pozytywnych Emocji, chcę być po prostu Dreamem, bez zobowiązań, których nie chcę!
Ink przytulił Dreama, chcąc go jakoś pocieszyć. Żałował, że nigdy wcześniej się nie zorientował, jak źle ta rola wpływa na samopoczucie Dreama, jak powoli sprawia, że Dream traci wiarę w to, że ktoś może polubić go za to jaki jest, a nie za to, kim jest.
404 poruszył się lekko. Czuł, jak wracają mu siły, a ciemna pustka powoli się rozjaśnia. Słyszał głosy, czyjeś rozmowy... Coś mu mówiło, że dzieje się coś złego i musi działać.
Otworzył oczy, a światło go oślepiło. Natychmiast je zamknął i znowu je otworzył, tym razem powoli przyzwyczajając je do światła.
-tak się cieszę, że się obudziłeś!- powiedział Bill, przytulając przyjaciela.
-Bill...- szepnął 404- znalazłeś mnie...
-zawsze cię znajdę- odparł Bill z szerokim uśmiechem.
-gdzie Fatal?- zapytał 404.
-poszedł walczyć z drugim tobą- rzekł Bill.
404 zesztywniał. Poczuł, jakby zaraz miał znowu stracić przytomność.
-on zginie...- szepnął 404.
-nie, jeżeli mu pomożemy- odparł Bill.
-będę musiał zrobić coś, czego się nie spodziewa- powiedział Fatal- coś, czego nie zna. Sam nawet nie wiem, czy będę potrafił to zrobić...
Wiedział, że potrafi kopiować bronie innych osób poprzez dotknięcie ich. Może uda mu się skopiować też magię?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro