Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ochrzan stulecia, żelki i koszmar

Dust przerwał dawanie Crossowi ochrzanu stulecia. Cicho westchnął.

-lepiej mnie, niż Crossa - powiedział Dust - on już wystarczająco wiele przeszedł.

-nie, Dust...- rzekł Cross- nie przyjmuj tego na siebie...

-ty siedź cicho, z tobą jeszcze nie skończyłem!- krzyknął Dust.

-czekam na odpowiedni moment...- powiedział Bill-  owszem, w dręczeniu innych ważna jest systematyczność, ale trzeba też umieć wyczuć odpowiedni moment.

-znowu chcesz dręczyć Fatala?- zapytał 404. Bill skinął głową- przestań go dręczyć. Wystarczająco już w życiu przeszedł.

Bill zaśmiał się cicho.

-najlepsze dopiero przed nami, 404.

-tak, dokładnie - rzekł 404- miło jest patrzeć, jak dla odmiany inni są dręczeni.

-to spodoba ci się to, co szykuję - powiedział Bill, zacierając ręce.

-tylko proszę cię, nie przesadzaj....

-niestety, ale nie mogę na to pozwolić- powiedział 404- możecie sobie nawzajem dogryzać, ale ostatnio przesadzasz.

-nie, to ty ostatnio zrobiłeś się...inny. Gdzie się podział ten 404, który nie bał się uprzykrzyć komuś życia?

-ciągle tu jest i zaraz uprzykrzy życie tobie- warknął 404.

-i to rozumiem!- powiedział Bill z uśmiechem- trzymaj tak dalej. A teraz chodź, poczytamy pamiętnik Fatala.

-co?!- krzyknął Fatal.

-nie wiadomo, co ten oszust do niego dorzucił - rzekł Fatal.

-masło i trochę soli- powiedział Bill- przyznaj, wyrzuciłeś go, bo był ode mnie.

-tak.

-przeżyje prawie na pewno, jeżeli będzie trzymał się umowy- powiedział Bill.

Nightmare spojrzał na Billa i złapał go macką.

-co wiesz o sytuacji Crossa i Killera- warknął Nightmare.

Bill zniknął i pojawił się obok Nightmare'a. Uśmiechnął się lekko.

-wiem, z kim Cross ma umowę i na czym ona polega. Niestety nie mogę ci nic powiedzieć, jeżeli nie chcesz jego śmierci- rzekł Bill.

Nightmare zacisnął pięści. Był w kropce.

-nie pozwolę ci go opętać- powiedział Horror.

-żaden z nas nie pozwoli- dodał Error, stając obok przyjaciela.

-ja im pomogę - rzekł Reaper.

-nie jestem sztywny, tylko nie pozwalam ci zadręczać mojego chłopaka - rzekł Dust rzeczowo.

-wiem, że nie jesteś sztywny - powiedział Killer- potrafisz zrobić mostek ze stania.

Dust zaśmiał się cicho.

Ink przekrzywił głowę. Był ciekawy, co się stanie. Ostrożnie podszedł do 404, namalował paczkę żelków i włożył mu ją do kieszeni...

-nikt mnie nigdy nie lubił na samym początku znajomości- rzekł 404- nawet Fatal potrzebował czasu.

-Fatal mówił, że cię nienawidzi więcej razy niż ja i Error razem wzięci- rzekł Bill.

Fatal spojrzał na niego krzywo.

-po pierwsze: nie pozwalał mi zabić Errora, a po drugie: próbował mi wybić z głowy zbieranie kodów Papyrusów... Ale w końcu zrozumiałem, że miała rację. Czegokolwiek bym nie zrobił, nie byłby to mój brat... 404 rozumiał moją potrzebę odzyskania brata jak nikt inny...i chyba to była ta pierwsza nić porozumienia.

-każdy z nas tęskni za swoim bratem, Fatal. Nawet Error, mimo, iż nie pamięta swojego, zawsze ma opory gdy przychodzi do zabicia jakiegoś Papyrusa...- powiedział 404, przytulając Fatala- twój brat już nie wróci, ani mój, ani Errora... Ale mamy siebie. I to jest najważniejsze.

-zobaczysz- powiedział drugi 404- wszyscy zobaczą...

Tym razem wszyscy go zignorowali.

-nie powiedziałbym, że je lubię- rzekł Nightmare - są mi potrzebne do przetrwania, a także innym... Bez negatywnych emocji nie działałyby podstawowe instynkty przetrwania. Każdy mógłby spokojnie skoczyć z dachu czy mostu, bo nie bałby się, że zrobi sobie krzywdę...

-w końcu to zapamiętałeś- powiedział Dust z uśmiechem- jestem dumny.  Mam tylko nadzieję, że także w to wierzysz... Jesteś potrzebny temu multiversum i nie daj sobie wmówić, że jest inaczej.

-wielu osobom- powiedział Bill z lekkim uśmiechem- przedstawienie dopiero się zaczyna...

-myślę, że terapia dobrze by im zrobiła- powiedział Nightmare, patrząc na swoich chłopców- Cross ledwo się trzyma, nie wiem, jak długo moje uspokajanie go będzie jeszcze działać... Dust umiera ze strachu o Crossa i jego siły również słabną... Reszta sobie jeszcze jakoś radzi, ale nie wiem jak długo...

-musimy stąd po prostu uciec- rzekł Error- to załatwi źródło problemu. 

Sans prawie dusił się ze śmiechu, a Papyrus próbował go uspokoić. 404 z kolei po prostu się uśmiechnął. Suchary nie bawiły go aż tak bardzo jak Sansa. Jego humor był...inny, bardziej specyficzny.

-miło to słyszeć, mimo, iż nie czułem się zagrożony w żaden sposób- rzekł Bill.

Osoby wymienione przez głos wymieniły spojrzenia. Wszyscy zwrócili uwagę na jeden szczegół. Crossa nie było na liście. Znaczyło to, że jest już bezpieczny czy, że głos z nim skończył?

*****

Nightmare znalazł się w ciemnym miejscu. Rozejrzał się uważnie. Nie widział podłogi, ścian ani sufitu... Jego magia nie działała, nie mógł zbadać nią otoczenia w poszukiwaniu innych osób.

Nagle się poruszył, mimo iż wcale tego nie chciał. Coś ciągnęło za jego kończyny, ruszając nimi. Spojrzał na swoje ręce i nogi. Do każdej z nich poprzyczepiane były linki, które pięły się w górę. Podążył wzrokiem za nimi. Łączyły się iksem z drewna, który ktoś trzymał. Po chwili to zobaczył. Znajome oczy, jedno z nich świeciło na żółto.

Wokół niego rozbrzmiał śmiech, przeplatany dwoma powtarzającymi się w kółko słowami: jeden koszmar, jeden koszmar, jeden koszmar, jeden koszmar, jeden koszmar, jeden koszmar, jeden koszmar, jeden koszmar, jeden koszmar, jeden koszmar, jeden koszmar, jeden koszmar, jeden koszmar, jeden koszmar.....

Usiadł gwałtownie, szybko oddychając. Rozejrzał się. W piwnicy było ciemno, wszyscy wokół głęboko spali... Spojrzał na swoje ręce, linki zniknęły. To był tylko zły sen... Ale on przecież nie miał snów, nie takich. Czasami przewijały się wspomnienia, czasami Dream zesłał mu jakiś dobry sen kiedy miał wyjątkowo dobry humor, ale nigdy nie miał koszmarów. On sam je tworzył. Spojrzał na Billa. Nazwał się on Demonem Snów, czyżby faktycznie miał jakąś nikłą władzę nad tą sferą?

Ale dlaczego Nightmare we śnie był kukiełką? To coś znaczyło? I te słowa... Jeden koszmar...

Jeden Nightmare.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro