nagrania i kurczak
Chara uśmiechnął się.
-jak dasz radę mi znowu dać ciało i duszę to możemy ją przeprowadzić nawet teraz. Walczmy o wolność i nielimitowaną czekoladę!
Nightmare uśmiechnął się mrocznie.
-nie mówiłem o zabieraniu ci emocji. Mogę sprawić, że już nigdy nie poczujesz szczęścia. Cokolwiek zrobi mój brat, mogę przykryć to negatywnymi emocjami.
-przestań- powiedział cicho Error- nie lubię cię takiego.
Nightmare przekrzywił głowę. Error nigdy tak nie mówił. Wręcz przeciwnie, zawsze mu się podobało, gdy Nightmare pokazywał swoją siłę.
Nightmare pokręcił głową. Nie da się wciągnąć w tę grę. Wiedział, że głos specjalnie go drażni i chce go sprowokować do wybuchu.
Teraz miał też ważniejsze sprawy na głowie. Co się stało z Errorem?
-może mnie porwać, ale nie zmusi mnie do zrobienia tego- odparł Nightmare- poza tym porwać też się nie dam. Na pewno nie tak łatwo.
Bill przewrócił oczami.
-to już nie jestem twoim ulubieńcem? Przykro mi...
-Bill, stąpasz po cienkim lodzie- ostrzegł przyjaciela 404.
-to dobrze, że umiem latać - odparł Bill, po czym usiadł w powietrzu.
-nie o to mi chodziło.
-zależy co masz na myśli- odparł Fatal- przez jakiś czas byłem jego Fatalem... A raczej dzieliliśmy myśli i wspomnienia. Wiem, co ich łączyło i to było... Piękne. Przyjaźń zupełnie inna niż ta, która połączyła przed laty mnie i 404, to uczucie było...silniejsze, żywsze... Chciałbym poczuć je jeszcze raz. A ten 404... Naprawdę dużo przeżył. Jeżeli zależy mu na jego Fatalu chociaż w połowie tak bardzo jak jego Fatalowi na nim... naprawdę musi cierpieć.
404 pokręcił głową.
-nie. Skoro Fatal mnie prosił, bym przestał, to przestanę. Przecież nie będę robił nic w tajemnicy przed moim chłopakiem. Nie chcę go skrzywdzić. Poza tym zakładanie się w tajemnicy byłoby kłamstwem, a obiecaliśmy sobie z Fatalem, że nigdy się wzajemnie nie okłamiemy.
Bill uśmiechnął się lekko.
-piękne słowa, 404. Szczerość w związku to podstawa.
-dlatego nasz się rozpadł. Okłamałeś mnie.
-to było dawno i nieprawda!
-musiałabyś się cofnąć w czasie, by to zobaczyć. A wszyscy wiemy, że to niemożliwe- rzekł Bill.
-ja mam nagranie- powiedział 404.
Bill wyciągnął głośno powietrze.
-jak mogłeś!
404 uśmiechnął się złośliwie.
-mam też nagranie jak śpiewasz. Używam go jako budzika.
-żadne mury mnie nie zatrzymają!- krzyknął Bill, unosząc do góry rękę zaciśniętą w pięść.
-oprocz tych magioodpornych- rzekł 404- pamiętasz jak ostatnio chciałeś przeniknąć przez ścianę i połamałeś sobie czaszkę?
-to się nie liczy! Poza tym to było dawno i nieprawda!
-prawda, prawda, nawet mam zdjęcie jak leżałeś potem nieprzytomny a ja z Fatalem narysowaliśmy ci okulary i wąsy...
-to już nie ma znaczenia...- powiedział cicho drugi 404- przez chwilę...on tu był. A potem go straciłem... Znowu. Obiecałem, że zrobię wszystko by go odzyskać, poruszę całe multiversum, jeżeli będzie trzeba... Stałem się potworem, za którego wszyscy mnie uważali dla tych paru minu z nim... A teraz znowu go nie ma. Bez niego to wszystko nie ma sensu...
Drugi 404 skulił się i cicho zapłakał. Czy właśnie tak bolała dusza złamana drugi raz? Tak bolała ponowna utrata najważniejszej osoby w życiu?
Nie miał już ochoty na nic, chciał tylko tak leżeć pod ścianą i czekać na śmierć.
-Chara nie ma wpływu na moje decyzje- rzekł Cross- więc nie, nie jest to sprawka Chary. Wiesz, tak już działa też świat, że gdy jesteś dla kogoś miła, ten ktoś jest miły dla ciebie.
-i dlatego chcę cię w Star Sanses!- krzyknął Ink.
-ja tam nie wiem, co mu w głowie siedzi- powiedział Chara- ale Cross jest dosyć łatwowierny, może faktycznie zaczyna cię lubić.
404 uśmiechnął się szeroko.
-czy Bill może zatańczyć w parze z Nightmare'm? To byłby piękny widok.
-chyba śnisz!- krzyknęli jednocześnie Nightmare i Bill, po czym wymienili spojrzenia- przestań mnie papugować!- znowu krzyknęli jednocześnie.
-chyba nawet nie będą potrzebowali treningu by zatańczyć w parze- zaśmiał się Error.
-weź obu- powiedział Cross- będzie ciekawie.
Chara zaśmiał się.
-nadal masz Inkowi za złe tamto małe oszustwo?
-małe! Oszukał całe multiversum!- krzyknął Cross.
Error odwrócił wzrok.
-ja...nie wiem- powiedział cicho Error- jest moim przyjacielem i mentorem... Ale jak na niego patrzę, ciągle widzę drugiego niego. Wiem, że 404 na to nie zasługuje, zawsze robił wszystko, by mnie chronić... Podczas tamtej walki na pewno próbował też mnie ratować...
Nightmare delikatnie przytulił Errora od tyłu.
-potrzebujesz po prostu czasu- powiedział Nightmare- pozwól tamtym ranom się zagoić i będzie dobrze.
404 spojrzał na Errora i cicho westchnął.
-całe szczęście, że reset cofnął go w czasie tak, jak nas wszystkich i drugi ja go nigdy nie zepsuł... Fizycznie nic mu nie jest, ale widzę, jak stara się na mnie nie patrzeć. Pamięta wszystko... I ewidentnie się mnie boi.
Bill położył dłoń na ramieniu 404 i uśmiechnął się pocieszająco.
-będzie dobrze. On tak łatwo nie odpuści i będzie z tym walczył. Po prostu potrzebuje chwili. Drugi ty zgotował mu niezłe piekło.
404 cicho westchnął po czym wstał. Podszedł do Errora i usiadł obok niego. Error spojrzał na niego i szybko odwrócił wzrok.
-Error, wiem, że nie jest ci łatwo...- powiedział cicho 404, kładąc Errorowi rękę na ramieniu.
Error podskoczył jak opatrzony, a wokół niego zaczęło pojawiać się mnóstwo napisów ERROR.
-nie dotykaj mnie...e..e...- powiedział Error, po czym się zaciął.
404 natychmiast cofnął rękę i spojrzał na Errora ze strachem. Nie rozumiał, co się właśnie stało. Przecież Error od lat akceptował jego dotyk... Dlaczego nagle to się zmieniło?
-wiem- rzekł Bill- nie wątpię w to, że mogę na niego liczyć. Przyjaźnimy się, on zawsze pomoże mi, a ja zawsze pomogę jemu. Tak to już działa.
*****
Dream podszedł do Inka i Blue siedzących w kącie. Usiadł niedaleko nich i spojrzał na przyjaciół.
-czy znajdzie się miejsce?- zapytał Dream.
-i tak już usiadłeś- rzekł Ink.
Dream odwrócił wzrok. To było... Trudne. Nie wiedział jak ma zacząć rozmowę. Zazwyczaj po prostu zmanipulowałby emocje pozostałych, ale obiecał sobie, że tym razem porozmawia z nimi normalnie.
-wiecie, dlaczego kurczak przeszedł przez ulicę?- zapytał Dream.
-ten żart jest już stary, każdy go zna- powiedział pusto Blue. Dream poczuł jak coś go ściska w brzuchu. Od resetu Blue nie pokazał żadnej emocji. Zupełnie jakby Dream go...złamał.
-proszę...?- powiedział Dream- dlaczego kurczak przeszedł przez ulicę?
Blue westchnął.
-dlaczego?
-bo idzie do domu idioty- odparł Dream.
Ink pokręcił głową. To nie miało sensu. Dlaczego Dream opowiadał im ten stary żart?
-puk puk- powiedział Dream.
-kto tam?- zapytał Blue
-kurczak- rzekł Dream- wróciłem do domu...- dodał po dłuższej chwili.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro