razem, pustka i wspomnienia
Fatal i Bill wymienili spojrzenia. Fatal skinął lekko głową, po czym podszedł do 404 i usiadł obok niego. Bill również usiadł obok przyjaciela.
-jesteśmy przy tobie- powiedział Fatal, przytulając swojego chłopaka- Error potrzebuje tylko trochę czasu. Na pewno niedługo znowu nie będzie potrafił bez ciebie wytrzymać.
-jak chcesz to zrobię mu małe pranie mózgu- rzekł Bill.
-nie robimy nikomu prania mózgu- warknął Fatal
- a ja nie zatańczę- rzekł Nightmare stanowczo- już to mówiłem. Nie zmusicie mnie do tego.
-w razie czego mam gotowy aparat!- krzyknął Killer.
404 uśmiechnął się ledwie zauważalnie.
-chętnie zobaczyłbym tego Sylwestra jeszcze raz... Wtedy jeszcze wszystko było dobrze.
-ale czego?- zapytał Bill udając, że nie pamięta.
404 zaśmiał się cicho.
-jesteś kiepskim aktorem, wiesz?- zapytał 404.
Bill wyciągnął głośno powietrze, kładąc dłoń na klatce piersiowej.
-a kimże pan jest, by mnie oceniać?!
Myślisz, że o tym nie wiem?- zapytał 404- przypominam to sobie za każdym razem z jak na niego patrzę... Przypominam sobie, że straciłem przyjaciela...ucznia...szkielet, który praktycznie adoptowałem...
404 przyciągnął kolana do klatki piersiowej i schował twarz między nimi. Nie chciał, by inni widzieli, jak płakał.
-dasz mi kiedyś przeczytać tę listę?- zapytał Nightmare- chętnie poznałbym jakieś nowe niecenzuralne przysłowia.
-może...- powiedział cicho 404. Kiedyś to wspomnienie go bawiło, ale teraz było mu już obojętne.
Rozpacz wypłynęła z niego razem ze łzami i zaczęła powoli ustępować miejsca pustce. Z jego oczu zniknęły drobne iskierki radości i rozbawienia, a głos był pozbawiony jakiejkolwiek głębi czy emocji.
Fatal i Bill wymienili spojrzenia. Było źle.
-bo mam unikalny sposób patrzenia na świat- rzekł Bill i uśmiechnął się lekko- a przynajmniej pewien bardzo mądry szkielet zawsze tak mówił- dodał, patrząc na 404.
Liczył, że jego przyjaciel choć trochę się uśmiechnie albo podziękuje za komplement...ale tak się nie stało.
Killer zaśmiał się cicho.
-może niech Ink namaluje tamte drzwi jeszcze raz i ich tam zamkniemy razem?
-dlaczego?- zapytał Nightmare- gdybyś mi powiedziała tamto przysłowie, byłoby od razu wszystko wiadomo. Po tym jak tego unikasz zaczynam mieć wrażenie, że żadnego przysłowia tak naprawdę nie ma.
-możliwe, że tak jest- rzekł Error- nie zdziwił bym się.
-jesteśmy na siebie skazani, mamy wspólną duszę!- krzyknął Chara- nie jesteśmy razem w sensie, że parą, ale naprawdę jesteśmy złączeni razem!
-w szczęściu i nieszczęściu, zdrowiu i chorobie...- rzekł Cross.
-zaraz Cross położy się w grobie- warknął Chara.
-dlaczego mam adoptować kogoś, kogo nie lubię?- zapytał Nightmare- Bill też nie wydaje się chętny, by się zaprzyjaźnić. Nie mówiąc już o tym, że sprzedał mnie Dreamowi.
-co zrobił?!- krzyknął Error.
-nic mi nie zrobisz - powiedział Error, po czym spojrzał na Billa i zacisnął pięści.
Oszukał Nighta, a potem sprzedał jego wolność Dreamowi. Nie ujdzie mu to na sucho.
On już tego dopilnuje.
-znajdę je- powiedział Bill- ale najpierw muszę znaleźć mojego przyjaciela. Gdzieś tam, w środku tej złamanej istoty....
Spojrzał na 404. Ten siedział i patrzył pusto w przestrzeń. Po chwili potrząsnął głową i wyprostował się.
Bill uśmiechnął się lekko. Może nie będzie aż tak trudno mu pomóc? Nie był w tym dobry. Był wręcz fatalny w takich sprawach... Ale ktoś musiał mu pomóc.
-niech to zrobi- powiedział 404- mi to już obojętne...
-a czy to ważne?- zapytał 404.
-tak- odparł Fatal- nasze wspólne chwile są bardzo ważne. Pokłóciliśmy się o...Papyrusa, pamiętasz? Próbowałeś mnie przekonać, że to, co robię wcale mnie nie uszczęśliwi...że to nie będzie on... I miałeś rację, ale ja ci nie wierzyłem.
404 spojrzał na niego. W jego oczach na chwilę znowu pojawił się dawny blask.
-chcesz czy nie, będąc tam i tak zmienisz historię. Opętasz kogoś i ten ktoś może nie zrobić czegoś, co dla historii byłoby kluczowe- rzekł Bill- nie wiesz, jakie z pozoru nieważne rzeczy były tak naprawdę kluczowe, moja droga.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro