Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Po drugiej stronie cienkiej linii

-moje podejrzenia nigdy się nie mylą- powiedział Nightmare- sama niedługo mi udowodnisz, że mam rację. To tylko kwestia czasu.

-jeżeli chcesz nas wszystkich pozabijać to jesteś na dobrej drodze- rzekł drugi 404- zwróć jednak uwagę na fakt, że jeżeli wszyscy umrzemy, znowu będziesz się nudzić. Nie przesadzaj więc za bardzo, bo ty też źle na tym wyjdziesz.

-będziesz cofać czas, zamykając nas wszystkich w pętli czasu?- zapytał z powątpiewaniem drugi 404- jakoś w to wątpię. Wiesz przecież, jak to się skończy. To akurat najgorsze co możesz zrobić. Część osób zacznie szaleć i wszystkich zabijać, część osób się całkiem podda i będzie tylko leżeć bez celu, a część będzie zdezorientowana... Domyśl się kto będzie robić co.

-nikt mi do tej pory nie powiedział, że zbyt dużo narzekam- rzekł Nightmare- a chłopcy by mi o tym powiedzieli, więc to ty się mylisz. Poza tym ciągle próbujesz mi wmówić, że coś jest ze mną nie tak, przez co twoje słowa tracą na wiarygodności.

-możesz się z nim zaprzyjaźnić, jeżeli o to ci chodzi- odparł Blue z uśmiechem- nie pożałujesz tego. Jeszcze nie jest dla ciebie za późno, wiesz?

-wątpię- Blue wzruszył ramionami - dla wszystkich jestem tylko przyjacielem albo jak młodszy brat i wątpię, by to się kiedykolwiek miało zmienić. Jestem tylko małą, uroczą, dziecinną Jagódką. Nikt nie spojrzy na mnie inaczej, ale nie przeszkadza mi to. Przywykłem do tego, że wszyscy traktują mnie jak dziecko i nie biorą moich słów na poważnie.


-wierzę, że jest w tobie dobro i jeszcze możesz się zmienić- odparł Blue i uśmiechnął się przyjaźnie- możesz zdobyć przyjaciół i być szczęśliwa, wiesz? Zawsze jest inna droga. Droga, która nie wiąże się z niczyim cierpieniem.

-wiem- powiedział Killer- próbuję sprawić, by dorósł i przestał być taki dziecinny. Zabije się i któregoś dnia już nie wróci, jeżeli dalej będzie postępował tak, jak postępuje. Raz za razem traci głowę, powinien już dawno zauważyć, że to, co robi nie przynosi żadnych rezultatów.

-w jaki sposób się do tego przyczynił?- zapytał Error, patrząc smutno na Nightmare'a. Po chwili pokręcił głową- nie, nic nie mów. On by tego nie zrobił, okłamujesz mnie, by mną manipulować. Night nigdy by mi tego nie zrobił.

-nie zostawią mnie- powiedział Nightmare- nigdy tego nie zrobią. Wiedzą, że bym ich nie skrzywdził i nie uwierzą w twoje zapewnienia, że jest inaczej. Już zbyt wiele razy próbowano nas poróżnić, by coś takiego ci się udało.

Nightmare spojrzał na każdego z członków Bad Guys po kolei. Kochał ich, każdego inaczej, ale wszystkich tak samo mocno. Byli jego jedyną rodziną i nigdy by ich nie skrzywdził. Nigdy. Prędzej sam by się zabił, niż podniósł rękę czy mackę na któregokolwiek z nich i wiedział, że oni o tym wiedzą.

-nie- odparł Nightmare- zwyczajnie cię ostrzegam. Na pytania o Jabłko po prostu nie będę odpowiadać i tyle, nie muszę ci grozić.

-interpretuj to jak chcesz- rzekł Nightmare- nie będę ci nic tłumaczyć, i tak zawsze wiesz swoje, więc po co się wysilać.

-to mów- powiedział Nightmare- nikt ci tego nie zabrania.

Reaper spojrzał na Nightmare'a a następnie na Errora i znowu na Nightmare'a.

-zrobię to tylko, jeżeli Error będzie tego chciał- powiedział Reaper.

Error spojrzał na przyjaciela i pokręcił głową.

-nie. Wiem, że Night mnie nie okłamał. To nie była jego wina, nie chciał mnie skrzywdzić... Tylko dlaczego to tak bardzo boli mimo wiedzy, że on tego nie chciał?

-boli, bo bardzo go kochasz- szepnął Reaper i przytulił Errora- kochasz go, a on kocha ciebie.

404 zacisnął pięści.

-przestań. Nie dam się sprowokować...nie tym razem...

-tak- warknął 404- pokaż się, bym mógł patrzeć jak cię zabijam i jak to wszystko się kończy. Zakończmy to w końcu.

-wtedy będziemy od ciebie wolni- powiedział 404 spokojnie, jednak jego głos był pusty i pozbawiony emocji. Wstał i rozejrzał się- wtedy znikniesz z naszego życia, nie będzie cię... Będziemy wolni...- szepnął 404, po czym stworzył kości i wbił je w sufit. Ten pękł i zawalił się.

-jesteśmy wolni...- szepnął 404 i uśmiechnął się lekko, po czym przygniotły go kamienie.

*****

Mówi się, że geniusz od szaleństwa oddziela cienka, prawie niezauważalna linia. Czasami nie wiadomo, gdzie postawić granicę, gdzie kończy się myślenie poza schematami, a zaczyna szaleństwo.

Szaleństwo jednak graniczy nie tylko z geniuszem. Nieraz na granicy jest też desperacja, a w jednym, niewielkim punkcie spotykają się wszystkie trzy, geniusz, desperacja i szaleństwo. W punkcie tym granica nie istnieje, a jednocześnie to on nią jest, wszystkie trzy przenikają się wzajemnie, ale i nie istnieją...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro