głupota, wybory i ktoś inny
-nie schowałem tego klucza- powiedział Horror- po co miałbym go chować?
-bo uznałeś, że to będzie świetny żart?- zasugerował Killer.
Horror spojrzał na niego z pretensją.
-Killer, obaj wiemy, że to byłoby nierozsądne, a wszyscy tutaj wiedzą, że ja mam dwa razy więcej rozsądku od ciebie, więc skoro nawet ty uważasz, że to byłoby głupie, to ja tym bardziej był tego nie zrobił.
Killer przewrócił oczami, czego nie było widać przez brak światełek w jego oczach.
-dwa razy zero to nadal zero, Horror.- rzekł Killer, wracając do szukania klucza.
-może tak być- rzekł Killer- trzeba przesłuchać Dusta.
-przecież on ci nic nie powie- powiedział Chara- jest sprytny, powie wszystko w taki sposób, byś uwierzył, że nie ma klucza, nawet, jeżeli by ci machał nim przed twarzą.
-aż tak głupi nie jestem- powiedział Killer oburzony.
-ale on jest taki sprytny- odparł Chara.
-tsa, chyba tak- powiedział Bill- to chyba dobrze... A może i nie, kto to wie?
-co?!- krzyknął Bill- Fatal nie chciał mieć dzieci i 404 w postanowił mieć dziecko z kimś innym? Nie, on by mu tego nie zrobił. Prędzej skrzywdziłby...no kogokolwiek innego niż Fatala. Nawet mnie czy Errora by dla niego poświęcił.
-zapanować nad nią i zniszczyć- rzekł 404- ale każdy radzi sobie z tym inaczej. Toriel traumatyzuje? Jak?
-mów jak wolisz, moje dziecko- powiedziała Toriel- tylko nie nazywaj mnie: wasza wysokość. Nie lubię tego i nie jestem już królową.
-oczywiście- rzekł Killer- Dust zawsze robi się podejrzliwy z gdy ktoś zachowuje się inaczej niż zwykle. Taki już jego urok. Jednak nie można mu się dziwić po tym, co przeszedł.
-oprócz 404 mówisz...- powiedział Bill- zaraz po 404 najbardziej lubię chyba Fatala... Co prawda często się kłócimy, ale w gruncie rzeczy nie różnimy się tak bardzo. Wiem też, że można mu zaufać. W sumie to nie licząc 404 najlepiej tutaj znam Fatala.
-myślisz, że na niego nie uważam?- zapytał drugi 404- co chwilę muszę sobie przypominać, by uważać na niego, bo to nie jest mój Fatal... Error nauczył mnie, że nie można nikomu zaufać.
Fatal spojrzał na niego ze współczuciem. Mimo, iż wiedział, że drugi 404 wcześniej próbował go skrzywdzić, by odzyskać swojego Fatala, nie mógł pozbyć się pewnej sympatii do niego. Od kiedy przez krótki czas, po nadpisaniu, był jego Fatalem, patrzył na niego inaczej. Czuł, jakby zostało w nim coś z tego drugiego Fatala, Fatala, którym przez chwilę był.
Nagle uderzyła go pewna myśl... Co, jeżeli 404 go zdradził, bo nie potrafił już go kochać, gdyż Fatal zbyt bardzo się zmienił? Nie był już tą samą osobą co kiedyś, to na pewno. Może 404 po prostu nie potrafił kochać osoby, którą Fatal się stał?
-na razie nie mam planu- powiedział 404- nie widzę możliwości wyjścia... Ściany i drzwi są odporne na naszą magię... Moglibyśmy spróbować podkopu, ale obawiam się, że może to być ryzykowne.
Sci wzruszył ramionami.
-nie było w tym wiele mojej winy, gdyby nikt nie walczył, nikt by nie ucierpiał...za bardzo. Może tylko Papyrus z Underswap by umarł... Musiał zginąć, byśmy wiedzieli, jakie ustawienia w maszynie dać, by nie zabić pozostałych. Poza tym to wszystko i tak nie było tylko moim pomysłem.
-404 jest winny śmierci mojego brata i przyjaciół- powiedział chłodno i powoli Shattered- nienawidzę go tak, jak tylko potrafię nienawidzić.
-Dream, spokojnie- powiedział drugi Nightmare- nie myśl o nim. Nikogo już nie skrzywdzi. Myślę, że dostał nauczkę.
-tacy jak on nigdy nie przestają, Night- odparł Shattered.
Drugi Nightmare przytulił brata, chcąc go trochę uspokoić i okazać mu wsparcie. Bolało go, że jego brat musiał przez to wszystko przechodzić. Gdyby tylko mógł, podarowałby mu najbardziej beztroskie i szczęśliwe życie, jakie tylko jest możliwe.
Ale nie było to możliwe. Nie dla nich.
-powiedz teraz kogo najbardziej lubisz- rzekł drugi Nightmare, chcąc odciągnąć myśli brata od drugiego 404.
-ciebie- odparł Shattered- kocham cię, Night. Kocham cię najbardziej na świecie.
Toriel uśmiechnęła się lekko.
-Frisk jest naprawdę kochana. Chętnie wszystkim pomaga i z każdym próbuje się zaprzyjaźnić. Lubi też czasem flirtować ze wszystkimi wokół-Toriel cicho się zaśmiała- ale jest coś w sposobie, w jaki trzyma nóż... Coś, co mnie niepokoi. I czasami, gdy Frisk gotuje z Papyrusem widzę, że nie tylko mnie.
-balans już mnie nie obchodzi- rzekł Error- pilnowałem go długo, przez moją rolę w nim zostałem znienawidzony przez większość multiversum. Nie przeszkadzało mi to, dopóki były przy mnie najważniejsze dla mnie osoby. Poza tym miałem obok siebie kogoś, kto też znajdował się po tej znienawidzonej stronie balansu. A nawet dwie takie osoby- dodał, patrząc na Reapera- ale teraz Nightmare mnie zdradził... I nie obchodzi mnie już żaden balans.
-nie potrzeba magii do zabicia kogoś- rzekł Cross- zawsze można skręcić komuś kark.
-za dużo czasu spędzasz z Horrorem- powiedział Dust, śmiejąc się cicho.
-wiem- odparł Cross.
-nienawidzę Inka- rzekł Cross- oszukał mnie, porwał Errora, a potem resztę grupy... A uwielbiam Dusta. To przecież mój chłopak. Po tylu latach w końcu nam się udało i zostaliśmy parą. Mówiąc szczerze bałem się, że to uczucie do Nighta nigdy mu nie przejdzie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro