królestwo Sci, twarde śpiwory i prawda
Cross pokręcił głową.
-nie chcę jeszcze bardziej go złościć. Z jakiegoś powodu nienawidzi jak nazywa się go kotkiem... I nienawidzi tylko tych przezwisk związanych z kotami. Może któryś z kotów Horrora coś mu zrobił?
-bardzo- rzekł Bill, idąc tunelem za Freshem, Shatteredem i drugim Nightmare'm.
Nagle tunel się skończył, przekształcając się w wielką salę, gdzie na usypanym z ziemi tronie ozdabianym kamyczkami siedział Sci.
Naukowiec wstał i uśmiechnął się do Billa.
-witaj w moim podziemnym królestwie!- powiedział głośno Sci.
-chciałbym, by to, co wydarzyło się pomiędzy 404 a Nightmare'm nigdy się nie wydarzyło- powiedział Fatal.
Rozejrzał się. Potrzebował teraz kogoś, kogokolwiek... Jego wzrok padł na drugiego 404, siedzącego w kącie obok ciągle leżącego na podłodze Sansa.
On nie miał swojego Fatala, a on nie miał już swojego 404...
To może się udać, prawda?
-tak...dobrze, że Ink nam jej nie dał - powiedział Horror.
-ale byłoby wtedy ciekawie- rzekł Killer.
-ty jesteś szalony- powiedział Chara, patrząc na Killera.
-co?!- zapytali jednocześnie Blue, Dream i Core.
-to było...dziwne- powiedziała Core- róbcie co chcecie, ale mnie nie mieszajcie w te zabawy.
-
żyję- powiedział Finis- jestem i żyję. Jakoś... Schowałem się w kupce śpiworów, by nie nawdychać się tego dymu, ale Dream i Blue mnie przygnietli. Nie wiem, jakim cudem udało mi się wydostać...
-to dlatego te śpiwory były takie twarde!- krzyknął Blue.
-cicho - syknął Chara- oni nie muszą o tym wiedzieć. Gdy wszyscy się dowiedzą, że Nightmare zrobił skok w bok, będąc w związku z Errorem, jego pozycja będzie podkopana i będzie łatwiej przejść władzę w Bad Guys. Już prawie mam całkowite zaufanie Killera i Horrora. Nie wiem jak z Crossem, ale raczej też mi ufa...na swój sposób. Jeszcze tylko Dust i Error.
Finis machnął ręką.
-już mi przeszło. Na razie nie działają mi na nerwy, więc po co mam ich prowokować?
-
toksyczne?- zapytał Dust- ja po prostu nie chcę wracać do tego, co wtedy mówiłem...i co mówił Cross.
Dust objął się rękami i zadrżał, jakby nagle zrobiło mu się zimno.
-niech to zostanie na świeczkowym odlocie i tyle. Nie wszyscy odlatują na wesoło.- dodał po chwili.
-chyba chwilę tu zostanę...- powiedział Bill, rozglądając się po wykopanych pokojach i wielkich salach, których stropy podtrzymywały piaskowo- kamienne kolumny- jak oni to wszystko wykopali...
-to proste- rzekł Sci- jeżeli odpowiednio wyliczy się siłę blastera, to promień wydrąży tunel, jednocześnie odrobinę topiąc piasek... Blasterami i kośćmi można też rzeźbić w kamieniu.
-od kogo?- zapytał Nightmare, zaciskając pięści- i jak ten ktoś się dowiedział?
-to proste- powiedział 404- ten ktoś musiał nas podglądać.
-zero prywatności- rzekł Nightmare - jak się dowiem kto to był, to zabiję.
-prawda nie zawsze jest przyjemna- rzekł 404- ale pomaga nam odnaleźć siebie...prawdziwych siebie. Prawda o mnie i Nightmare'że jest taka, że obaj tak bardzo chcieliśmy dzieci...że daliśmy środkom odurzającym przejąć nad sobą władzę...albo w głębi serca uważamy, że bylibyśmy dobrą parą.
-nigdy nie będziemy dobrą parą- warknął Nightmare- jesteś denerwujący, egoistyczny...
-tak samo jak ty- przerwał mu 404- spójrz prawdzie w oczy, mamy więcej wspólnego niż chcemy przyznać.
-sprawdzaliśmy- powiedział 404- Ink naprawdę się postarał robiąc te drzwi.
-nie mogę nawet włożyć czubka macki do zamka- rzekł Nightmare- zazwyczaj to działało. Nie, żebym włamywał się w ten sposób do pokoi chłopców... Tam wystarczy się teleportować.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro